
Od wielu tygodni trwały przygotowania do przeprowadzenia referendów na terytorium Donbasu. Rosjanie ściągnęli tam licznych propagandzistów, nauczycieli, media i podjęli szereg innych działań mających na celu spowodowanie tego, aby ludzie mieszkający na okupowanym obszarze zdecydowali w referendum o przyłączeniu się do Rosji. Od początku też było wiadomo, że referendum i tak miało być sfałszowane.
Okazuje się, że nawet sfałszowanego referendum w Donbasie nie będzie łatwo przeprowadzić. Mimo, że Rosja zaangażowała sporo sił i środków, aby postawić na swoim w tym temacie. Planowano organizację referendów na 11 września, ponieważ w tym samym dniu mają się odbyć wybory do władz samorządowych w Rosji i Kreml chciał załatwić wszystko za jednym razem. Z tym, że raczej to się nie uda. Tak przynajmniej wynika z tego, co przekazał lojalny wobec władz w Kijowie szef administracji obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Na antenie ukraińskiej telewizji Espreso poinformował, że opór miejscowej ludności jest zbyt duży, aby okupanci zdecydowali się na ryzykowne plebiscyty. Te planowano zorganizować na terenie obwodów: ługańskiego, donieckiego, charkowskiego, chersońskiego i zaporoskiego. Potrzeba więc byłoby naprawdę sporego zaangażowania ze strony rosyjskich okupantów, aby postawić na swoim. Przede wszystkim wszędzie na tych terenach trwa rosyjska okupacja, a miejscowa ludność dokonuje co rusz akcji protestacyjnych i dywersyjnych. Zadaje niewielkie, ale dotkliwe ciosy i w takich warunkach przeprowadzanie referendów byłoby wielce ryzykowne.
Rosyjska opozycja oraz komentatorzy niezależni od Kremla zwracają uwagę, że Putin nie przemyślał dokładnie, co chce zrobić, bo ich zdaniem w ogóle nie wziął pod uwagę tego, co się rzeczywiście dzieje w Donbasie. Zwracają uwagę, że dyktator rosyjski kompletnie nie wyciągnął wniosków z tego, co się działo na Krymie i jak bardzo odmienna jest obecnie sytuacja na okupowanych terenach wschodniej Ukrainy. A obecna sytuacja wygląda tak, że Rosjanie praktycznie nieustannie ostrzeliwują Donbas, w wyniku czego giną kolejni cywile. Trudno więc w takiej sytuacji szukać kogokolwiek, kto dobrowolnie zgodziłby się na przyłączenie do Rosji, która zabijała i wciąż zabija bliskich, przyjaciół, czy sąsiadów.
Do planowanego terminu referendów zostało już tak mało czasu, że mimo starań ze strony Rosji, najprawdopodobniej one się nie odbędą. Ciężko jest także Rosjanom zapewnić bezpieczeństwo osobom zatrudnionym do organizacji referendów, skoro partyzantka i ruch oporu każdego dnia robią wszystko co możliwe w takich warunkach, aby pokazać Rosjanom, że – delikatnie mówiąc – nie są w Donbasie mile widziani.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Oleksii Reznikov)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie