
Zaledwie w miniony czwartek, 12 sierpnia, szef MSWiA Mariusz Kamiński, zapewniał, że sytuacja na polskiej granicy z Białorusią jest pod kontrolą i państwo polskie jest przygotowane na każdy scenariusz rozwoju sytuacji. I na razie tak jest, ale nie wiadomo, czy na dłuższą metę uda się utrzymać kontrolę nad przerzutami z Białorusi do Polski nielegalnych imigrantów.
Niebawem przekroczona zostanie oficjalnie liczba już tysiąca imigrantów, których podlaska straż graniczna zatrzymała za nielegalne przekroczenie granicy. Sądząc po ilości przerzutów do Polski, stanie się to w ciągu najbliższych dni. Choć nieoficjalnie może to już być znacznie powyżej tysiąca. Białoruś konsekwentnie nie daje chwili wytchnienia i nasze służby graniczne mają pełne ręce roboty. Wiadomo, że do Polski i na Litwę przedostają się w ostatnim czasie przede wszystkim obywatele Afganistanu oraz Iraku.
Biorąc pod uwagę to, co dzieje się obecnie w Afganistanie, trzeba mieć świadomość, że trafiać tu będą, albo przynajmniej podejmować próby dostania się do naszego kraju, uchodźcy uciekający przed Talibami, albo nawet i sami Talibowie udający uciekinierów. Żadną już tajemnicą nie jest, że za tymi przerzutami imigrantów do Polski i na Litwę stoi reżim Łukaszenki, zaś białoruscy dziennikarze ustalili, że Łukaszenka nieźle na tym zarabia. Uchodźcy płacą za takie „wycieczki” na wzór i podobieństwo, jak płacili mafiom zajmującym się tym procederem na masową skalę.
- Na całej granicy właściwie jest ten problem, od Nowego Dworu po Kuźnicę, po Szudziałowo i Krynki. Mówię tutaj o gminach przygranicznych. Największe nasilenie tych imigrantów jest w okolicach miejscowości Zubrzyca Wielka i Minkowce, ale też w innych miejscach. Pojawiły się sygnały od mieszkańców, bardzo już takie niepokojące, że imigranci podchodzą do domów, pukają i tak dalej. Tam może być przecież zagrożenie epidemiologiczne – powiedział Polskiemu Radiu Białystok starosta sokólski Piotr Rećko.
I już wiadomo, że w związku z taką sytuacją, władze powiatu sokólskiego powołały zespół zarządzania kryzysowego. Choć oficjalnie na razie nikt tego nie potwierdza, to polskich pograniczników od niedawna wspiera na granicy wojsko. Być może wkrótce będzie to już informacja oficjalna, ponieważ w związku z wydarzeniami w Kabulu, nielegalnych imigrantów będzie usiłowało się dostać do Polski jeszcze więcej. A przynajmniej taki scenariusz należy przewidywać.
- Już teraz zdarza się, że ci uchodźcy pukają do drzwi domów, proszą o jedzenie i picie. Oni często mają na sobie markowe ubrania i drogi sprzęt telefoniczny. W mojej ocenie nie są to biedni ludzie. Mają też chyba jakieś namiary na inne osoby, bo pytają jak można dostać się w konkretne miejsca. To wszystko jest takie jakby zorganizowane – mówi naszej redakcji jeden z mieszkańców gminy Szudziałowo, który chciał pozostać anonimowy.
Nasz rozmówca przekazał ponadto, że uchodźcy nie znają języka polskiego, ani angielskiego, porozumiewają się głównie na migi. Niektórzy znają pojedyncze wyrazy po rosyjsku. I przede wszystkim są to mężczyźni, młodzi, w sile wieku. Dodał też, że nie wie, czy gdzieś w zbożu lub w lesie, nie ukrywają oni kobiet, które mogły z nimi przedostać się do Polski. W każdym razie, kobiety jeśli są, to nie plączą się po wsiach. Widać wyłącznie samych mężczyzn.
„Na wysokości naszego rzepaku, w białoruskiej "systemie", #imigranci rozpalili sobie ognisko. Po naszej stronie, granicy pilnują już żołnierze z Ełku. Słyszałem dziś także o kilku obywatelskich zatrzymaniach. Właśnie minąłem porozrzucane plecaki po białoruskiej stronie” – opisuje na Twitterze Jacek Słoma, rolnik z Krynek. „Historia tych plecaków jest następująca. Podjechał pod granicę białoruski samochód. Wyszli z niego imigranci i popędzani lufą karabinu trzymanego przez białoruskiego pogranicznika/żołnierza, w pędzie pogubili bagaże” – dodaje w kolejnym wpisie.
Na wysokości naszego rzepaku, w białoruskiej "systemie", #imigranci rozpalili sobie ognisko. Po naszej stronie, granicy pilnują już żołnierze z Ełku. Słyszałem dziś także o kilku obywatelskich zatrzymaniach. Właśnie minąłem porozrzucane plecaki po białoruskiej stronie.
— Jacek Słoma (@JacekSloma) August 10, 2021
Historia tych plecaków jest następująca. Podjechał pod granicę białoruski samochód. Wyszli z niego imigranci i popędzani lufą karabinu trzymanego przez białoruskiego pogranicznika/żołnierza, w pędzie pogubili bagaże.
— Jacek Słoma (@JacekSloma) August 10, 2021
On potwierdza także tym oraz innymi wpisami, że przy polsko – białoruskiej granicy jest już wojsko, a także i to, że uchodźców jest sporo. I nie tylko z Afganistanu oraz Iraku, ale też z Czeczenii, są również Ingusze oraz „ludzie z czarnej Afryki”. Na razie sytuacja jest opanowana i polskie służby graniczne ze wsparciem wojska radzą sobie ze wszystkimi przybyszami.
„Sytuacja na granicy z Białorusią jest pod kontrolą. Wszystkim strzegącym naszego bezpieczeństwa na granicy dziękuję za profesjonalne działanie. Państwo polskie jest przygotowane na każdy scenariusz rozwoju sytuacji” – informował na Twitterze kilka dni temu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
Sytuacja na granicy z Białorusią jest pod kontrolą. Wszystkim strzegącym naszego bezpieczeństwa na granicy dziękuję za profesjonalne działanie. Państwo polskie jest przygotowane na każdy scenariusz rozwoju sytuacji.
— Mariusz Kamiński (@Kaminski_M_) August 12, 2021
Mieszkańców terenów przygranicznych informujemy, aby w przypadku zauważenia nielegalnych imigrantów, dzwonili pod numer alarmowy 112 i zgłaszali takie przypadki oraz dokładną lokalizację, gdzie ich zauważono. Można także kontaktować się bezpośrednio ze strażą graniczną.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: SG)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie