
Wakacje się skończyły i obecnie odbywają się jeszcze jakieś niedobitki wydarzeń plenerowych zaplanowanych wcześniej lub z tak zwanego rozbiegu. Z tego względu wracamy niejako do początku wakacji, kiedy padło pytanie do prezydenta Białegostoku o promocję miasta w mediach społecznościowych. Z odpowiedzi wynika, że chyba tańszy jest TVN i Agora.
Tak przynajmniej można wnioskować po odpowiedzi, jakiej udzielił z upoważnienia prezydenta Białegostoku sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk na interpelację radnego Henryka Dębowskiego. Bo radny jeszcze w pierwszej połowie czerwca, zatem tuż przed wakacjami, pytał prezydenta Białegostoku o to, czy zamierza on promować Miasto Białystok w mediach społecznościowych. W końcu jest to obecnie najszybsza i najbardziej dostępna metoda promocji. Przy zaangażowaniu odpowiednich środków także może być bardzo skuteczna.
„Media społecznościowe są coraz częściej wybierane jako podstawowe źródło rozpowszechniania informacji i kreowania pozytywnego wizerunku. Atutem social mediów (np.: Facebook, Instagram, Twitter) jest jego globalny zasięg, a tym samym możliwość dotarcia z informacją do szerokiego grona odbiorców – nie tylko w ujęciu lokalnym, ale także ogólnopolskim i europejskim. Na podstawie moich własnych obserwacji i przemyśleń wynika, że taka forma promocji miasta, w tym również dystrybucja informacji o różnych wydarzeniach w naszym mieście byłaby najbardziej efektywną i pożądaną z punktu widzenia interesów miasta. Niewątpliwie rozpoznawalność naszego miasta przyczyni się do zwiększenia liczby turystów oraz przedsiębiorców, którzy mogliby tutaj zainwestować swój kapitał” – wskazywał w swojej interpelacji radny Henryk Dębowski.
W odpowiedzi na takie słowa czytamy, że Miasto Białystok nie promuje się w mediach społecznościowych, nie promuje też żadnych wydarzeń, a całość w zasadzie ogranicza się do suchej informacji skierowanej do tych, którzy „zalajkowali” profil Miasta Białystok na Facebooku lub Twitterze. Ludzie, którzy mogliby odwiedzić Białystok, a nie mają pojęcia, że na przykład na Facebooku czy Twitterze istnieją oficjalne profile stolicy Podlasia, nie mają żadnej szansy dowiedzieć się niczego. Bo taka informacja do nich nie dotrze.
„Urząd Miejski w Białymstoku promując swoje działania lub wydarzenia na profilach „Miasto Białystok” nie korzysta z płatnych postów w mediach społecznościowych i nie planuje prowadzenia płatnych kampanii informacyjnych za ich pośrednictwem. Promując Miasto Białystok w mediach społecznościowych korzystamy z zasięgów organicznych (bezpłatnych). Filmy promujące nasze miasto, miejskie działania i wydarzenia są regularnie publikowane na Facebooku, YouTube i Twitterze” – odpisał z upoważnienia prezydenta Białegostoku sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Pomijając już fakt, że szczególnie Facebook mocno ograniczył zasięg postów tak zwanych organicznych, czyli nie promowanych, o tych wydarzeniach i promocji Miasta Białystok ma szansę dowiedzieć się niewielka garstka ludzi. Podobnie jest także na platformie YouTube. Nieco lepiej wygląda to z kolei na Twitterze, ale tam akurat odbiorców miejski profil ma bardzo niewielu.
W tym roku w okresie wakacyjnym za to z pieniędzy białostoczan zostały zrealizowane co najmniej dwie akcje promocyjne. Jedna za pośrednictwem stacji TVN, a druga Agory wydającej między innymi Gazetę Wyborczą. Dotyczyły one praktycznie dwóch wydarzeń – koncertu na dziedzińcu Pałacu Branickich, który dla mieszkańców i tak był płatny, a drugie wydarzenie dotyczyło jednego z wydań programu „Dzień Dobry TVN”. Polegał on na tym, że był nadawany z Białegostoku i pojawiały się w nim ujęcia naszego miasta. Koniec.
Gdyby połowę tych środków, które przeznaczono na tak zwaną promocję miasta za pomocą tych dwóch mediów wydano na kampanie reklamowe w mediach społecznościowych, można byłoby się obejść całkowicie bez żadnych dodatkowych promocji miejsc, które pojawiają się w każdej wyszukiwarce w internecie po wpisaniu frazy: „Co można zwiedzić w Białymstoku”. Prawdziwych powodów do wydania pieniędzy na te konkretne media, można się wobec tego tylko domyślać. Bo jeśli chodzi o płatną promocję w mediach społecznościowych, to takie były. I to nie raz. Ale w kampanii wyborczej, kiedy prezydent ubiegał się o urząd na Słonimskiej.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie