
Ludzie mieli kilka, czasami kilkanaście minut na wzięcie tego, co im potrzebne, albo co tylko złapali w ręce j i zostali załadowani na wozy, a później do wagonów bydlęcych. Po czym czekała ich potwornie długa droga, w równie potwornych warunkach i to jeszcze na nieludzką ziemię. W Białymstoku w 85. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę obchodzono Dzień Sybiraka.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski podczas uroczystości miejskich przypomniał, że pamięci wszystkich ofiar zesłania na nieludzką ziemię poświęcone jest Muzeum Pamięci Sybiru.
- To dla nas Białostoczan również wielkie zobowiązanie. Zobowiązanie pamięci. Przyjęliśmy na siebie obowiązek pamiętania o wszystkich, którzy byli ofiarami nieludzkiej, sowieckiej polityki. Musimy pamiętać o tych, którzy zginęli w stepach Kazachstanu i śniegach Sybiru, ale także o tych, którym udało się ocaleć i nieść świadectwo losów setek tysięcy Polaków – podkreślał prezydent.
Sybiraczka Jolanta Hryniewicka, prezes białostockiego oddziału Związku Sybiraków, podnosiła dlaczego powinniśmy kultywować pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach.
- Pamięć o Sybirakach pozwala żyjącym widzieć cenę, jaką płaci się za wolność. Jest ona dobrem wspólnym, które wymaga nieustannej troski. Pamięć o nich to także pielęgnowanie wartości, którymi żyli, umierali bądź powracali do utęsknionej Polski. Prymas Polski Stefan Kard. Wyszyński powiedział: „gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej niech mówią kamienie” – mówiła Sybiraczka.
Podczas obchodów nie zabrakło także tych, którzy żyją historią swoich Sybiraków. Uczestniczący w uroczystości Jakub Kisło, wnuk Sybiraczki Haliny Kisło, kultywuje pamięć o swoich przodkach, działając m.in. we Wspólnocie Wnuków Sybiraków.
- Pamięć o moich dziadkach jest dla mnie nie tylko hołdem dla ich odwagi i determinacji, ale również obowiązkiem wobec przyszłych pokoleń. Ich historia to część tożsamości mojej rodziny i naszego narodu. Dziadkowie przetrwali niewyobrażalne cierpienia, by zachować swoją godność i wiarę w lepsze jutro. Dlatego jest to dla mnie ważna rzecz – powiedział.
W uroczystościach 85. rocznicy napaści sowietów na Polskę i Dnia Sybiraka udział wzięli m.in. Wicemarszałek Senatu, podlascy parlamentarzyści, wojewoda podlaski, zastępcy prezydenta Białegostoku, przedstawiciele duchowieństwa, przedstawiciele samorządu miasta i podlaskich instytucji publicznych.
Pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir przeprowadzona przez NKWD rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono około 140 tys. obywateli polskich. Wielu umarło już w drodze, tysiące nie wróciły do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, policjantów, funkcjonariuszy służby więziennej, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski.
Wysiedlani mieszkańcy przedwojennych ziem II RP okupowanych przez Związek Sowiecki byli często zaskakiwani przez Sowietów w nocy lub o świcie, a następnie zmuszani do jak najszybszego spakowania najpotrzebniejszych rzeczy i prowiantu. Całe rodziny, kierowano na dworzec kolejowy, gdzie kazano im wchodzić do wagonów towarowych. Według świadectw ocalałych Sybiraków panujące w nich przepełnienie, chłód, fatalne warunki sanitarne oraz niedostatek wody pitnej, wpływały głównie na dużą umieralność już w czasie trwającego wiele tygodni transportu.
Według szacunków władz RP na emigracji, w wyniku wywózek zorganizowanych w latach 1940–1941 do syberyjskich łagrów trafiło około milion osób cywilnych, choć w dokumentach sowieckich mówi się o 320 tys. wywiezionych. Część z nich z łagrów wydostała się dzięki formowanej na terenie ZSRS (po zawarciu między Polską, a ZSRS układu Sikorski-Majski) armii gen. Władysława Andersa.
(Źródło i foto: podlaskie.eu/ oprac. ASM)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie