
Radnemu chyba się pomyliły role i zapomniał, że na mównicy czy poza nią, skoro pobiera dietę, pozostaje na służbie publicznej. Jest przedstawicielem mieszkańców, a nie władzy pańskiej, która ma dyscyplinować obywatela. Teraz to obywatel i mieszkaniec miasta ma pełne prawo żądać i krytykować, jeśli radny wypełnia swój mandat niewłaściwie. A takim niewłaściwym postępowaniem wykazał ostatnio się radny Platformy Obywatelskiej – Tomasz Janczyło.
Bardzo nieelegancko zachował się radny Platformy Obywatelskiej – Tomasz Janczyło. Podczas debaty dotyczącej nazwania jednej z ulic na Bojarach imieniem Nory Ney, podnosił głos na mieszkańca, który był akurat temu pomysłowi przeciwny. Najpierw Janczyło podkreślał, że mieszkańcy Bojar nie mają monopolu na swoją dzielnicę i że każdy ma prawo się wypowiadać, jakie Bojary mają być. Zdenerwowało radnego to, że mieszkańcy postanowili zawalczyć o zachowanie szczątków tej najstarszej części miasta w stanie, którego sobie życzą. Po czym zwrócił się do mieszkańca w mało wybrednych słowach. Wytykał mu willę o wysokości trzech pięter i dociekał, dlaczego sam niszczy Bojary, na których ponoć mieszkańcowi zależy.
- Jak pan już chce tam bronić zabytkowych Bojar, to zapytam – po co panu taki dom na trzy piętra? Trzeba było niższy postawić. Przecież tam są same małe domki, chaty - zwrócił się radny do mieszkańca.
Wymiana zdań z mównicy i poza nią trwała jeszcze chwilę. Jednak radny, który być może w ogóle nie mieszka w Białymstoku, tylko w Grabówce, jest raczej ostatnią osobą, która powinna odzywać się w ten sposób do mieszkańca, któremu ma służyć. Gdyby pan radny nie wiedział, to warto również przypomnieć, że to za czasów ścisłej koalicji Platformy Obywatelskiej z prezydentem Białegostoku, doszło do niemal doszczętnego zniszczenia zabudowy historycznej Bojar. Urzędnicy pozwalali wznosić tam bloki. To również za czasów rządów Platformy Obywatelskiej doszło do największej ilości pożarów, które trawiły chata po chacie i nikt na to długi czas nie zwracał uwagi.
Już na sam koniec posiedzenia inny z radnych – Paweł Myszkowski zwrócił się do Przewodniczącego Rady Miasta z prośbą, aby więcej nie pozwalał na takie zachowania żadnego z radnych. Podkreślał, że radny obojętnie którego klubu i obojętnie których barw politycznych jest na służbie mieszkańców. A jeśli ktoś tego nie rozumie, to może lepiej, by złożył mandat.
- Bardzo bym prosił pana przewodniczącego, aby nie pozwalał na to, żeby mieszkańcy, którzy tu do nas przychodzą, byli obrażani. Trzeba pamiętać, że to my jesteśmy dla nich, a nie odwrotnie. Zachowanie radnego, który dziś nieelegancko odzywał się do mieszkańca, uważam za skandaliczne i prosiłbym, aby następnym razem pan przewodniczący zareagował – prosił radny Paweł Myszkowski.
Przewodniczący Rady Miasta zgodził się z takim stanowiskiem i zapowiedział, że takich zachowań nie będzie więcej tolerował. Możliwe, że zechce wyciągnąć konsekwencje wobec radnego Janczyły, któremu albo puściły nerwy, albo pomylił miejsca i zwyczajnie nie wiedział, gdzie się znajduje. Dzień po tym, kiedy bardzo ordynarnie potraktował jednego z mieszkańców miasta, ubolewał za to, że konkurencja polityczna źle potraktowała mieszkańców, odrzucając ich obywatelski projekt uchwały. O swoim zachowaniu jednak nie wspomniał, ani nie przeprosił.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie