Palmbomen
„Night Flight Europa”
NON Records, 2013
7/10
Lo-fi polega na tym, że odrzuca się urok przepięknej cyzelowanej w studio produkcji, a stawia na klimat I merytoryczną zawartość muzyki. Holenderski projekt Palmbomen to właśnie robi, łącząc przy tym syntezatorowe wątki podkradzione z italo disco z przestrzennym klimatem psychodelii lat sześćdziesiątych. Efektem jest fenomenalny debiut, który przypadnie do gustu tęskniącym za ejtisami, pamiętającym laserdance, ale i młodszemu pokoleniu zasłuchanemu w Arielu Pinku, czy chillwavie. A że piosenki dobre i wielowarstwowe, lektura to na pewno nie jednorazowa.
http://www.youtube.com/watch?v=MiMy-ktULQY
Eric Burdon
„Till Your River Runs Dry”
BKCO Records
6/10
Koła na nowo Burdon już nie wymyśli. Więcej – nigdy nie wymyślił. Co nie zmienia faktu, że od pięćdziesięciu już lat pokazuje, że wolno robić dobrego bluesa mając jasną skórę i że miłość do i wierność tradycji może nie przekłada się na wypełnianie stadionów, ale można z niej wyżyć nie dając komercji zada. Prawie autorska płyta pełna bluesa – jak zwykle w jego przypadku – najczystszej próby. Jasne, że to album raczej dla Waszych rodziców, ale postawić go na półkę nie wstyd. Szczególnie, jeśli w tym celu wywali się dyskografię Joe Cockera.
http://www.youtube.com/watch?v=c0eoVhCsb5I
Mystical Weapons
Chimera, 2013
7/10
Mystical Weapons to duet, który polega na tym, że znany z Deerhof Greg Saunier dobrał się w parę z Seanem Lennonem. Tym, którego tatą był John Lennon i tym, który solową karierę (tak się składa, że niekoniecznie najwyższych lotów) uprawia od bez mała dwudziestu lat.
Co od tej dwójki dostajemy? Debiutancką płytę, która miesza się skrawki wielu pozornie niepasujących do siebie stylów. Na pewno też jeden z ciekawszych eksperymentalnych albumów dopiero co rozpoczętego roku. Płytę puszczającą oko do albumów, które papa Lennon nagrywał z Yoko Ono, przypominającą niektóre dokonania kanadyjskiego Niilist SPasm Band, trochę zanurzoną w toytronikę.
Słychać tu też wskazówki, że panowie odrobili lekcje z krautrockowej psychicznej niepoprawności. Ni to wykończone utwory, ni to szkice, raczej dla ludzi, którzy czekają na zaskoczenie, niż popowy szlagier. Słuchać Mytical Weapons we fragmentach niepodobna, album snuje się raczej, jak to przyjęło się w jazzie, by zaskoczyć co jakiś czas jakimś bardziej chwytliwym tematem. Jest tu co i po co odkrywać.
Muzyka zupełnie mi obca :( Napiszie coś o German, Ordonce, Jantar, Rodowicz :)