
To już niemal pewne: od 1 października w Białymstoku wzrosną opłaty za żłobek. Obecnie za pobyt malucha w miejskich żłobkach rodzice płacą 440 zł oraz dopłacają za jego wyżywienie nawet kilkunastu złotych za dzień w zależności od rodzaju diety i placówki. Razem może to dawać nawet do 700 złotych miesięcznie. To zresztą i tak niewiele, bo w żłobkach prywatnych miesięczny koszt opieki z wyżywieniem to często sumy dwukrotnie wyższe. Prezydent Tadeusz Truskolaski proponuje, aby zapłata za żłobek wynosiła... 1500 zł czyli prawie 2-krotnie więcej niż teraz! I nazywa to jeszcze obniżką!
Prezydent Białegostoku w wywiadzie dla Radia Białystok udzielonym w poprzednim tygodniu na pytania dziennikarza o planowaną podwyżkę opłat za żłobek wypalił:
- To piękne pytanie. To jest obniżka, nie podwyżka. Wchodzi "babciowe" i każdy rodzic, jeżeli mama pójdzie do pracy, otrzyma 1500 zł, które przekaże na żłobek. Do tej pory rodzice płacili z własnej kieszeni, a w tej chwili będzie takim przekaźnikiem tego, co otrzymał od rządu. Czyli żłobki dla rodziców w ramach tego "babciowego" będą za 0 złotych...
W dalszej rozmowie przyznał, że koszty za żłobek to nie jest kwota 1500 zł ale około tysiąca, ale opłata powinna wynosić 1500 złotych, aby miasto miało na podwyżki dla personelu w żłobkach. Dodał, że plan podwyżki do konkretnej kwoty 1500 zł to ustalone działanie włodarzy większych miast i miasteczek, którzy w ten sposób postanowili podreperować budżet swoich jednostek. Fakt: nie tylko Białystok planuje podwyżki. W Koszalinie prezydent próbował zwiększyć opłaty z 580 zł do 1750 zł (plus opłata za wyżywienie) czyli powyżej wysokości "babciowego", ale interweniowała wiceminister rodziny Agnieszki Gajewskiej. Ostatecznie stanęło na wysokości zasiłku "Aktywny Rodzic".
Rzecz w tym, że świadczenie "aktywnie w żłobku" w ramach programu "Aktywny rodzic" jest kierowane do rodziców dzieci uczęszczających do instytucji opieki nad dzieci do lat 3. - tj. żłobka, klubu dziecięcego albo dziennego opiekuna i będzie przysługiwało w wysokości do 1500 zł miesięcznie na dziecko lub do 1900 zł miesięcznie na dziecko niepełnosprawne. Wypłacać je będzie ZUS, ale tylko do wysokości faktycznie zapłaconych pieniędzy na rzecz placówki lub zatrudnionego opiekuna (niani, babci, cioci itp.). Program wprowadza jednak także górną granicę zapłaty za opiekę nad dzieckiem, po której przekroczeniu zostaje zawieszony - to kwota 2200 zł. Powód wprowadzenia tego przepisu to powstrzymanie wzrostu cen ze strony placówek opiekuńczych i opiekunów maluchów. T
Prezydent Truskolaski nie kryje, że "babciowe" prezentowane jako dobrodziejstwo dla rodziców małych dzieci pozwalające im powrócić do pracy jest w rzeczywistości sposobem na dofinansowanie miasta i jego placówek. Nie mówi tego wprawdzie wprost tak jak Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, który w wywiadach prasowych stwierdził:
- Program "Aktywny Rodzic" to znakomite odciążenie naszych, drenowanych przez lata, budżetów. Po tym, jak program mający na celu wsparcie pracujących rodziców wszedł w życie, wiele samorządów zdecydowało się drastycznie podnieść czesne za żłobki. Dobrze, że państwo przejmuje odpowiedzialność za kluczowy element polityki rodzinnej. Z punktu widzenia takiego samorządu jak mój, czyli samorządu, który do tej pory sam zabezpieczał politykę żłobkową w pełni, to świetna informacja.
Pozornie może się wydawać, że jest to sytuacja "win-win" czyli wygrywają rodzice i miasto. Rodzice, bo nie muszą płacić jak teraz kilkaset złotych za żłobek, a miasto bo trzykrotnie zwiększy przychody ze żłobków i będzie miało dodatkowe pieniądze. To możliwe, ale wcale nie takie pewne. Dlaczego?
- Podwyżka opłat za żłobki to zdecydowanie zły pomysł, który uderza w rodziny z małymi dziećmi. Absolutnie nie będziemy tego popierać. Argument, że świadczenie "babciowe" wypłacane rodzicom pokryje te dodatkowe koszty, jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. Świadczenie to ma wspierać rodziców w opiece nad dziećmi, ale nie zrekompensuje wzrostu opłat za żłobki, zwłaszcza w sytuacji, gdy szaleje drożyzna i koszty życia rosną na wielu innych frontach. Prezydent zamiast przerzucać finansowy ciężar na rodziców, powinien szukać rozwiązań, które realnie wspomogą rodziny, a nie pogłębiać ich obciążenia finansowe - twierdzi Henryk Dębowski, szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta.
Niestety ma rację, bo sprawa opłaty pokrywające sto procent "babciowe" nie jest wcale taka jednoznacznie prosta. Po pierwsze warunkiem otrzymania takiego zasiłku jest podjęcie pracy przez matkę dziecka. Problem w tym, że właśnie teraz na rynku pracy zaczynają się zmiany, które wcale nie są korzystne dla pracowników. Młode kobiety z dzieckiem (nawet oddanym do żłobka) nie są najbardziej poszukiwane przez pracodawców.
- Podchodzę do tego bardzo ostrożnie, bo doświadczenie uczy mnie, że taka mama kilkanaście dni każdego roku przebywa na zwolnieniu z powodu opieki nad dzieckiem. Maluchy, które zaczynają chodzić do żłobka na początku często chorują i nowa pracownica zaczyna od L-4. Mamy małych dzieci są też mniej dyspozycyjne. To dobrzy pracownicy w określonych zawodach, ale na pewno nie w handlu czy produkcji - mówi jeden z większych białostockich pracodawców.
Mama wracająca do pracy musi pracować na etacie, umowie-zlecenie lub umowie o dzieło, która musi być objęta obowiązkowym ubezpieczeniem emerytalnym i rentowym, a jej wynagrodzenie nie może być niższe niż 100 procent minimalnego wynagrodzenia. Wyklucza to sytuacje, kiedy pracownik zostanie zatrudniony na część etatu i będzie miał mniejsze wynagrodzenie niż wskazane powyżej.
Sytuacja na rynku pracy i coraz częstsze informacje o zwolnieniach z pracy wywołuje też pytanie co zdarzy się w przypadku, gdy mama zostanie zwolniona z pracy. Wówczas ma miesiąc na znalezienie nowego zajęcia lub świadczenie zostaje zawieszone. Nie oznacza to jednak, że zmniejszona zostanie opłata za żłobek - rodzice będą musieli wpłacić kwotę 1500 zł, którą do tej pory płacił za nich ZUS, a mama - zostając sama z dzieckiem w domu - będzie mogła wystąpić o inne świadczenie "aktywnie w domu" w wysokości 500 zł. Proponowane przez Truskolaskiego 1500 zł miesięcznie faktycznie zmusza rodziców do zabrania takiego dziecka ze żłobka.
Pozostaje jeszcze jedna sytuacja: co w przypadku, gdy rząd - zmuszony np. procedurą nadmiernego deficytu wprowadzoną przez Komisję Europejską - zdecyduje się przerwać, zawiesić lub ograniczyć program "Aktywny rodzic"? Dotychczasowa historia opłat wprowadzanych przez miasto nigdy dotąd nie zanotowała zmniejszenia raz wprowadzonej opłaty.
A co Wy o tym myślicie?
(Przemysław Sarosiek/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie