Reklama

Takie zakazy to można powiesić sobie w domu na ścianie, a nie na placu zabaw

20/09/2017 15:40

Przez lata nauczono nas, że wywiesza lub montuje się różnego rodzaju tabliczki i komunikaty, do których należy się stosować. W części przypadków – na pewno tak, trzeba się stosować. Jednak są też takie komunikaty i tabliczki, których pomysłodawcy równie dobrze mogą nimi przyozdobić ścianę we własnym salonie. Efekt będzie identyczny. Tak jest między innymi w przypadku tabliczki, która pojawiła się na placu zabaw przy ulicy Fabrycznej.

Już ponad tydzień temu naszą redakcję zaalarmowali mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Fabrycznej w Białymstoku. Zdenerwowali się na tabliczkę, która pojawiła się na placu zabaw pod blokiem. Czytamy na niej między innymi, że na placu zabaw zakazana jest gra w piłkę, jazda na rowerze czy korzystanie z huśtawki przez dwie osoby. Jednocześnie widnieje na tej samej tabliczce informacja, o wieku dzieci, jakie mogą z tego placu korzystać. My mówimy, że wszystkie zakazy widniejące na tabliczce administracja osiedla może sobie powiesić w gabinecie kierownika – oprócz jednego.

Tym jedynym zakazem, który można wyegzekwować jest zakaz palenia. Obowiązuje on we wszystkich miejscach publicznych, więc na placu zabaw również. Pozostałe wymienione zakazy są krótko mówiąc niemożliwe do wyegzekwowania. Co więcej – nie istnieje żaden organ, który byłby w stanie je wyegzekwować. Sama administracja osiedla nie ma narzędzi ku temu. Zaś straż miejska może co najwyżej pogrozić paluszkiem, choć nawet i takie pogrożenie mogłoby się skończyć nieprzyjemnością dla funkcjonariusza. Za co? Za próbę ograniczania człowieka do swobody poruszania się.

- Czy mieszkanie w bloku to jest odpowiednie miejsce do gry w piłkę, czy do tego służy właśnie plac zabaw i podwórko? Bo mi się wydaje, że to drugie. Wiem, że sąsiedzi już kontaktowali się ze spółdzielnią mieszkaniową i administracją osiedla i nic. Tabliczka dalej wisi – mówi naszej redakcji mieszkanka bloku z Fabrycznej.

- Jesteśmy zbulwersowani tym, co tu napisano. Długo zajęło nam wywalczenie tego placu zabaw. A tu z dzieckiem ani rowerkiem nie pojeździsz, ani w piłkę nie pograsz. Co to w ogóle ma być? – bulwersuje się inna z kobiet tego samego bloku.

Zdenerwowanie może i jest uzasadnione, ale zupełnie niepotrzebne. Od kilku lat w różnych miastach w Polsce sądy zajmowały się takimi zakazami. Wszędzie tabliczki i komunikaty tego rodzaju musiały poznikać. Są nielegalne! W ubiegłym roku sprawa akurat zakazu wyprowadzania psów znalazła się nawet przed obliczem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Orzeczenie było jednoznaczne – nie można ograniczać swobody poruszania się.

Zanim sprawa trafiła przed NSA, tematem zajmowali się radni z Dolnego Śląska, a w zasadzie wojewoda dolnośląski, który uchylił zapisy uchwały odnoszące się do zakazu wyprowadzania psów na trawniki w przestrzeni publicznej w jednym z miast województwa dolnośląskiego. Wojewoda uchylił zapisy tej uchwały, ponieważ uznał je za daleko idące i ingerujące zbyt mocno w swobodę człowieka do poruszania się. W tym przypadku chodziło o możliwość wyprowadzania psów na trawniki. I już wiadomo, że plac zabaw jest również miejscem, na które może przyjść z psem każdy. Inna sprawa, że konsekwencje właściciel psa może ponieść, ale tylko jeśli nie sprzątnie po swoim pupilu lub pupil pogryzie lub zaatakuje przebywające tam inne osoby.

Identycznie jest z zakazami gry w piłkę, jazdy na rowerze, a nawet zaśmiecania. Bo przecież nawet sprzątnie śmieci z miejsc publicznych należy do służb porządkowych danej spółdzielni mieszkaniowej, wspólnoty, czy właściciela nieruchomości. Kwestia zaśmiecania, to bardziej kwestia kultury osobistej niż odpowiedzialności karnej.

Nieco ponad pół roku temu opisywaliśmy na naszych łamach sprawę ustawionego znaku zakazu gry w piłkę na placu zabaw, na osiedlu Białostoczek. Część mieszkańców się do niego przyzwyczaiła i zwyczajnie nie zwracała uwagi. Byli jednak i tacy, których raził zamieszczony napis. W żaden sposób nie potrafili pogodzić się z tym, że komuś jeszcze przychodzi do głowy ustawianie na placu zabaw znaków, zakazujących jednej z ulubionych zabaw dziecięcych.

- Takich znaków nie powinno być na żadnym placu zabaw. Pomijając to, że jest to głupie, to jeszcze jest niewychowawcze. Dziecko może mieć wpojone, że gra w piłkę to coś złego. Przepraszam, ale tak to odczytuję – mówiła wówczas naszej redakcji Katarzyna, mieszkanka osiedla Białostoczek.

Niestety, spółdzielnie mieszkaniowe lub administracje osiedli, tudzież wspólnoty mieszkaniowe, z nieznanych nam przyczyn, przyjęły działania rodem z poprzedniej epoki. Ustawiają znaki zakazu na placach zabaw i podwórkach nie patrząc na to, że ustawianie znaków z zakazami mija się z celem i sensem. Od wielu lat wiadomo jest, że nie mają one racji bytu z uwagi na fakt, że takich zakazów nie ma kto wyegzekwować – to po pierwsze. Zaś po drugie – są niezgodne z przepisami prawa. Wskazywał na to nie tylko Naczelny Sąd Administracyjny, ale różne sądy, różnych szczebli w wielu polskich miastach.

Wypadałoby, aby pracownicy administracji różnych białostockich osiedli mieli jakiś, jakikolwiek dostęp do internetu w XXI wieku. Wówczas mogliby sobie wpisać frazę na przykład „zakaz gry w piłkę” i nie wydawaliby więcej bez sensu pieniędzy na głupie tabliczki. Z każdego praktycznie linka dowiedzieliby się, że taki zakaz to mogą sobie napisać na ścianie własnego domu i to też bardziej na pamiątkę, bo w praktyce nie ma on żadnego zastosowania.

W zaistniałej sytuacji możemy tylko i wyłącznie życzyć administracji osiedla, która nadzoruje plac zabaw przy ulicy Fabrycznej – PRZYJEMNEJ ZABAWY – przy demontażu tabliczki z regulaminem korzystania z placu zabaw. Wszystkich mieszkańców uspokajamy. Wasze dzieci mogą grać w piłkę, jeździć na rowerze i wyprowadzać psy na plac zabaw. Nic nikomu do tego. Jednocześnie przypominamy tylko o dobrosąsiedzkich stosunkach i kulturze osobistej, bo to jest warte więcej niż ustawiona bez sensu tabliczka.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do