Reklama

Student też człowiek!

29/04/2014 11:24


Skoro w Białymstoku jest ich ponad 40 tysięcy, a część z nich może się przydać w przyszłości, warto jest znieść kilka dni głośniejszych zabaw. Mowa o białostockich studentach, którzy już w maju będą świętować po swojemu. Pozwólmy im się wyszumieć.

Co roku na wszystkich internetowych portalach można poczytać, jak to kwiat młodzieży polskiej leży nieprzytomny w krzakach. Na forach roi się od wpisów o chamstwie i pijaństwie studentów. Mnie osobiście najbardziej denerwują wpisy o hałasie. Naprawdę? Czy ci, co tak narzekają, mają absolutną pewność, że przez kilka dni w roku nie wzbudzali morderczych instynktów u rodziny lub znajomych, bo komuś się zdarzyło przeholować z alkoholem, albo bawić wiertarką?

Młodość ma się wyszumieć

Jak się młodość nie wyszumi, to na stare lata będzie zgorzkniała i pełna złych emocji. Jeśli ktoś studiował – wie, że studia są najfajniejszym okresem w życiu i nic, absolutnie nic, nie może się z nimi równać. Co człowiek wówczas przeżył i doświadczył, to jego. Hipokrytą albo wyjątkowym nudziarzem jest ten, kto narzeka.
- To najbardziej znane i wyczekiwane święto studentów z całą masą imprez rozgrzewkowych i wydarzeń towarzyszących. Pokazujemy kulturę hip-hopową, dajemy szansę młodym zespołom wystąpić na scenie głównej, aktywizujemy ludzi do działania na wszelkich polach kultury. Otwieramy przed Wami operę, teatry i najbardziej znane kabarety. Juwenalia to też sport. Biegi, liczne turnieje i zawody CrossFit. Pocieszające jest to, że z roku na rok przybywa nam wydarzeń i rośnie ich popularność. Pamiętajcie, ruszamy już w kwietniu! – zaprasza Marta Bokun ze sztabu juwenaliowego.

I niech się bawią, póki są młodzi. Kiedy skończą studia, do śmiechu im nie będzie. Zwłaszcza, kiedy trzeba będzie zadbać o swoje cztery litery. Jeśli ktoś z was jeszcze nie wie, jak wyglądają zamknięte imprezy poważnych prawników lub lekarzy, polecam kiedyś zajrzeć. Studenckie imprezy to przy tym pikuś. Zanim zaczniecie narzekanie pomyślcie, czy na pewno nie chciałoby się wam być znowu młodym i pobawić się, choć jeden raz tak, jak wtedy, gdy mieliście dwadzieścia lat.

Organizacja Juwenaliów to cenna wiedza na przyszłość

Ciągle mam kontakt z osobami, które Juwenalia miały okazję robić lub pomagały przy różnych częściach składowych całej imprezy. To cenna wiedza, której nie dadzą najlepsze praktyki świata. Zdecydowana większość z nich nie miała żadnych problemów ze znalezieniem pracy. Niektórzy prowadzą swoje firmy, bo… nabyli doświadczenie. Jakie? Choćby odpowiedzialność za wydawane pieniądze. Zarządzanie budżetem wielkości kilkuset tysięcy złotych, który ma się zgadzać co do złotówki, proste nie jest. Zwłaszcza, kiedy nie wiadomo, czy coś się nie zepsuje lub nie podrożeje.

- Zdobyłem przede wszystkim doświadczenie w zarządzaniu projektami o wartości prawie pół miliona złotych oraz w pracy z różnymi podmiotami, instytucjami na wielu płaszczyznach – mówi Robert Matyszewski, koordynator Juwenaliów z 2011 roku.

Praca zespołowa to słowo klucz. Bez niej nic by się nie udało. Wszystkie elementy poszczególnych puzzli muszą do siebie idealnie pasować. Ale jakoś, co roku, mimo mniejszych czy większych wpadek, studenci dają radę. Bo potrafią współpracować i działać zespołowo.

Logistyka, negocjacje, marketing, praca fizyczna, grafika komputerowa, znajomość prawa. Wszystko się przydaje. Bez tych umiejętności i wiedzy nic by nie wyszło. A przecież nie zdobyliby ich leżąc w krzakach, prawda? Więcej luzu kochani, a wszystkim nam będzie się żyło znacznie przyjemniej.
(Agnieszka Siewiereniuk - Maciorowska, foto: Karol Rutkowski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do