Niebezpieczeństwo istnieje i to realne. W Lesie Zwierzynieckim, a konkretniej rzecz ujmując, na terenie rezerwatu, przy dużym wietrze drzewa łamią się jak zapałki. Padają w sposób niekontrolowany. Gdyby w tym czasie byli tam ludzie, niektórzy z wycieczki, mogliby już nie wrócić. Jednak ostrzegać przed zagrożeniami Tadeusz Truskolaski nie zamierza. Wręcz uważa to za bezcelowe.
Na problem w tym rejonie zwrócił uwagę radny Konrad Zieleniecki. Otrzymał sygnał od mieszkańców, którzy często spacerują w pobliżu rezerwatu i po Lesie Zwierzynieckim. Z uwagi na to, że las jest już stary, a na terenie rezerwatu nie można prowadzić żadnych prac, stare drzewa często łamią się jak zapałki i padają w sposób niekontrolowany. Zwłaszcza przy wietrznej pogodzie słychać nie tylko trzask łamiących się gałęzi, ale właśnie upadające drzewa.
Radny Zieleniecki prosił prezydenta Białegostoku o ustawienie tabliczek informujących o potencjalnym zagrożeniu. Chodziło o to, żeby ci, którzy dopiero zaczynają wędrówki w tej części miasta zdawali sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia przygniecenia drzewem. Zwłaszcza o tej porze roku jest to uzasadnione. Nagle zrywające się nawałnice mogą zaskoczyć w każdej chwili. Osoba nieświadoma tego, że na terenie rezerwatu może zostać przygnieciona drzewem, może stracić życie lub zdrowie. Dlatego radnemu zależało, aby przy wejściu do lasu pojawiły się tabliczki ostrzegające o tym, żeby nie wchodzić na teren rezerwatu przy wietrznej pogodzie. Prezydent jednak nie widzi potrzeby informowania ani mieszkańców, ani turystów o takim zagrożeniu.
„Postawienie na terenie Lasu Zwierzynieckiego tabliczek z zakazem wstępu lub informujące o zagrożeniu z przewracającymi się drzewami w dni wietrzne uważam za niecelowe” – odpisał radnemu Tadeusz Truskolaski. – „Las Zwierzyniecki w znacznej części jest rezerwatem. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody (Dz. U. z 2015 poz. 1651 ze zm.) art. 15, ust. 1, pkt 15: w parkach narodowych oraz rezerwatach przyrody zabrania się ruchu pieszego, rowerowego, narciarskiego i jazdy konnej wierzchem, z wyjątkiem szlaków i tras narciarskich wyznaczonych przez dyrektora parku narodowego, a w rezerwacie przyrody – przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska” – czytamy w odpowiedzi.
W Lesie Zwierzynieckim upadło wiele drzew. Sami byliśmy świadkami sytuacji bardzo niebezpiecznych. Poniższe zdjęcie zostało wykonane jesienią ubiegłego roku. Widać na nim straż pożarną. Strażacy musieli usuwać fragmenty drzew, które w wyniku wiatru upadły na jezdnię i zagrażały nawet kierowcom. Tak się dzieje niemal za każdym razem, gdy wieje silniejszy wiatr. I wcale nie trzeba do tego porządnej wichury. Stare drzewa są po prostu słabe i umierają, później padają nawet przy niedużym podmuchu. Ludzie zaś często nie są świadomi takiego zagrożenia.
Stąd wiemy, że problem naprawdę istnieje, ponieważ drzewo może upaść również na wyznaczony szlak. Nikt przecież nie ma wpływu, ani możliwości przewidywania, w którą stronę upadnie wielometrowe drzewo. Osoba nieświadoma takiego zagrożenia, może przecież ponieść śmierć na miejscu w takich przypadkach. To, że do tej pory nikomu się nic nie stało, wcale nie świadczy o tym, że nadal nic się nie stanie. Mieszkańcy naszego miasta coraz częściej poszukują odpoczynku na terenach zielonych. Las Zwierzyniecki w naturalny sposób jest miejscem, które jest coraz liczniej odwiedzane. Jednak prezydent przewidział najwyraźniej, że jego służby zdążą na czas, albo i przed czasem, w którym może nastąpić tragedia.
„W odniesieniu do ścieżek biegnących na terenie rezerwatu, po których powinien odbywać się ruch pieszy informuję, iż podległe mi służby czuwają nad stanem bezpieczeństwa i reagują na zagrożenia powodowane przez osłabione drzewa rosnące w ich sąsiedztwie” – napisał radnemu prezydent Białegostoku.
W tym miejscu już tylko wypada czekać na sytuację, w której zapewne straż miejska będzie trzymała wszystkie martwe drzewa, kiedy zerwie się mocniejszy wiatr. Jeśli zaś drzewo będzie padało na spacerowicza, pewnie złapie to drzewo i odłoży na bok.
- Z dużym zdziwieniem przyjąłem odpowiedź Prezydenta Białegostoku w sprawie oznakowania Rezerwatu Las Zwierzyniecki znakiem "zakaz wstępu w dni wietrzne". Problem padających drzew, stanowiących zagrożenie dla spacerowiczów, zgłaszało wielu Mieszkańców. Panu Prezydentowi jak widać nie leży na sercu bezpieczeństwo ludzi zwiedzających Las Zwierzyniecki. Mam nadzieję, że nie będzie musiało dojść do tragedii, by pan Prezydent dostrzegł problem - skomentował stanowisko Tadeusza Truskolaskiego radny Konrad Zieleniecki.
Oczywiście, że nieszczęść się nie uniknie, jednak można im zapobiegać. Ustawienie tablic informujących o potencjalnym zagrożeniu nie obciąży mocno budżetu miasta. Więcej kosztuje zapewne miesięczne mycie samochodów służbowych w urzędzie miejskim. Niemniej kwestie bezpieczeństwa mieszkańców lub turystów nieświadomych zagrożenia, nie są aż tak istotne, jak można by było tego oczekiwać.
Komentarze opinie