
W polityce nie ma ani chwili spokoju. Jak nie awaria w Czajce, to awaria w mediach społecznościowych. Ta ostatnia awaria tym razem może jednak być przedmiotem postępowania sądowego. Tadeusz Truskolaski zapowiedział bowiem pozew przeciwko warszawskiemu aktywiście, który nagłośnił aferę reprywatyzacyjną – Janowi Śpiewakowi.
To, że Tadeusz Truskolaski grozi sądem wszystkim, którzy go mają czelność lub odwagę krytykować, w Białymstoku praktycznie nikogo już nie dziwi. Większość mieszkańców przyzwyczaiła się, że składa on wiele zawiadomień do Prokuratury – jak ostatnio w sprawie bilbordów, które powiesiła w przestrzeni miasta społeczność występująca pod nazwą Milcząca Większość. Dla znakomitej części mieszkańców Białegostoku nie jest też zaskoczeniem, kiedy słyszą kolejny raz, że prezydent idzie do sądu, bo zamierza pozwać tę czy inną osobę.
Wkrótce przekona się o tym także mieszkaniec Warszawy. Znany w stolicy aktywista, który wyciągnął na światło dzienne aferę reprywatyzacyjną, Jan Śpiewak. Ma on tłumaczyć się z pomówień, za jakie Tadeusz Truskolaski uznał słowa aktywisty wyrażone w komentarzu na twitterze. A zaczęło się od tego, że Jan Śpiewak skomentował w mediach społecznościowych słowa wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza na temat resortowych dzieci. Po czym do tych słów Jana Śpiewaka odniósł się Tadeusz Truskolaski.
„Pan zdaje się ich popiera, w końcu został Pan ułaskawiony” – brzmiał komentarz prezydenta Białegostoku.
„Odważne słowa na kogoś kto z robienia dobrze deweloperom i kościołowi zrobił sobie drugi etat w urzędzie” – nie pozostał dłużny prezydentowi Białegostoku Jan Śpiewak.
To trzeba będzie udowodnić przed sądem. Do zobaczenia
— Tadeusz Truskolaski (@TTruskolaski) August 29, 2020
Ale to właśnie za te słowa zapewne wkrótce będzie tłumaczył się przed sądem. Tadeusz Truskolaski uznał je za pomówienie i zapowiedział złożenie pozwu przeciwko warszawskiemu aktywiście. Z tym, że z kolejnego komentarza Jana Śpiewaka wynika, że nie ma zamiaru zginać karku przed prezydentem Białegostoku, ani przepraszać czy też kasować swoich wpisów. Najpierw wysłał Tadeuszowi Truskolaskiemu emotikonowego buziaczka, a później napisał takie słowa.
„Pozywanie za wyrażane opinie i próby zastrzaszenia przez postępowanie sądowe to typowe metody autorkatow ze wschodu, ale może to będzie dobra okazja do naświetlenia bulwersujących spraw z Białegostoku. Myśle, ze Pana mieszkańcy dużo się z tego procesu dowiedzą o Panu” – czytamy w komentarzu Jana Śpiewaka.
Pozywanie za wyrażane opinie i próby zastrzaszenia przez postępowanie sądowe to typowe metody autorkatow ze wschodu, ale może to będzie dobra okazja do naświetlenia bulwersujących spraw z Białegostoku. Myśle, ze Pana mieszkańcy dużo się z tego procesu dowiedzą o Panu.
— Jan Śpiewak (@JanSpiewak) August 29, 2020
Zapowiada się więc dość ciekawa sprawa, która być może wyciągnie na światło dzienne tematy, o których białostoczanie nie wiedzą, albo nie mówili publicznie. Jan Śpiewak udowodnił już kilkukrotnie, że nie należy do grona tych, którzy boją się wymiaru sprawiedliwości. Odważnie nagłaśniał afery z warszawskiego ratusza, jak też i polityków powiązanych z tym ratuszem.
Za swoją dociekliwość ostatecznie został ukarany przez sąd, który wymierzył mu karę za pomówienia wobec córki byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PO, która była kuratorem mającego wówczas 118 lat przedwojennego właściciela kamienicy przy ulicy Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie i przejęła na własność połowę tej nieruchomości. Ten wyrok był szeroko krytykowany w całej Polsce i ostatecznie Jan Śpiewak został uniewinniony przez prezydenta Andrzeja Dudę.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: wrotapodlasia.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie