Tęcza, która pojawiła się kładce przy Teatrze Dramatycznym wcale nie nawiązuje do symbolu LGBT. Ma przede wszystkim zwrócić uwagę na piękno architektury drewnianej oraz bawić kolorami.
Dokładnie 1 maja kładka, która wkrótce zostanie rozebrana została pomalowana w barwy tęczy. W tym czasie na placu przy ratuszu trwały koncerty, a aktywiści w parku chwycili za pędzle. Mieli na to pisemną zgodę zastępcy prezydenta – Adama Polińskiego. Teraz przy kładce ludzie przychodzą i robią sobie zdjęcia.
- To był mój pomysł. Pomyślałem, że zamiast robić jakieś głupie rzeczy na Rynku Kościuszki upiększymy kładkę. Ona już jest wygięta w łuk jak tęcza. Wystarczyło tylko pomalować – powiedział Maciej Chołodowski, pomysłodawca kreacji.
Jak zapewnił nas Maciej Chołodowski nigdy nie miał zamiaru bronić kładki przed rozebraniem, ani nawiązywać do znanych barw z logo organizacji homoseksualnych. Chodziło mu o zwrócenie uwagi na kulturę, dialog, oraz piękno architektury drewnianej.
- Taka kładka to także zwrócenie uwagi na inność. Bez żadnych podtekstów, tak po prostu na inność. Chciałem aby odwiedzający to miejsce zastanowili się przez chwilę nad wartością związaną z komunikacją między ludźmi. Wiadomo przecież, że wkrótce kładka ma zostać rozebrana, a przecież nas nikt o zdanie w tej sprawie nie pytał – dodaje aktywista.
Pomysłodawcy malowania kładki udało się zebrać około 20 osób, które przyszły na miejsce akcji 1 maja. Nie wszyscy chwycili za pędzel, ale wszyscy uśmiechali się i kibicowali malującym. Kilka kolorów nadało życia temu miejscu na nowo, bez stali i betonu. Niemniej nie jest wykluczone, że zanim kładka zostanie rozebrana, urzędnicy zdecydują o zamalowaniu tęczy. Tak na wszelki wypadek, żeby oko nie bolało, kiedy w sierpniu kładka bezpowrotnie zniknie w obecnym kształcie i gabarytach.
Komentarze opinie