Reklama

Trzy spółki komunikacyjne, żeby było taniej. NIK: Niekoniecznie!

28/03/2016 13:15


Nie ma potrzeby, ani sensu, utrzymywania kilku spółek, które ze sobą nie konkurują – tak można wyczytać w raporcie Najwyższej Izby Kontroli. Ten wniosek może dać początek poważnej dyskusji nad połączeniem spółek komunikacyjnych w Białymstoku lub likwidację przynajmniej jednej z nich.

W Białymstoku mamy od wielu lat trzy spółki, które świadczą usługi transportowe. W rzeczywistości nie konkurują ze sobą, ponieważ nie mają czym, ale władze miasta twierdzą, że tak jest taniej. Podkreślają, że wszystkie trzy spółki jednak konkurują, a analiza ich działania doprowadziła do wniosku, że jest to korzystne rozwiązanie pod względem ekonomicznym. Jak mówił jeszcze w ubiegłym roku zastępca prezydenta Białegostoku – Robert Jóźwiak, odpowiedzialny za funkcjonowanie transportu publicznego w naszym mieście – trzy spółki są mniejszym obciążeniem finansowym, niżeli jedna.

Staramy się, aby podział na trzy spółki i możliwość porównywania kosztów funkcjonowania poszczególnych przedsiębiorstw dał nam efekt w postaci jak najmniejszego udziału komunikacji miejskiej w budżecie miasta. Dzięki temu, że jesteśmy w stanie na bieżąco analizować wyniki trzech podmiotów, jesteśmy w stanie dostosować finansowanie komunikacji miejskiej w taki sposób, aby była rzeczywiście najbardziej efektywna i najbardziej wygodna, i dostępna dla naszych mieszkańców – powiedział portalowi Transport Publiczny, zastępca Prezydenta Białegostoku – Robert Jóźwiak.

W zasadzie, w tym przypadku wszystko sprowadza się do kosztów tak zwanego wozokilometra. Pod innymi względami spółki nie mają czym konkurować. We wszystkich obowiązują takie same ceny biletów – te zresztą ustala Rada Miasta na wniosek Prezydenta Białegostoku. We wszystkich przetargi na zakup autobusów organizuje urząd, a nie poszczególne zarządy spółek. Na dodatek dogodny rozkład jazdy, który mógłby stanowić konkurencję pomiędzy spółkami, również tworzony jest poza nimi. Odpowiedzialny za to jest zarząd Białostockiej Komunikacji Miejskiej, który nadzoruje pracę wszystkich podmiotów transportowych w naszym mieście.

Tymczasem kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego jasno wynika, że nie ma ekonomicznego uzasadnienia dla utrzymywania kilku spółek należących do jednego samorządu, które ze sobą nie konkurują. W związku z tym NIK stwierdziła, że w większości samorządy, w których takie sytuacje miały miejsce, nieefektywnie realizowały zadania publiczne za pośrednictwem tworzonych przez siebie spółek. Tak jest również w Białymstoku.

Niemal 40 proc. przedsięwzięć, w które angażowały się spółki komunalne, było przygotowanych nierzetelnie, bo spółki rzadko szacowały koszty i korzyści. To z kolei powodowało częste zmiany koncepcji i pojawiały się kolejne opóźnienia, więc koszty inwestycji rosły. Często szwankował nadzór nad zatrudnionymi wykonawcami – wyjaśnia wyniki kontroli różnych spółek działających w jednostkach samorządu terytorialnego Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.



W Białymstoku koszty inwestycji również rosną, tyle że nie do końca te, związane z bezpośrednim funkcjonowaniem spółek komunikacyjnych. Sporo wydajemy na infrastrukturę dla transportu publicznego, ale niewiele, albo i wcale, nie poświęcamy czasu na badanie zasadności poszczególnych inwestycji czy wydatków na ten cel. Stąd śmiało można powiedzieć, że pojmowanie ekonomii w Białymstoku raczej sporo się różni od ogólnie przyjętych norm w tej dziedzinie. Między innymi dlatego, że zdaniem magistratu, utrzymanie przez podatników z Białegostoku trzech podmiotów transportowych wychodzi taniej, niż gdybyśmy mieli jedną spółkę miejską i na przykład przewoźnika prywatnego, który musiałby na siebie zarobić.

I w tym względzie NIK ma zupełnie inny odbiór sytuacji niż nasi prezydenci. Trzy spółki nie są i nie mogą być tańsze niż jedna. Zwłaszcza trzy spółki, które jak wspominaliśmy – ze sobą nie konkurują. Organ kontroli wskazuje wyraźnie, że nie przeprowadzono rzetelnej analizy ekonomicznej takiej organizacji transportu publicznego w mieście. W konsekwencji zwiększały się koszty realizacji zadań (np. przez dublujące się koszty ogólnego zarządu – a w Białymstoku trzech zarządów plus zarząd Białostockiej Komunikacji Miejskiej, która trzy spółki obsługuje), a w niektórych przypadkach miało to negatywny wpływ na skuteczność i efektywność wykonywanych zadań.

Miasto Białystok realizowało zadania w zakresie transportu publicznego za pośrednictwem trzech spółek. Nie dokonano rzetelnej analizy możliwości ograniczenia kosztów działalności poprzez połączenie spółek. Utrzymywanie trzech spółek generowało łączne koszty ogólnego zarządu na poziomie blisko 6mln zł w 2013 r. Koszty te wzrosły od 2008 r. o ponad 700 tys. zł, w tym koszty wynagrodzeń zarządów spółek – o 238 tys. zł (35%) – czytamy w raporcie NIK.

Tworzenie przez jednostki samorządu terytorialnego dwóch lub więcej spółek o podobnym lub identycznym przedmiocie działalności powinno – w ocenie NIK – być stosowane jedynie w sytuacjach, gdy jest to najkorzystniejszym rozwiązaniem pod względem ekonomicznym, organizacyjnym itp. Ale w Białymstoku wciąż utrzymujemy takie trzy podmioty, utrzymujemy zatem trzy zarządy i trzy rady nadzorcze, trzy administracje, warsztaty, zajezdnie i infrastrukturę wszystkich trzech spółek komunikacyjnych i wspomniany już wyżej BKM.

– W tej chwili Białostocka Komunikacja Miejska jest departamentem urzędu miejskiego, który odpowiada za planowanie linii, rozkładów i finansowanie przewozów, a także sprzedaż biletów. Mamy też trzech przewoźników, których zadaniem jest realizacja tych rozkładów. Spółki te mają mniej więcej 40%, 35% i 25% udziału kilometrów w łącznych przejazdach. Funkcjonowanie tych trzech spółek pozwala nam na bieżący monitoring systemu komunikacji – wyjaśniał portalowi Transport Publiczny, zastępca Prezydenta Robert Jóźwiak, odpowiedzialny zresztą za komunikację w Białymstoku.

NIK natomiast stwierdza, że ten monitoring w naszym i innych samorządach, nie został do końca przeprowadzony profesjonalnie. Samorządy po prostu nie zapewniły sobie skutecznej kontroli prowadzonych przez siebie spółek. Więc po raporcie NIK, najprawdopodobniej wkrótce czekać nas będzie większa dyskusja w temacie likwidacji lub połączenia spółek komunikacyjnych w Białymstoku. O tym że jest taka potrzeba wiedzą już chyba prawie wszyscy mieszkańcy Białegostoku oraz obecnie także NIK. I jak zwykle tylko władze odpowiedzialne za organizację transportu publicznego wciąż nie zauważyły, że najwyższa pora zmienić zarządzanie naszą komunikacją miejską.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do