
Nie tylko Tadeuszowi Truskolaskiemu przydałaby się łączność ze światem wirtualnym i rzeczywistym, bo taką łączność powinni mieć jeszcze zatrudnieni przez niego urzędnicy, zwłaszcza ci, którzy podpisują dokumenty z jego upoważnienia. Niedawno bowiem pojawiła się odpowiedź na interpelację radnego Henryka Dębowskiego. W niej niestety powielona została dawno już zdementowana plotka.
Żadną tajemnicą nie jest, że Tadeusz Truskolaski – delikatnie mówiąc – nie cierpi Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich rzeczy oraz inicjatyw, które podejmują poszczególni politycy tej partii, a także i rząd. O ile z niektórymi decyzjami prezydent Białegostoku może się nie zgadzać, są sytuacje i sprawy, w których krytyka zwyczajnie nie przystoi. A niekiedy może nawet przyczyniać się do sprowadzania zagrożenia na obywateli – tak jak ma to miejsce w związku z ochroną granicy. Bo to co się dzieje na granicy polsko – białoruskiej już od wielu miesięcy jest niczym innym jak wojną hybrydową prowadzoną przeciwko Polsce przez reżim białoruski.
Wojna hybrydowa polega na tym, że nie używa się konwencjonalnej broni i nie prowadzi działań zbrojnych, jakie znane są z konfliktów wojennych. To bardzo specyficzny rodzaj wrogich działań podejmowanych przez inne państwo. Ma ono na celu przede wszystkim zdestabilizowanie sytuacji poprzez głównie rozsiewanie dezinformacji, manipulowaniem opinią publiczną, wpływaniem na nastroje społeczne i dzięki temu osłabianie struktury państwa jako takiego.
O tym, że Polska stała się obiektem ataku w wojnie hybrydowej wiadomo jest co najmniej od wakacji. Wie o tym Unia Europejska, agencja Frontex i wie kwatera Główna NATO. Od niedawna zresztą w ramach solidarności sojuszniczej w ramach Paktu Północno – Atlantyckiego pod granicą z Białorusią służą żołnierze Wielkiej Brytanii i Estonii. Wkrótce mają dołączyć jeszcze mundurowi z Czech. Ale te informacje chyba nie dotarły do biurowca na Słonimskiej, a przynajmniej nie wszystkie.
„Apeluję do Pana, aby jako Prezydent Miasta Białegostoku okazał Pan symboliczne wyrazy wsparcia i wdzięczności oraz szacunek za trud i poświęcenie dla żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących polskiej granicy, jak również dla ich rodzin. Dobrą formą przyłączenia się do akcji byłoby np. wywieszenie symbolicznego banneru na budynku Urzędu Miejskiego przy ul. Słonimskiej 1 w Białymstoku z wyrazami szacunku i podziękowaniami dla funkcjonariuszy służb mundurowych za obronę naszej wschodniej granicy. Uprzednio zwykł Pan to robić w przypadku okazania komuś wdzięczności i szacunku za zdobyte osiągnięcia np. sportowe – gratulacje złotego medalu Mistrzowi Olimpijskiemu Wojciechowi Nowickiemu, czy też poinformowania Białostoczan o ważnych sprawach, bądź wydarzeniach – Białystok dla Niepodległej. Nie bez znaczenia pozostaje również aktywność w Internecie, w mediach społecznościowych Miasta Białystok (Facebook, Tweeter), gdzie również można by było zamieścić stosowne podziękowania” – z taką prośbą zwrócił się do prezydenta Białegostoku radny Henryk Dębowski.
Co więcej, radny taką interpelację złożył dokładnie w dniu, kiedy nielegalni migranci ze wsparciem białoruskich mundurowych przeprowadzili największy siłowy atak z przejścia granicznego w Bruzgach pod Kuźnicą. Wówczas w całej Polsce ludzie przesyłali na wszelkie sposoby słowa podziękowania i wsparcia dla wszystkich formacji mundurowych służących na granicy. Wydawało się, że w takiej sytuacji, podziękowania i słowa wsparcia popłyną także z Białegostoku. Tak się jednak nie stało. A dodatkowo jeszcze prezydent w odpowiedzi radnemu Dębowskiemu przekazał kłamstwa rozpowszechniane przez generała Różańskiego, który niewiele wcześniej zachęcał żołnierzy do tego, aby nie wykonywali rozkazów, czyli de facto, żey pozwalali do Polski wejść wszystkim bez sprawdzania, kto kim jest. Te kłamstwa były zdementowane blisko dwa tygodnie wcześniej, niż pojawiła się odpowiedź prezydenta zawierająca kłamstwa.
„Zamiast wywieszania banerów należy zaangażować się w realną pomoc funkcjonariuszom np. w zapewnieniu ciepłego posiłku, bo jak mówił 17 listopada br. Gen. Mirosław Różański niektórzy od trzech dni posiłków nie otrzymują i jeżeli to prawda to jest to autentyczny skandal” – odpisał co prawda nie Tadeusz Truskolaski, ale z jego upoważnienia sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Informacja o tym, że żołnierze nie dostają posiłków, albo nie dostają ciepłych posiłków, została zdementowana oficjalnym oświadczeniem szefa MON. Wcześniej dementowali ją także sami żołnierze. Nigdzie natomiast w ogóle nie było informacji, jakoby strażnicy graniczni mieli nie otrzymywać posiłków. Komu zatem mają służyć kłamstwa z magistratu? Na pewno ani mieszkańcom Białegostoku, ani Polakom, bo służą one wyłącznie reżimowi Łukaszenki. Jeśli Tadeusz Truskolaski lub jego urzędnicy chcieli pomóc w ten sposób dyktatorowi, który sfałszował wybory i więzi tysiące niewinnych ludzi, to zrobili to dla Łukaszenki idealnie. Ale to nie wszystko. Bo ocena wystawiona przez prezydenta Białegostoku dla pracy Straży Granicznej jest negatywna. Uważa, że jest wykonywana źle.
„Jest to służba w tej chwili znacznie trudniejsza niż poprzednio, ale pełniona w ramach obowiązków jakie zostały nałożone na nich przez nasze Państwo. Granica nadal jest nieszczelna, bo na terytorium naszego kraju zatrzymywane są setki osób, które ją nielegalnie przekroczyły i pozostaje pytanie jak to w ogóle było możliwe. Widać, że rząd sobie nie radzi z obecną sytuacją i nie ma pomysłu jak wyjść z tego kryzysu” – czytamy w odpowiedzi na interpelację radnego Dębowskiego.
Być może do magistratu nie jest doprowadzony internet i cały urząd jest wykluczony cyfrowo, skoro nie dotarła tam informacja, że działania związane z ochroną polskiej granicy i wschodniej granicy Unii Europejskiej są chwalone przez Komisję Europejską, Frontex oraz NATO. Politycy i eksperci wręcz podkreślają profesjonalizm polskich służb i działań, jakie w związku z tym są podejmowane. To Polacy dziś pomagają też chronić granic w Macedonii, Grecji czy na Litwie, bo są w tym po prostu najlepsi. Ale do prezydenta Białegostoku i jego urzędników to nie dotarło jakimś cudem, tak samo jak nie dotarło dementi szefa MON oraz żołnierzy w kwestii posiłków.
To co najmniej powinno skłonić urzędników do tego, aby postarali się mieć łączność ze światem i czerpać prawdziwe informacje na miarę cywilizacji powszechnej w XXI wieku. Być może teraz to mieszkańcy powinni wydać biuletyn informacyjny dla prezydenta i jego urzędników, skoro są wykluczeni cyfrowo i nie mają dostępu do mediów, ani informacji powszechnie znanych.
Jeśli prezydent Truskolaski nie chciał wieszać banerów czy pozytywnie rozpatrzyć wniosku złożonego przez radnego PiS, wystarczyło to zwyczajnie napisać i na tym zakończyć. Ale trudno jest zrozumieć wpisywanie się po stronie państw toczących przeciwko Polsce wojnę hybrydową, która jak pisaliśmy, polega głównie na rozsiewaniu dezinformacji. Niechęć prezydenta Białegostoku czy wręcz nienawiść do polityków PiS i polskiego rządu, nie powinna w żadnym przypadku być powodem do ustawiania się po stronie wrogich przeciwko naszemu krajowi państw i realizowaniem na ich rzecz jakichkolwiek działań. Bo jeśli nie jest to tego rodzaju działanie, to Tadeusz Truskolaski wraz ze swoimi urzędnikami powinien nawiązać łączność nie tylko ze światem wirtualnym, bo przede wszystkim z rzeczywistością.
(Bernard Tymiński/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie