Propaganda Łukaszenki znalazła po stronie polskiej podatny grunt

Nie wszyscy bezwiednie kolportują propagandę Aleksandra Łukaszenki wobec tego co się dzieje na przejściu polsko – białoruskim. Jednak bardzo podatne na tę propagandę są lewicowe i liberalne media, a także osoby mocno krytyczne wobec tego, jakie działania prowadzi polski rząd i służby.

Jeszcze w miniony piątek oraz w sobotę informowaliśmy na naszych łamach, że nielegalni imigranci przebywający pod polską granicą od kilkunastu dni, znajdują się na terytorium Białorusi. Z tym, że po tamtej stronie są oni całkowicie legalnie, ponieważ Białoruś sama ich do siebie wpuściła. Wiedziała kogo wpuszcza, ponieważ obywatele Iraku oraz Egiptu mieli dokumenty niezbędne nie tylko do wjazdu na Białoruś, ale nawet meldowali się tam w hotelach, do czego też potrzebne są dokumenty.

Kiedy okazało się, że polska strona wie o tym, że imigranci nie są żadnymi uchodźcami, bo ani w Iraku, ani w Egipcie nie toczą się obecnie żadne działania wojenne, a w związku z tym nie ma żadnej podstawy, aby ubiegać się w Polsce o ochronę międzynarodową, służby Łukaszenki rozpoczęły pod granicą prowokacje, a telewizja państwowa zaczęła podawać informacje, że to polscy pogranicznicy przerzucają na terytorium Białorusi imigrantów z krajów muzułmańskich.

Ale o dziwo białoruska narracja w Polsce znalazła podatny grunt. W podobny sposób zaczęli tłumaczyć widzom i słuchaczom niektórzy dziennikarze różnych stacji telewizyjnych, radiowych i portali internetowych. Włączyli się w tę narrację niektórzy aktywiści z lewicowych lub lewicujących organizacji, a także osoby krytycznie oceniające działania polskich służb granicznych oraz wojska. Poniżej materiał z białoruskiej telewizji państwowej, a jeszcze niżej jeden z komentarzy, jakich wiele pojawiło się w internecie.

Tego typu przekaz jest nie tylko nieprawdziwy, ale przede wszystkim pozbawiony logiki. Gdyby faktycznie polska strona przerzucała na Białoruś obcokrajowców, to nie grodziłaby swojej granicy drutem kolczastym, co ma miejsce już od kilku dni. Bo logicznie podchodząc do sprawy, przez drut kolczasty ciężej jest przerzucać kogokolwiek niż bez drutu. Powinno być dokładnie odwrotnie. To Białorusini powinni odgrodzić się od Polski drutem kolczastym. Ale ta prosta oczywistość nie do wszystkich dociera. Podobnie jak i to, że straż graniczna, wojsko, czy Policja nie przepuszcza nikogo do zgromadzonych za polską granicę obcokrajowców, ponieważ doszłoby do nielegalnego przekroczenia granicy. I to polska strona byłaby odpowiedzialna za naruszenie przepisów.

Mimo tego pojawia się wiele głosów i żądań od dziennikarzy, polityków czy różnej maści aktywistów o to, aby pomóc imigrantom, choć to strona białoruska z racji na legalny ich pobyt na Białorusi, jest zobligowana do udzielenia wszelkiej pomocy. Polska strona, jak wspomnieliśmy, nie ma też podstaw do przyjęcia żądań tych ludzi, bo w państwach, z których pochodzą, nie ma zagrożenia dla ich egzystencji. Naciski i narzekania na działania polskich służb mundurowych idealnie więc wpisują się w propagandę Łukaszenki, którego administracja jest odpowiedzialna za to co się dzieje. I źle się dzieje, kiedy w Polsce znalazło się tak wielu, którzy realizują plan białoruskiego dyktatora, pewnie nawet bardziej niż tego oczekiwał.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Mariusz Błaszczak)