Reklama

Spory w edukacji. Pracowników czekają zwolnienia

05/06/2016 15:47


Możliwe, że kilkuset pracowników zatrudnionych w edukacji straci zatrudnienie od nowego roku szkolnego. Nie chodzi tylko o nauczycieli, ale przede wszystkim pracowników administracyjno-obsługowych, bibliotekarki i opiekunów na świetlicach szkolnych. Prezydent przedstawił informację o planach w tym zakresie. Radni zaś mają swoje koncepcje. O zwolnieniach w edukacji nie chcą słyszeć.

W słupkach i tabelkach wszystko się zgadza. Jak zwykle w takich przypadkach prezydent Białegostoku pokazywał radnym, że wszystko będzie działało jak w zegarku i plany na nowy rok szkolny zostały przygotowane właściwie. Problem polegał jednak na tym, że takie plany powinni najpierw przygotować dyrektorzy szkół, którzy znają sytuację własnych placówek. W tym przypadku okazało się, że arkusze sporządzone zostały w urzędzie miejskim. O tym przynajmniej mówili radni.

Arkusze są do nas przesyłane i przez nas zatwierdzane. Każdego roku zmiany dotyczą kilkuset osób na podstawie tych arkuszy. Największa zmiana w tym roku związana jest z zapewnieniem opieki dla sześciolatków, ale także dla trzy i cztero-latków. Staramy się współpracować w tym zakresie ze związkami zawodowymi i staramy się stworzyć taki system, aby każdy miał pracę – wyjaśniał od razu zastępca prezydenta – Adam Poliński, odpowiedzialny za edukację.

Szkoda, że pana nie było na ostatniej komisji, bo usłyszałby pan coś innego, ale przede wszystkim miałby pan możliwość odpowiedzi tym wszystkim pracownikom szkół, którzy przyszli na posiedzenie komisji edukacji. Poza tym, sądy mówią, że to nie organ przygotowuje arkusze, tylko dyrektorzy szkół. Owszem, organ prowadzący je zatwierdza i daje do wykonania, ale przygotowuje dyrektor. Robi to dlatego, ponieważ zna sytuację własnej placówki – mówiła radna i szefowa Komisji Edukacji – Agnieszka Rzeszewska.

Głównym problemem w tym roku okazały się być miejsca pracy w bibliotekach i świetlicach szkolnych. Z jednej strony władze miasta mówią o potrzebie czytelnictwa i zapewnienia opieki nad dziećmi w świetlicach. Z drugiej strony, w tym roku, według przygotowanych wskaźników i arkuszy, część pracowników zatrudnionych w bibliotekach i świetlicach, w sporej liczbie utraci zatrudnienie już od nowego roku szkolnego. Pracownicy nie zgadzają się na takie podejście władz miasta. Przede wszystkim na brak dialogu, zanim zapadnie ostateczna decyzja.

To co się działo w tym roku przy pracach nad arkuszami, to czegoś takiego jeszcze nie było. Nie mamy możliwości zapewniania opieki nad dziećmi w grupach po 25 osób. U nas jest ponad 300 dzieci uczęszczających do świetlicy i tylko 6 nauczycieli do obsługi. Chyba tylko w magiczny sposób da się zapewnić opiekę dla grup po 25 dzieci w takim stanie. Urząd Miasta działa przeciwko dzieciom i przeciwko rodzicom swoimi ustaleniami – mówiła Grażyna Popielarz, pracownica jednej z białostockich szkół .



Oprócz tego okazało się, że kontrole z urzędu miejskiego pojawiające się w placówkach edukacyjnych w naszym mieście, mają w większości potwierdzać, że wszystko jest w porządku. Mówili o tym nie tylko radni, ale i sami nauczyciele. Ci drudzy prosili wręcz, aby kontrole przyszły faktycznie w czasie zwykłej pracy, a nie takiej na potrzeby kontroli, która ma wykazać jedynie to, że wszystko działa jak należy. Nauczyciele podkreślali, że warunki ich pracy odbiegają znacznie od tego, co można później wyczytać w protokołach. Między innymi muszą pracować po kilka grup z małymi dziećmi w jednej sali.

Jako radny oczekiwałbym, że pan prezydent zwróci się do nas, żebyśmy wspólnie poszukali pieniędzy na utrzymanie etatów w edukacji. A tak zmusza nas pan do szukania oszczędności we własnym zakresie. I my je znajdziemy, tylko niekoniecznie tam, gdzie pan prezydent by sobie tego życzył – mówił radny Paweł Myszkowski.

Dziś mogliśmy zobaczyć jak wygląda edukacja w naszym mieście. Wszystko w zestawieniach i tabelkach. Wszystko to ładnie wygląda w takim zestawieniu. Jednak obraz rzeczywisty jest zgoła odmienny, o czym pan prezydent wie doskonale, tak samo, jak wiedzą o tym radni – powiedział z kolei radny Piotr Jankowski.

Z informacji podanej przez pana prezydenta wynika, że nie będzie ograniczenia w dostępie do bibliotek. Z informacji pań bibliotekarek wynika natomiast zupełnie coś innego. Nawet mój syn może pójść do szkolnej biblioteki tylko raz w tygodniu. Ja się sam uczyłem w latach błędów i wypaczeń, ale do biblioteki mogłem chodzić codziennie – skwitował radny Wojciech Koronkiewicz.

Wydatki na edukację w Białymstoku to największa pozycja w budżecie miasta. Ale od kilku lat trwają cięcia w tym zakresie. Związane jest to z wygaszaniem szkół, łączeniem placówek, ale przede wszystkim z niżem demograficznym. Stąd tak ważne jest właściwe rozłożenie etatów, współpraca ze związkami zawodowymi i podział zadań, aby jak najmniej osób każdego roku traciło zatrudnienie.

Radni zaapelowali też do prezydenta Białegostoku o to, żeby w swoich przygotowaniach uwzględniał nie tylko dane statystyczne i sztywne wskaźniki, ale patrzył przede wszystkim na ludzi. Za każdym człowiekiem i pracownikiem edukacji, którego czeka zwolnienie, stoją bowiem osobiste dramaty.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do