Reklama

Tu na razie jest pas startowy, ale będzie lotnisko. Z tarasem widokowym na Okęciu

10/03/2021 15:35

Białostoczanie chcą lotniska – mówił prezydent Białegostoku. I to jest fakt. Bo białostoczanie tego chcą. Ale po blisko godzinnej konferencji prasowej okazało się, że lotnisko mogą mieć, z którego latać i tak nie będą mieli jak. Przynajmniej nie w najbliższych latach. Na dodatek przez całą konferencję prasową odnośnie Lotniska Krywlany trwała propaganda na wzór i podobieństwo budowniczych komunizmu w PRL czy wręcz w Związku Radzieckim.

Cała konferencja prasowa poświęcona Lotnisku Krywlany była opatrzona tytułem „Lotnisko Krywlany – Fakty”. Z tym, że w trakcie blisko godzinnej konferencji usłyszeliśmy w większości fakty w stylu faktów tefałenowskich – na zasadzie, prawda została już ustalona i żadne fakty jej nie zmienią. Bo prawda jest taka, że białostoczanie faktycznie chcą lotniska, białostoczanie są wykluczeni z transportu lotniczego i faktem w końcu jest, że Krywlany były brane pod uwagę na budowę większego portu lotniczego, kiedy jeszcze nie były zabudowane dookoła tak bardzo, jak są zabudowane w chwili obecnej.

Prezydent Białegostoku w swoim wystąpieniu nie chciał przypomnieć totalnej kompromitacji swojego byłego doradcy – Jarosława Dworzańskiego, który jeszcze jako marszałek województwa zrezygnował z budowy portu lotniczego z prawdziwego zdarzenia. Za to niemal przez całą konferencję prasową przewijał się na slajdach tekst: „Blokowanie lotniska to opóźnianie startu lotów pasażerskich”, „Blokowanie lotniska to blokowanie rozwoju Białegostoku”, co być może miało działać podprogowo na wszystkich oglądających, aby nie zadawali trudnych pytań, albo nie negowali tej inwestycji. Inwestycji, która została źle przygotowana już na samym początku, czego dowodzi przygotowany już po wybudowaniu pasa startowego dokument w postaci „Aktualizacji Programu funkcjonalno-użytkowego”.

- Kolejne atrakcyjne miejsca pracy będą mogły powstawać, gdy Białystok pojawi się na lotniczej mapie Polski. Dziś nasze miasto i całe województwo podlaskie to rejon kraju z najgorszą dostępnością do lotniska. Jesteśmy „białą plamą” na lotniczej mapie Polski. Żeby dotrzeć do najbliższego polskiego lotniska, 80% ludności województwa podlaskiego potrzebuje ponad dwóch godzin. Nigdzie w kraju nie jest tak źle – powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. – Lotnisko Krywlany jest jedyną szansą, aby to zmienić. Musimy tę szansę wykorzystać – dodał.

To, że jesteśmy jako miasto białą plamą na mapie Polski i to, że lotnisko to wciąż szansa na rozwój, jest winą byłego marszałka województwa podlaskiego. Zatrudnionego później jako doradca prezydenta Białegostoku. Jednak mówienie o tym, że lotnisko Krywlany będzie służyło mieszkańcom, jest pobożnym życzeniem. W najbliższym czasie, a może i w bardzo odległym czasie 99 proc. mieszkańców z tego lotniska nie będzie mogło skorzystać. No, chyba że mieszkańcy dorobią się własnych samolotów i będą mogli z tego lotniska startować i na nim lądować tymi samolotami. Ale słowa o tym, że lotnisko będzie służyło mieszkańcom padały wielokrotnie.

- Lotnisko Krywlany ma być lotniskiem dla wszystkich białostoczan po to, byśmy mogli docelowo latać do innych miast kraju i także świata – powiedziała rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.

Lotnisko na Krywlanach to dla mieszkańców Białegostoku i regionu szansa na loty pasażerskie do miast Polski i Europy, to również perspektywa atrakcyjnych miejsc pracy i skoku rozwojowego Białegostoku” – czytamy na oficjalnej stronie Miasta Białystok.

- Jak najszybciej powinniśmy przeszkody lotnicze usunąć, dlatego że jak już pan prezydent wspominał, my uniemożliwiając usunięcia tych przeszkód lotniczych, nie mamy możliwości uruchomienia ruchu pasażerskiego dla mieszkańców Białegostoku. Tak, aby mogli dotrzeć w różne miejsca Polski, w różne miejsca świata – to słowa zastępcy prezydenta Białegostoku Adama Musiuka, który tłumaczył konieczność wycinki Lasu Solnickiego.

Takich i podobnych zdań padało w trakcie czwartkowej konferencji bardzo dużo. Tylko mieszkańcy i mieszkańcy, rzadziej biznes, a jeszcze rzadziej prywatne potrzeby prywatnych osób. Jednak dowiedzieliśmy się przynajmniej, że są jacyś przewoźnicy, którzy zainteresowani są uruchomieniem połączeń lotniczych w Białymstoku. Jakich? No właśnie tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że podmioty zainteresowane uruchomieniem ewentualnych połączeń, to polski przewoźnik, spółka Sprinter oraz LOT Polskie Linie Lotnicze.

I to tyle z dobrych informacji, ponieważ kluczowym dla mieszkańców Białegostoku jest to, żeby mogli czymkolwiek z Białegostoku wylecieć. Skoro to właśnie dla nich jest lub ma być wybudowane to lotnisko na Krywlanach, powinni chyba móc z niego skorzystać. Niestety. Z Lotniska Krywlany nie skorzystają. I nie wiadomo kiedy to się zmieni i czy w ogóle się zmieni. Ponieważ w trakcie konferencji padły informacje o przydatności innych działających lotnisk lokalnych w Europie, to pojawiały się wyraźnie informacje, że przynajmniej raz w tygodniu są tam organizowane loty w różne strony czy na inne lotniska. Ale na takich działających już lokalnych lotniskach były terminale, skąd podróżni mogli się odprawiać do lotu. Zapytaliśmy zatem na konferencji prasowej w jaki sposób można odprawiać się z lotniska bez terminala pasażerskiego.

- Przy braku terminala nie można się odprawić – powiedział krótko Piotr Niewiarowski prezes spółki Projekt Plus zajmującej się między innymi usługami wspomagającymi transport lotniczy.

- Nie można się odprawić, bo nie ma lotów – próbował ratować sytuację prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

- To elementy bezpieczeństwa. Trzeba terminal wybudować krótko mówiąc – dodał jeszcze Piotr Niewiarowski.

- No ale jak mówiliśmy, plany takie są, mamy takie możliwości. Tylko pierwszym krokiem musi być odblokowanie pasa startowego – dodała jeszcze rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.

I to w zasadzie kończy temat lotniska dla mieszkańców. Bo jak się okazało nie będą mogli z niego skorzystać do lotów pasażerskich, ponieważ nawet po odblokowaniu pasa startowego nie będą mieli skąd się odprawić. I co prawda jest w planach budowa terminala pasażerskiego, ale nie wiadomo kiedy. I nie wiadomo za ile. Od ponad roku słyszymy, że na nic pieniędzy w Białymstoku nie ma i żadnych dużych inwestycji nie będzie. Więc nie ma co się spodziewać, że taki terminal zacznie powstawać w najbliższym czasie. Tym bardziej, że nie ma nawet projektu takiego terminala, nie ma środków na jego budowę, a nawet zabezpieczonych środków w budżecie miasta na opracowanie dokumentacji technicznej na jego budowę.

Wygląda więc na to, że po wycięciu 15 tys. drzew w Lesie Solnickim i odblokowaniu pasa startowego, białostoczanie popatrzą sobie przez siatkę na lądujące i startujące samoloty sportowe lub prywatne na pasie startowym wybudowanym z ich pieniędzy. Ale z niego nigdzie nie polecą. A skoro nie będzie terminala, to i nie będzie tarasu widokowego, żeby pożegnać odlatujących machaniem. Informujemy zatem, że odlatujących będzie można pożegnać machaniem na najbliższym tarasie widokowym znajdującym się na Lotnisku Okęcie w Warszawie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do