
„Kiedy w Związku Radzieckim przyjdą lepsze czasy? Już tam są” – tak nadawało Radio Erewań. I identycznie mamy w Białymstoku. Bo już nie trzeba czekać, kiedy przyjdą lepsze czasy, gdyż już nawet całkiem są. Mówił o tym na ostatniej sesji Rady Miasta sam Tadeusz Truskolaski oraz radny, który zazwyczaj myli mównicę samorządową z sejmową.
Dla tych, którzy nie wiedzą co to takiego Radio Erewań, wyjaśniamy, że to nazwa fikcyjnego źródła nierzetelnych informacji, parodiująca metody propagandy komunistycznej. A z takimi mieliśmy ostatnio do czynienia w Białymstoku. Nieco ponad dwa tygodnie temu prezydent Białegostoku wraz z zastępcami i urzędnikami chwalili się na stronach internetowych oraz w mediach społecznościowych, że oto Białystok jest najlepszym miejscem do życia. I to w całej Unii Europejskiej.
„Białystok jest najlepszym miejscem do życia na tle innych miast Europy według raportu Komisji Europejskiej. Komisja Europejska ponownie zbadała jakość życia mieszkańców 83. miast Europy i opublikowała raport „Jakość życia w miastach europejskich”. Badał on poziom życia mieszkańców w ostatnich pięciu latach. W raporcie, poza Białymstokiem, uwzględniono jeszcze trzy polskie miasta: Gdańsk, Kraków i Warszawę” – czytamy w komunikacie zamieszczonym na oficjalnej stronie internetowej Miasta Białystok.
Z tym, że w zasadzie niewiele w tym prawdy. Bo okazało się, że choć Komisja Europejska faktycznie badała jakość życia w europejskich miastach, to Białystok zajął w tym zestawieniu 33 pozycję na 83 miasta. A nieco lepiej wypadł Białystok, bo znalazł się na 30 miejscu pod względem udzielonych odpowiedzi przez samych mieszkańców na pytanie czy są zadowoleni z życia w Białymstoku. Co kompletnie nie przeszkadzało prezydentowi Białegostoku na ostatniej sesji Rady Miasta rozwodzić się nad tym jak jest cudownie, wspaniale i najlepiej.
- Bardzo serdecznie chciałbym podziękować mieszkańcom za taką ocenę jakości życia. To jest bardzo ważne dla nas, że pracujemy na rzecz mieszkańców, a mieszkańcy to doceniają. Musimy się tym chwalić. Dlatego też, proszę państwa, chciałem przedstawić państwu na sesji, ale również tym, którzy nas słuchają, oglądają, żeby czuli, że ta duma z naszego miasta jest jak najbardziej uzasadniona, że ten rozwój w ostatnich latach był bardzo dynamiczny. I że został doceniony przez mieszkańców, że jesteśmy aż na pierwszym miejscu w Europie, tym bardziej cieszy – takie słowa padły z ust Tadeusza Truskolaskiego na ostatniej sesji Rady Miasta, który przedstawił radnym wyniki z raportu „Quality of life in European cities”.
- Taki sondaż niezależny, jakim jest ten raport Komisji Europejskiej, niezlecony przez żadną instytucję miejską, tylko zupełnie obiektywny i niezależny, wskazał, że nasi mieszkańcy są zadowoleni z poziomu życia w Białymstoku oraz z jakości życia. I w tym miejscu panu prezydentowi oraz panom zastępcom i całemu kierownictwu urzędu miasta gratuluję tych wyników, które pojawiły się w tym raporcie – to z kolei słowa Przewodniczącego Rady Miasta Łukasza Prokoryma.
To jednak był tylko przedsmak tego, co można było usłyszeć niewiele później, kiedy na mównicę wszedł radny Marcin Moskwa. Ale zanim zacytujemy słowa, które wypowiedział w kontekście tego raportu, zacytujemy słowa innego z polityków, który został przez niego wywołany z nazwiska, choć odpowiedzieć nie mógł, gdyż był nieobecny na sesji. A był nieobecny, ponieważ nie jest radnym Rady Miasta, tylko wicewojewodą podlaskim, który nie uczestniczy w posiedzeniach. Tomasz Madras, bo o nim tu mowa, odniósł się jednak i to dość drastycznie do słów, jakie padły z ust zarówno prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, jak i radnych Koalicji Obywatelskiej.
„Dziś na sesji Rady Miasta Białystok prezydent Truskolaski i radni PO chwalili się wynikami raportu Komisji Europejskiej i wynikami Białegostoku. Tyle, że Białystok wcale nie "wygrał" – wystarczy zajrzeć do źródła. Otóż Białystok zajął dokładnie 30. miejsce pod względem pozytywnych odpowiedzi na pytanie: Czy jesteś zadowolony z życia w swoim mieście? i 33. miejsce dla pytania: Czy Białystok jest dobrym miejscem do życia dla ludzi ("people in general") – na 83 miasta. Proste: mimo np. b. dobrej oceny jakości powietrza i bezpieczeństwa w mieście, mamy wyższe bezrobocie i niższe średnie płace niż inne miasta wojewódzkie. W raporcie znalazła się nawet informacja na ten temat ("the gap between the best-performing city (...) and the worst-performing" Warsaw (63 %) and Białystok (18 %) – str. 44). Natomiast polskie miasta zajęły czołowe miejsca (Białystok 1, Gdańsk 2, Kraków 6) pod względem poprawy w ciągu ostatnich 5 lat, od 2015 roku. I to zgoda: w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy mamy w całej Polsce dobrą zmianę w wielu aspektach życia, szczególnie w stosunku do zagranicy (bo czasy, generalnie, kryzysowe)” – skomentował na swoim profilu w mediach społecznościowych Tomasz Madras wicewojewoda podlaski.
Dlatego teraz, kiedy czytający znają już fakty, a nie wyobrażenia i zwykłe chciejstwo władz Białegostoku oraz wiernych radnych tych władz, warto wsłuchać się w słowa wypowiadane przez wspomnianego już radnego Marcina Moskwę. Można śmiało dodać, że najwięksi apologeci systemu komunistycznego mogliby zazdrościć mu tak kwiecistej mowy. Zwłaszcza, że była ona wygłoszona wobec danych przedstawionych w wersji i zwyczaju Radia Erewań, a nie rzeczywistych.
- Kto z państwa o naszym pięknym mieście opowiada bzdury, jedynie z niepohamowanej chęci podlizania się swoim politycznym mocodawcom? Kto z państwa, jak pan wojewoda Madras na ostatniej konferencji powie, że Białystok nie wykorzystał swojej szansy rozwojowej, co tak naprawdę w praktyce oznacza, że tak naprawdę się cofa? Jak rozumiem, radni Agnieszka Rzeszewska i Henryk Dębowski, obecni na tej konferencji i nie protestujący, kiedy padały te haniebne słowa o naszym pięknym mieście, podzielają punkt widzenia pana wicewojewody. Ciekawi mnie, kto z państwa, widząc niekwestionowany rozwój naszego miasta, poparty kolejnymi badaniami, opiniami, sondażami, o których mówił pan prezydent, opowiada tego typu rzeczy, jak to Białystok jest złym miejscem do życia, jedynie z chęci pokazania się, że i ja chcę coś powiedzieć i w takim swoim hujwejbinowskim zapale potrafi zniszczyć, przynajmniej słowem to co jest w mieście dobre i wspaniałe? Kto z państwa mówi o fatalnym zarządzaniu miastem, o fatalnej sytuacji mieszkańców, by dostać jakieś stanowisko, jakiś fotelik, jakąś radę, jakąś fuchę? – zwracał się do radnych PiS radny Marcin Moskwa posiadający od wielu lat fuchę, czy też fotelik w jednej ze spółek komunikacyjnych w Białymstoku.
W tym miejscu wobec prawdziwej oceny władz miasta przez mieszkańców Białegostoku, bo z 1 miejsca zrobiło się jednak 30 i 33 na 83 w rankingu, radny Marcin Moskwa raczej powinien nauczyć się innej przemowy, znacznie krótszej. Mógłby ją wygłaszać na każdej sesji Rady Miasta stojąc przodem do swojego politycznego mocodawcy. To tylko cztery wersy z wiersza, który napisała jedna z pensjonariuszek domu starców na cześć Władysława Gomułki:
„Każde Twe słowo mądre i uczciwe,
Nieprzystrojone w tony błyskotliwe…
Jesteś rzecznikiem pracy i wolności,
Jesteś skupieniem powszechnej radości…”
Ewentualnie radny Marcin Moskwa może poważnie zacząć zastanawiać się nad zmianą profesji. Na przykład mógłby odejść z ciepłej posadki w spółce transportowej. I gdyby tak w Białymstoku powstało coś na wzór Radia Erewań, byłby doskonałym, jeśli nie dziennikarzem, to na pewno jego prezesem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie