
Mieszkańcy wsi Kościuki oraz Konowały byli przerażeni, kiedy okazało się, że ktoś pod osłoną nocy zniszczył przydrożną kapliczkę oraz krzyż i figurę Chrystusa. Policjanci szybko ustalili sprawcę tego czynu. Tym bardziej, że już wcześniej dopuszczał się on aktów bluźnierczych. Wkrótce będzie odpowiadał przed sądem za swoje postępowanie.
Zdarzenia te miały miejsce w nocy z soboty na niedzielę, 27 - 28 lipca 2024 roku. I dość szybko zgłoszono dochodzenie Policji. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy na miejscu kilka dni po zniszczeniu kapliczek, bardzo chwalili podejście policjantów w tej sprawie. Policjanci podeszli ze zrozumieniem i potraktowali sprawę bardzo serio. Wkrótce zapukali do mieszkania mężczyzny, który był podejrzewany o dewastację kapliczek we wsi Kościuki i Konowały w gminie Choroszcz w województwie podlaskim.
Policjanci zatrzymali podejrzanego w jego własnym domu, a ten kompletnie nie był zdziwiony wizytą policjantów. Policjanci zresztą także mieli już okazję się z nim wcześniej spotkać. Sprawcą dewastacji kapliczek okazał się być 41-letni białostoczanin, który wcześniej w jednym z białostockich kościołów między innymi rozkładał karteczki w trakcie nabożeństwa z obraźliwymi napisami. Oprócz tego, sprawca na początku ubiegłego roku, kiedy odnotowano jego pierwszy czyn karalny, pluł na krzyż oraz rzucał na ziemię mszał.
Po zatrzymaniu mężczyzna usłyszał cztery zarzuty dotyczące publicznego znieważenia przedmiotu czci religijnej, za co grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Szybko sąd zdecydował o dozorze policyjnym, dlatego podejrzany musiał dwa razy w tygodniu meldować się w jednostce policji. Miał także orzeczony zakaz zbliżania się do symboli i miejsc kultu religijnego.
Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku sąd miał orzekać w sprawie zniszczenia kapliczek oraz krzyża przydrożnego i figury Chrystusa, ale zdecydował, że najpierw zależy przebadać zdrowie oskarżonego mężczyzny. Utajnił jednak informację o tym, jakiej specjalności biegli będą badać zdrowie mężczyzny. Stanowisko sądu wydawało się zasadne, tym bardziej, że od momentu zatrzymania mężczyzna w ogóle nie mówił nic, nie odzywał się. Jedyne co powiedział po zatrzymaniu to tyle, że jest osobą niewierzącą i podkreślił, że jego zachowanie miało na celu zadośćuczynienie panu Bogu za to, co go w życiu spotkało. Więcej już nic nie powiedział nikomu.
Najwyraźniej biegli orzekli, że oskarżony był poczytalny w momencie popełniania czynu zabronionego. Bo w grudniu skierowany został już do sądu akt oskarżenia, celem jego rozpoznania. Sąd na razie nie wyznaczył terminu rozprawy.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Zdjęcia: Karol Kundzicz)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie