
Radny Platformy Obywatelskiej Maciej Biernacki został ukarany karą grzywny w wysokości 1000 złotych. To kara za niestawienie się w sądzie w charakterze świadka w związku ze sprawą, w jakiej podejmował decyzje jako radny. Ale może nie być to koniec jego kłopotów. Został także oskarżony o pomówienia oraz zniesławienie i wkrótce będzie tłumaczył się przed wymiarem sprawiedliwości ze swoich słów.
Dzięki głosowaniu sprzed roku na sesji Rady Miasta w sprawie planów miejscowych na osiedlu Antoniuk, białostoczanie najprawdopodobniej będą musieli z własnych kieszeni zapłacić około 2,5 miliona złotych odszkodowania prywatnemu przedsiębiorcy. Ale ani radni, ani urzędnicy nie wyłożą własnych pieniędzy na ten cel, mimo że to oni doprowadzili do takiej sytuacji.
Autorem tego „sukcesu” został radny Platformy Obywatelskiej, który zgłosił poprawkę do uchwały planistycznej. Była to dość znacząca poprawka w tej konkretnej uchwale. Projekt uchwały został bowiem sporządzony po to, aby mieszkańcy nie musieli płacić wysokiego odszkodowania przedsiębiorcy za to, że nie będzie w stanie zrealizować swoich inwestycji. Ustalanie warunków ugody i tym samym planów zagospodarowania przestrzennego, które uwzględniały wszystkie warunki tej ugody, trwało bardzo długo. Niestety, zgłoszoną poprawką radny Biernacki, pokrzyżował plany ugodowe, a pozostali radni głosowaniem zniweczyli długi okres ustalania warunków, które były satysfakcjonujące dla dwóch stron sporu.
- Nasza propozycja była już zaproponowana w 2011 roku odnośnie zabudowy tego kwartału. Nie jesteśmy zachwyceni, że ta zabudowa ma być większa. Ale uznaliśmy, że tu trzeba wyważyć te wszystkie interesy, bo na tak wysokie odszkodowanie należy jakoś zareagować. Dlatego staraliśmy się zminimalizować skutki tego, co i tak miałoby nastąpić, więc zwiększamy zabudowę, ale w sposób najmniej wpływający negatywnie na to miejsce – wyjaśniała blisko rok temu radnym szefowa Departamentu Urbanistyki – Agnieszka Rzosińska.
- Dziś musimy mówić nie o tym czy dopuścić ten teren do zabudowy, bo on został do tej zabudowy dopuszczony. Natomiast rozmawiamy o zmianie planu i w sytuacji, gdy ten teren jest dopuszczony do zabudowy, to istotniejszą dla nas kwestią do ochrony jest to, ażeby nie zbliżać się do rzeki, czy też uzyskać pewne elementy, które spowodują, że ta zabudowa będzie czy to w postaci kubaturowej, czy podziemnej, to będzie kontrolowana przez nas. I czy to nie będzie istotniejsze niż ten parametr w postaci wysokości. To jest sedno tej ugody, na którą zdecydowaliśmy się, żeby nie płacić odszkodowań – tłumaczył też radnym ówczesny zastępca prezydenta Białegostoku Adam Poliński.
Radnemu Biernackiemu z Platformy Obywatelskiej nie wystarczyły takie argumenty i postanowił zgłosić poprawkę, która odnosiła się do wskaźnika parkowania. Uznał, że zabezpieczenie miejsc do parkowania jest ważniejsze od odszkodowania, o które teraz przedsiębiorca budowlany walczy w sądzie. A chodzi tu o ponad 2 miliony złotych. Na dodatek radny teraz nie stawia się w sądzie w charakterze świadka, żeby wyjaśnić powody, dla których doprowadził do sytuacji, że przedsiębiorca zamiast zakończyć sprawę polubownie, tak jak chciał, musi dochodzić ponad dwumilionowego odszkodowania w sądzie.
Sędzia w związku z brakiem stawiennictwa radnego Biernackiego i to dwukrotnym, nałożył na niego karę grzywny w wysokości 1000 złotych. Ale także nakazał obowiązkowe stawiennictwo na kolejnym posiedzeniu. Być może radny Biernacki wstydzi się teraz, że lekką ręką sprawił, iż mieszkańcy Białegostoku będą zmuszeni ze swoich kieszeni płacić przedsiębiorcy ogromne odszkodowanie. Bo sam radny ze swojej kieszeni takich pieniędzy raczej nie wyłoży. Swoją poprawkę do projektu uchwały i podniesioną w tej sprawie rękę przecież podejmował w imieniu mieszkańców.
Z tym, że jego nieobecność w sądzie też może świadczyć o tym, że być może ma coś do ukrycia, albo być może wstydzi się przyznać, że niejako przyłożył rękę do całej sytuacji. Ale to nie wszystkie kłopoty radnego Platformy Obywatelskiej. Dzień po głosowaniu nad tą nieszczęsną poprawką planistyczną, na naszej stronie ukazał się wyczerpujący artykuł w tej sprawie. Podawaliśmy tam fakty i skutki takiego głosowania. Radnemu Biernackiemu bardzo nie spodobało się, że te fakty ujrzały światło dzienne i uznał, że najlepszą formą obrony będzie atak. Atak poprzez pomówienie.
„Poziom kłamstwa Pani pseudo redaktor osiągnął 2m poniżej poziomu mułu. Mimo, iż nie oczekiwałem, że odstąpicie od propagowania interesów właściciela portalu (edit: dziendobrybialystok.pl) (Piotra Jankowskiego radnego PiS) to nie sądziłem, że broniąc interesów swego sponsora i reklamodawcy ( Jazbud) posuniecie się tak daleko” – napisał publicznie.
W sądzie jak dotąd nie pojawił się, by zeznać w tej sprawie choćby jedno zdanie. Ale oprócz tej sprawy, w której został ukarany grzywną, czeka go jeszcze inny proces – o pomówienia. Radny Platformy Obywatelskiej Maciej Biernacki będzie miał okazję udowodnić, że skłamaliśmy w naszym artykule na ten temat, że portal należy do radnego Piotra Jankowskiego z PiS, jak i to, że firma Jazbud jest sponsorem redakcji. Sprawa trafiła do sądu już kilka miesięcy temu, ale podobnie jak w przypadku przedsiębiorcy budowlanego, radny Biernacki na początku nie raczył odbierać żadnej korespondencji, ani przedstawić jakichkolwiek dowodów na prawdziwość swoich słów napisanych publicznie.
„Z całą pewnością w zakresie działalności powódki należy przyjąć, iż jest ona osobą publiczną, zarówno w roli dziennikarza jaki właściciela internetowego portalu Dzień Dobry Białystok” – to słowa pełnomocnika radnego Biernackiego w odpowiedzi na pozew.
Te słowa pełnomocnika już świadczą, że radny skłamał pisząc o rzekomym właścicielu portalu, którym zgodnie z prawdą jest zupełnie kto inny. Pierwsza kara za brak stawiennictwa w sądzie została już wymierzona. Wkrótce rozpocznie się także proces o pomówienie i zniesławienie, ponieważ radny Maciej Biernacki swoją kompromitującą decyzję wobec mieszkańców Białegostoku próbował ukryć za kłamstwami i pomówieniami naszej redakcji. W tej chwili ubiega się znów o mandat radnego, dzięki któremu ponownie może podejmować decyzje w imieniu mieszkańców. Na razie te decyzje kosztowały go prywatnie 1000 złotych, a w perspektywie najbliższych miesięcy mogą kosztować ponad 2 miliony złotych – tyle, że mieszkańców Białegostoku. I to wyborcy oraz mieszkańcy powinni wiedzieć, zanim jeszcze pójdą do urn.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie