
Białostoczanie doskonale znają problemy związane z zalewaniem miasta. Jedno z najsłynniejszych miejsc zalewowych to tak zwany już potocznie Aquapark Antoniuk i biegnąca wzdłuż parku ulica Wierzbowa. Innym miejscem jest ulica Jurowiecka przy rondzie Św. Faustyny. I trzecie takie kultowe zalewowe miejsce to ogromne skrzyżowanie ulic Miłosza, Branickiego i Piastowskiej. Dlaczego jest zalewane i jak to zmienić? Tego na razie się nie dowiemy.
Co najmniej do końca tygodnia czekać nas będą nie tylko ciepłe, co wręcz upalne dni. Po nich znów nastąpi załamanie pogody z ulewnym deszczem. Możliwe, że ponownie część ulic w Białymstoku nie będzie przejezdna z powodu zalania. Nie jest bowiem żadnym zdziwieniem już dla nikogo, że nie trzeba wcale nawet deszczu nawalnego, aby po kilku miejscach w Białymstoku nie dało się przejść, ani przejechać. Trzeba poczekać aż woda opadnie, albo ryzykować zalanie auta i zgubienie tablic rejestracyjnych, względnie obuwia.
Od lat z tym problemem nikt nie jest w stanie sobie poradzić, choć miejsc zalewowych przybywa. Oprócz zwanego już potocznie przez mieszkańców Aquaparku Antoniuk oraz biegnącej wzdłuż niego ulicy Wierzbowej, zalewana jest notorycznie ulica Jurowiecka, Sławińskiego, Miłosza i Piastowska oraz wiele innych mniejszych arterii. Na szczęście w tym roku nie mieliśmy, jak dotąd, przypadków jakie mieszkańcy pamiętają z kilku poprzednich lat, kiedy Białystok był po prostu nieprzejezdny. Utrudnienia w ruchu trwały przeważnie od kilkunastu minut do kilku godzin – w zależności od miejsca zalania i stopnia jego zalania.
O poprawę tego stanu rzeczy wielokrotnie apelowali radni, ale przede wszystkim mieszkańcy. Woda wyrządziła bowiem wiele szkód, które trzeba było naprawić. Sporo z tych szkód mieszkańcy musieli likwidować z własnych środków, kiedy urzędnicy z prezydentem włącznie rozkładali tylko bezradnie ręce. Oczywiście nie jest to wyłącznie problem Białegostoku, ponieważ takie sytuacje mają miejsce w wielu miastach i miasteczkach całej Polski, w tym również w województwie podlaskim. Składa się na to wiele czynników, ale jednym z najważniejszych pozostaje po prostu powszechna betonoza i likwidowanie, albo przynajmniej pomniejszanie terenów zielonych, z wycinką drzew liściastych w pierwszej kolejności.
Jeszcze w czerwcu tego roku prezydent planował zadbać o poprawę sytuacji w rejonie ogromnego skrzyżowania, u zbiegu ulicy Piastowskiej, Branickiego i Miłosza. Bo tam, jeśli pada większy nieco deszcz, tworzą się niemal natychmiast ogromne bajora, po których autem osobowym ciężko jest przejechać, a w większości przypadków nie jest to po prostu możliwe. Ogłoszony więc został przetarg na wykonanie ekspertyzy dotyczącej sposobu rozwiązania problemu związanego z zalewaniem wyżej wymienionych ulic. Potencjalny wykonawca miał zająć się ustaleniem kilku zasadniczych kwestii w tej lokalizacji.
„Zakres zamówienia obejmuje:
a) analizę rejonu zalewań z uwzględnieniem zlewni ciążących do przedmiotowego obszaru, sąsiedztwa rzeki Białej, dopływu cieku Dolistówka;
b) charakterystykę analizowanych zlewni, sposób ich zagospodarowania mający bezpośredni wpływ na przebieg zjawiska zalewań wodami opadowymi, opis przebiegu zjawiska wraz z identyfikacją elementów problemowych oraz rekomendowane rozwiązania w formie opisowej i graficznej – min. dwa warianty;
c) analizę wpływu odbiornika – rzeki Białej i dopływów – na odbiór wód opadowych;
d) analizę w zakresie istniejących urządzeń wodnych w przedmiotowym rejonie;
e) analizę przepustowości kanalizacji deszczowej, rowów odprowadzających wody opadowe z dróg, mających wpływ na pracę systemu odwodnienia zlewni objętej ekspertyzą;
f) analizę pod kątem ilości i rodzaju uzbrojenia terenu w kanalizację deszczową;
g) analizę pracy istniejących urządzeń kanalizacji deszczowej w trakcie deszczu miarodajnego oraz deszczu ponadnormatywnego;
h) analizę map i układu wysokościowego;
i) wskazanie działań mających na celu rozwiązanie problemu wynikającego z zalewań;
j) wskazanie rozwiązań, które zwiększą zdolność zlewni do magazynowania wody zabezpieczając jednocześnie obszar objęty zleceniem przed negatywnymi skutkami zalewań jak i stanowiąc retencję wód opadowych z ich wykorzystaniem;
k) analizę i propozycje rozwiązań technicznych dotyczących ewentualnej przebudowy i modernizacji istniejącej infrastruktury odwodnieniowej;
l) określenie przybliżonych kosztów realizacji w dwóch wariantach proponowanych rozwiązań;
m) wskazanie możliwości etapowania ewentualnych inwestycji w przedmiotowym rejonie;” – wskazano w ogłoszeniu przetargowym.
Ale wiadomo już, że na razie nikt niczego nie ustali, nie przeanalizuje i nie poda w związku z tym żadnych wniosków, ani rozwiązań. Przetarg został unieważniony na początku lipca tego roku. Powodem okazała się cena, jaką zaproponowali potencjalni wykonawcy. Nawet najniższa zasadniczo odbiegała od środków, jakie urząd miejski miał zarezerwowane na ten cel. Z budżetu miasta przygotowano nieco ponad 27 tys.300 złotych, a najniższa oferta opiewała na 76 tys. złotych. Pozostałe oferty były jeszcze wyższe, a najdroższa niemal dwukrotnie.
Odrębną sprawą jest, czy gdyby udało się ustalić powody zalewania tego skrzyżowania i zaplanować jakieś rozwiązanie, to czy znalazłyby się środki na ten cel i faktycznie rozwiązałoby to problem. W innych częściach miasta, gdzie problem z zalewaniem występował, między innymi przy ulicy Krętej czy Zachodniej, podjęto prace naprawcze, ale problem wciąż nie zniknął. A przynajmniej nie na tyle, na ile oczekiwaliby tego mieszkańcy. Podobnie sytuacja wygląda zresztą i w innych częściach Białegostoku.
Tak czy inaczej, na razie przy większych opadach deszczu mieszkańcy będą zmuszeni omijać miejsca zalewowe, choć nie zawsze jest to możliwe – przede wszystkim tam, gdzie zalewane są piwnice i garaże. Piwnicy czy garażu nie da się zabrać na górę, ani przenieść w inne, bezpieczniejsze miejsce.
(Cezarion/ Foto: Facebook/ Kolizyjne Podlasie)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie