Reklama

„Tadeuszu! Tadeuszu! Nie dla tęczy na ratuszu!” Pierwszy Marsz Normalności w Białymstoku

20/09/2020 15:37

„To nie jest tak, że czara goryczy się przelała. Ale jest tak, że odwróciły się proporcje. I dziś to co normalne, niewielka grupka ludzi próbuje przedstawiać jako coś niewłaściwego, wręcz nienormalnego. A tak przecież nie jest” – mówił jeden z uczestników sobotniego Marszu Normalności. To pierwsze tego rodzaju wydarzenie w naszym mieście, ale nie jest wykluczone, że będą kolejne wydarzenia promujące normalność, czyli rodzinę, patriotyzm i wartości chrześcijańskie.

W pierwszym Marszu Normalności w Białymstoku wzięło udział około 300 osób – jak podaje Policja. Z pewnością jednak ulicami stolicy Podlasia poszłoby więcej osób, wznosząc hasła i okrzyki intonowane przez organizatorów. Poszłoby, ale obostrzenia epidemiczne nie pozwalają na duże zgromadzenia. Tym bardziej, że z każdym kolejnym metrem do pochodu dołączali lub chcieli dołączyć kolejni ludzie, niekiedy całe rodziny. Jednak na trasie marszu słychać było z megafonów kilkukrotne wezwanie, aby część osób odłączyła się od niego, ponieważ zbyt duża liczba uczestników groziła rozwiązaniem zgromadzenia. Do rozwiązania zgromadzenia ostatecznie nie doszło i pierwszy Marsz Normalności dotarł bez żadnych incydentów do końca, czyli pod białostocką Katedrę.

Organizatorami tego wydarzenia były środowiska narodowe i patriotyczne, między innymi Obóz Narodowo-Radykalny, Patriotyczna Jagiellonia czy Środowiska Narodowo-Syndykalistyczne. I nikt nie krył, że chodzi niejako o kontrę w stosunku do marszu równości, który przeszedł ulicami Białegostoku w lipcu ubiegłego roku. Mimo, że białostoczanie bardzo wyraźnie zaprotestowali przeciwko takiemu wydarzeniu, tęczowy marsz z dowiezionymi autokarami uczestnikami, wówczas przeszedł. I widać też było zaangażowanie prezydenta Białegostoku po stronie mniejszości, wówczas głównie zwiezionej, a w kolejnych miesiącach to zaangażowanie Tadeusza Truskolaskiego przejawiało się w czynach. To między innymi fakt powołania pełnomocnika do spraw równości w magistracie, jak też złożenie zawiadomienia w białostockiej Prokuraturze w sprawie bannerów jakie wywiesiła w przestrzeni miasta społeczność występująca pod nazwą Milcząca Większość.

- „Tadeuszu! Tadeuszu! Nie dla tęczy na ratuszu!” – z tego powodu takie hasło pojawiło się i mocno wybrzmiało na zakończenie Marszu Normalności.

Wcześniej, na trasie marszu pojawiło się kilka osób, między innymi z Komitetu Obrony Demokracji, którzy trzymali niewielkie kartki ze swoimi hasłami: „Człowiek człowiekowi człowiekiem”, czy "Nie zgadzam się na nazywanie nietolerancji normalnością". Ale nie wzbudziły one większego zainteresowania ani uczestników marszu, ani przechodniów. Natomiast jeszcze przed wydarzeniem przedstawicielom środowisk lewicowych nie przeszkadzało nazywanie tego zgromadzenia homofobicznym. Mimo, że nie miało ono takiego charakteru.

- Dzisiejszy marsz pragniemy poświęcić osobie i nauczaniu wielkiego Polaka i patrioty, wielkiego męża stanu, którego beatyfikacji oczekujemy od tak dawna – Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, Prymasowi Tysiąclecia. To z jego nauczania został wzięty tytuł naszego spotkania: „Rodzina siłą narodu”. Kardynał Stefan Wyszyński został kardynałem w trudnym okresie dziejów polskich, gdy życiem naszych ojców próbowały zawładnąć dwa totalitaryzmy – nazistowski i komunistyczny. To właśnie w tym czasie Prymas pełnił posługę kapłańską, wzrastał w mądrości, kształtował męstwo i stawał się wielkim mężem stanu – mówił do zgromadzonych jeszcze przed samym marszem jeden z organizatorów zgromadzenia. – Podkreślał rolę rodziny w życiu społecznym. Przypominał: „Dla nas po Bogu największa miłość to Polska. Musimy po Bogu dochować wierności, przede wszystkim naszej Ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej”. Nam również dziś przyszło żyć na zakręcie dziejowym historii. Obserwujemy zdarzenia, które pokazują, że wartości odnoszące się do tradycyjnej rodziny są negowane lub wyśmiewane – dodał.

Oprócz kilku wzniesionych okrzyków "Dość tęczowej propagandy", albo "Szkoły wolne od zboczeńców" dominowały zupełnie inne hasła. Przede wszystkim najczęściej pojawiające się w przestrzeni publicznej, brzmiały słowa: „Chłopak i dziewczyna to normalna rodzina”, „Wielka Polska Chrześcijańska”, „Rodzina siłą narodu”, „Białystok jest normalny”, czy „Podlasie jest normalne”. Uczestnicy marszu nie byli ani agresywni, ani nie skandowali haseł, na które musiałaby reagować Policja.

- Dobrze, że taki marsz w Białymstoku idzie. To chore co się teraz wyprawia na świecie i w Polsce. Ci ludzie przypominają co jest normalnością i jak powinno być. To, że są mniejszości, to są, to że są odmienne orientacje, to są, zawsze były, ale to jeszcze nie znaczy, że musimy te odmienności uważać za standard i normalność. Tak nie jest. I dobrze, że ktoś o tym przypomina – mówiła jedna z kobiet przyglądająca się przemarszowi.

- Chcieliśmy pokazać, że zwykła rodzina, składająca się z kobiety i mężczyzny oraz ich dzieci, że to jest normalność. Że to jest coś, co istniało od wieków i co zbudowało każdą społeczność na świecie. Nikt człowieczeństwa nie odmawia innym ludziom, tolerujemy wszystkich. Tylko tolerancja to nie znaczy akceptacja. Nie może być mowy dla akceptacji profanacji symboli religijnych, nie może być akceptacji dla wyśmiewania wiary, ani akceptacji dla ideologii, która niszczy tę normalność, która niszczy rodzinę – powiedział z kolei jeden z uczestników zgromadzenia.

W Marszu Normalności była też pewna symbolika. Uczestnicy przeszli ulicami Białegostoku, niemal tą samą trasą, którą szedł rok temu tęczowy marsz. Nie dało się przejść dokładnie tę samą trasą, ponieważ w Białymstoku odbywały się jeszcze inne zgromadzenia i przygotowania do kolejnej edycji Białystok Biega. Ale uczestnicy równie symbolicznie przeszli też z bannerem, który – jak mówi jeden z organizatorów – wrócił na swoje miejsce.

- To był ten sam banner, który był niesiony rok temu przez ludzi protestujących przeciwko marszowi równości. Odzyskaliśmy go i wrócił na swoje miejsce – powiedział Dariusz Burza, jeden ze współorganizatorów Marszu Normalności. – Jestem bardzo zadowolony z tego jak wyglądał nasz Marsz. Dopisała nam pogoda, uczestnicy, a i sam przekaz był pozytywny. Promowaliśmy normalną rodzinę, jaką wszyscy ludzie na świecie znają od wieków. Podkreślaliśmy, co ukształtowało nasz naród, czyli wartości chrześcijańskie. Myślę, że w przyszłości będziemy organizować podobne wydarzenia – dodał.

Marsz Normalności, który przeszedł ulicami Białegostoku odbił się szerokim echem w Polsce. Tym bardziej, że część grafiki nawiązywała wprost do bilbordów, jakie powiesiła kilka tygodni temu Milcząca Większość, a która to akcja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem i pozytywnymi ocenami. Wielu Polaków z całego kraju wyraża uznanie mieszkańcom stolicy Podlasia, że potrafią się zebrać i przeprowadzić takie akcje, jak ta z bilbordami, czy sobotnim marszem.

Marsz, który wyruszał z Placu NZS, liczył około 100 uczestników. Po drodze, już na trasie marszu, jednak dołączyło do niego bardzo wielu białostoczan. Wśród nich można było zobaczyć, oprócz kibiców czy działaczy stowarzyszeń narodowo-patriotycznych, także młodych rodziców z wózeczkami dziecięcymi.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: W.S.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do