
Jesień i zbliżająca się zima mogą spowodować, że część pasażerów negatywnie będzie oceniało usługi transportowe w naszym mieście. Powodem jest brak wiat przystankowych, których choć przybywa, to wciąż jest za mało.
Od kilku lat w Białymstoku zwiększa się liczba wiat przystankowych. Tylko w tym roku poszukiwano wykonawcy czterech, które miały być zlokalizowane przy ul. Klepackiej, Meksykańskiej, Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Władysława Raginisa. W innych miejscach pasażerowie wciąż będą mokli, będą także smagani wiatrem i śniegiem, kiedy przyjdzie im poczekać trochę dłużej na autobus komunikacji miejskiej.
Na ocenę transportu publicznego wpływ mają nie tylko ceny biletów, czy udogodnienia wewnątrz pojazdów, jak bezpłatne Wi-Fi, czy gniazda usb do ładowania przenośnych urządzeń. Brak właściwej infrastruktury wspierającej transport publiczny, także ma ogromne znaczenie. I w tym względzie w Białymstoku idzie dość topornie. Mimo, że akurat budowa wiat przystankowych do szczególnie drogich inwestycji nie należy.
- Miasto w miarę możliwości na bieżąco zaspokaja potrzeby mieszkańców związane z komfortowym korzystaniem z miejskiej komunikacji. Oprócz nowoczesnego taboru staramy się zapewnić pasażerom zadaszone i oświetlone, estetyczne przystanki – mówił jeszcze w czerwcu tego roku Adam Poliński, zastępca prezydenta Białegostoku, kiedy ogłaszano przetarg na budowę czterech nowych wiat autobusowych.
Najwyraźniej Miasto będzie musiało zaspokajać potrzeby pasażerów trochę bardziej niż do tej pory. Coraz częściej słychać głos mieszkańców, którzy dziwią się, że na tak proste konstrukcje, albo ktoś pieniędzy w magistracie żałuje, albo tych pieniędzy zwyczajnie nie ma, bo zasilają budżety drogowe. A przecież to transport publiczny ponoć jest priorytetem magistratu.
- Można chyba jednej uliczki nie pobudować, ale jakiś dach ludziom nad głową postawić. Nie wszystko musi być w tym samym kolorze i rozmiarze, bo jako pasażera, mnie interesuje najbardziej, żeby było gdzie schować się przed deszczem, albo i śniegiem i żeby był czytelny rozkład jazdy. Przystanek, czy będzie zielony, czy czerwony, nie ma żadnego znaczenia. To chyba nie jest jakiś szczególnie duży wydatek, ale wiat na przystankach brakuje w wielu miejscach – napisała do nas pani Karolina.
Podobnie uważają także radni osiedlowi na przykład z osiedla Sienkiewicza. Jeszcze pod koniec sierpnia wystąpili z wnioskiem do radnych Rady Miasta o wpisanie do budżetu miasta na przyszły rok budowę wiat przystankowych. Chodzi konkretnie o lokalizację przystanku przy ulicy Jagienki.
„W uzasadnieniu wzięto pod uwagę iż pojawiły się nowe możliwości finansowe do realizacji wyżej wymienionej inwestycji. W poprzedniej odpowiedzi otrzymaliśmy zapewnienie, iż inwestycja zostanie zrealizowana w miarę posiadania środków. Dlatego prosimy o pozytywne zaakceptowanie tego wniosku ze względu na pilną potrzebę mieszkańców” – napisano we wniosku do radnych Rady Miasta.
Z pewnością w tej chwili nie uda się znaleźć wykonawców budowy wiat przystankowych. Bo nawet, jeśli znajdą się pieniądze na ten cel, urząd miejski będzie musiał ogłosić przetarg, wyłonić wykonawcę i dać czas na realizację inwestycji. Być może w przyszłym roku pasażerowie nie będą mieli już powodów do narzekania i w Białymstoku nie będzie już żadnych przystanków, na których trzeba będzie moknąć.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie