Reklama

Tak zwana pamiątka z zabytkiem

26/04/2015 18:25


Skoro mamy super aplikację za 25 tys. złotych, która poprowadzi nas szlakami turystycznymi, których nie ma, możliwe że uda się zobaczyć zabytki na Bojarach. I tu kolejna niespodzianka – chociaż są, to też ich nie ma.

To już takie nasze paradoksy Białegostoku, że chwalimy się tym czego nie mamy. Całkiem niedawno pisaliśmy o masie imprez na stadionie miejskim, których nie ma. Nawet zachęceni do odwiedzenia strony internetowej też poczytamy o tym, czego nie ma. Dlaczego? Bo tam nic nie ma. Teraz dochodzi do tego aplikacja City2go, która delikatnie mówiąc słabo działa, o ile w ogóle można nazwać to jakimkolwiek działaniem. Bo na przykład dowiemy się z niej, o wydarzeniach, na które warto by pójść, których nie ma. Albo jeszcze wpadnie nam do głowy pomysł, by pójść na obiad do jednej z restauracji, której też nie ma. Możliwe, że do kompletu udanej wycieczki zechcemy dołożyć jakieś miejsce postojowe, żeby zostawić auto i pozwiedzać coś czego nie ma. I z przykrością dowiemy się, że parkingów w Białymstoku też nie ma. Za to od minionej środy profil Wschodzący Białystok zaprasza mieszkańców i turystów do oglądania zabytków, których… tak zgadliście. Zabytków nie ma. Mało tego, nawet nie ma zdjęć tych zabytków, aby turyści mogli je sobie obejrzeć chociaż na fotografii.

Wszystkich mieszkańców Białegostoku zapraszamy na wspólny spacer nowym szlakiem turystycznym. Spacer „Szlakiem Bojar” to propozycja na sobotę 18 kwietnia 2015 r. (zbiórka o godz. 12.00 przed siedzibą Urzędu Miejskiego przy ul. Słonimskiej 1)” – czytaliśmy na oficjalnej stronie Urzędu Miasta.

My postanowiliśmy skorzystać z ładnej pogody i nieco wcześniej sami przeszliśmy się szlakiem turystycznym Bojar. Zrobiliśmy sobie nawet pamiątkowe zdjęcie przy zabytku. Widać je powyżej. A to, że zabytku nie widać, no cóż – nikt nie jest doskonały. Na dokładkę dodamy, że dokładnie w tym miejscu, w którym sfotografowaliśmy się z zabytkiem, którego nie ma, za kilka miesięcy wyrośnie piękny nowy blok białostockiego dewelopera.

Bojary były jedną z najładniejszych i najstarszych dzielnic miasta. Dzięki pomysłom architektów oraz bezczynności służb odpowiedzialnych za ochronę zabytków, dziś dzielnica jest zlepkiem trudno powiedzieć czego. Obok chatek, stoją bloki. Część domów spaliła się i nikt nie zadbał o ich odbudowę. Za to w miejscach po pożodze powstały jak zwykle bloki, które pasują tej dzielnicy niczym ciapki z fekaliów rozrzucone przez wentylator. Ale tworzy się przecież szlak. Turystów będzie tu przybywało setkami, może nawet tysiącami. Czy na pewno jest do czego?

Zrobienie szlaku to na prawdę żaden wyczyn… chociaż w naszym mieście za taki uchodzi. Wydaje mi się, że szlak powinien być działaniem uzupełniającym, a główną przewodnią rolą miasta powinna być ochrona każdej mosiężnej klamki i każdej 100 letniej belki w tych kilkunastu ostatnich bojarskich domach – mówił nam już kilka miesięcy temu Mateusz Tymura, aktywista Bojary Zostają Kulturalne.

„Szlak Bojar” to wspólny projekt Miasta Białystok oraz Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, będący rozwinięciem projektu „Białystok Wielu Kultur”. Szlak ozdabia 21 kartuszy (tablic informacyjnych) opisujących najważniejszych ludzi i miejsca związane z Bojarami. Szkoda, że w tym projekcie zabrakło tylko prawdziwych zabytków. Nikt też nie pomyślał także, że można by było się zatroszczyć o fotografie tych zabytków na tych tabliczkach, aby przynajmniej mieć jakieś pojęcie, jak te zabytki faktycznie niegdyś wyglądały.

Niemniej, jak widać, można powiesić tabliczki, których przeciętny człowiek raczej nie dostrzeże. Można cieszyć się, że coś się w końcu ruszyło. Za to ogólny charakter zabytkowej dzielnicy można pooglądać już wyłącznie na starych fotografiach i to w większości na tych prywatnych. Niemniej miasto chwali się, że „Szlak nie ogranicza się wyłącznie do obiektów istniejących współcześnie, ale upamiętniania także domy już nieistniejące, lecz mające istotne znaczenie w historii Bojar”. Bo przecież po co było zadbać o odbudowę spalonych domów. Brak reakcji władz na to, co się działo z serią tajemniczych pożarów, skutkuje tym, że turysta sobie poczyta na tabliczkach o nieistniejących domach.

Przypominamy w tym miejscu, że domy, które pojedynczo na Bojarach są odrestaurowane stanowią raczej imitację, tego co było. Nie ma mowy o odbudowaniu drewnianej chaty. Właściwie w każdym cywilizowanym kraju nad odbudową pracowałoby wielu architektów i konserwatorów zabytków. W Białymstoku stawia się murowany dom, który nie ma nic wspólnego z tradycją ani historią, ale za to obija się je drewnianą szalówką.

My na wszelki wypadek mamy zdjęcie z zabytkiem, którego nie ma. Oprawimy je nawet w ramki, bo może się okazać, że za jakiś czas tajemniczy pożar strawi także i to, co niczego kompletnie nie wnosi do poznania Białegostoku i jednej z najstarszych dzielnic naszego miasta. Gdyby ktoś jeszcze wrócił z wycieczki i chciał się podzielić swoimi fotografiami z zabytkami, których nie ma – chętnie opublikujemy je na naszym portalu. Pierwsze zdjęcie do kolekcji już mamy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do