Reklama

Tak się Koalicja martwiła o paraliż komisji. A przewodniczący pojechał na mecz

23/12/2018 15:38

Tak radni Koalicji Obywatelskiej walczyli, ale to tak walczyli o komisje, że nawet sam lew by się nie powstydził. Nie jest wykluczone, że w tej walce mogli nawet posłużyć się złamaniem prawa – o czym będzie rozstrzygał wojewoda podlaski. Wszystko po to, żeby prace komisji nie były paraliżowane. A gdy przyszedł czas na posiedzenie, nie było kworum, bo przewodniczący pojechał na mecz.

To standardowa procedura, że różne komisje w Radzie Miasta spotykają się w określonym dniu tygodnia. Tak było, jest i ma być, ponieważ w najbliższy poniedziałek, 10 grudnia, radni znów spotkają się na sesji. Do tego czasu, właśnie w komisjach, muszą zaopiniować różnego rodzaju projekty uchwał oraz inne dokumenty, które będą przedkładane pod głosowanie wszystkim radnym.

W miniony wtorek, 4 grudnia, miała odbyć się komisja samorządności i bezpieczeństwa. Miała, ale się nie odbyła. Część radnych nie dotarła na posiedzenie, więc nie było kworum. Ale to nie wszystko. Nawet jak by było kworum, czyli ustawowa większość potrzebna do podejmowania decyzji, to i tak komisja nie mogłaby się odbyć. Zabrakło jej przewodniczącego, bo ten pojechał na mecz.

- Kiedy przyszłam na komisję samorządności i bezpieczeństwa zauważyłam, że nie ma radnego Grzyba. A to on jest przewodniczącym i powinien prowadzić posiedzenie. Zapytałam, gdzie jest przewodniczący i w odpowiedzi usłyszałam od radnej Katarzyny Kisielewskiej – Martyniuk, że pojechał na mecz z Arką Gdynia – przekazała naszej redakcji radna Katarzyna Siemieniuk z PiS.

Jak wyjaśniła dalej radna, jej imienniczka z Koalicji Obywatelskiej – radna Kisielewska – Martyniuk – uznała, że nie ma problemu. Jest w stanie poprowadzić obrady, skoro nie ma przewodniczącego. Problem tylko polega na tym, że musiałaby to zrobić samozwańczo. Nie ma bowiem wybranego zastępcy przewodniczącego, który w takich sytuacjach powinien zająć się prowadzeniem posiedzenia. Właśnie po to jest ustanawiane prezydium komisji, aby nie dochodziło do sytuacji patologicznych i samozwańczych działań.

Radnej Kisielewskiej – Martyniuk to kompletnie nie przeszkadzało, że nie mogłaby prowadzić takiego posiedzenia. Bo równie dobrze przecież każdy z radnych mógłby takie posiedzenie prowadzić i każdy na swój sposób, a na dodatek, jak chce. Nawet na tej samej sali posiedzeń.

- To jest niepoważne, że najpierw słyszymy, że PiS będzie paraliżował prace komisji, a potem nie ma komu prowadzić obrad, bo pan przewodniczący pojechał na mecz. Albo chce się pracować na rzecz mieszkańców, albo jeździć na mecze. I nie wyobrażam sobie, żeby panował taki bałagan, że przyjdzie sobie taki czy inny radny z Koalicji Obywatelskiej i będzie uzurpował sobie prawo do kierowania komisją, bo tak mu się dziś podoba – dodaje radna Katarzyna Siemieniuk.

Rafał Grzyb, przewodniczący komisji samorządności i bezpieczeństwa został radnym po raz pierwszy. Jest też wciąż jeszcze czynnym piłkarzem Jagiellonii. Trudno uwierzyć, że nie zna terminarza rozgrywek, w których bierze udział. Po co zwoływał posiedzenie komisji w dniu, kiedy miał grać mecz na wyjeździe? Tylko on pewnie zna odpowiedź na to pytanie.

Rada Miasta nie działa tak jak ławka rezerwowych, że albo się wejdzie na boisko, albo nie. Tym bardziej, jeśli kieruje się pracą komisji, to trzeba na niej być, skoro nie ma żadnej innej osoby na przysłowiowej ławce rezerwowych. Ten swój pierwszy mecz Rafał Grzyb, jako radny, oddał walkowerem. Słaby to początek sezonu, który ma trwać pięć lat.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do