
Samorządowe budżety muszą się w przyszłym roku zmierzyć nie tylko z kolejną podwyżką dla nauczycieli, ale też ze wzrostem płac pracowników niepedagogicznych – zwracają uwagę samorządowcy.
Na październikowym posiedzeniu zespołu ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego strona samorządowa po raz kolejny alarmowała w sprawie rosnących kosztów utrzymania oświaty. Chodzi m.in. o podwyżki – i te dla nauczycieli, i dla pozostałych pracowników szkół i przedszkoli.
Na sfinansowanie wrześniowej podwyżki dla nauczycieli samorządy otrzymały dodatkową subwencję oświatową – w sumie około miliarda złotych. Jak jednak sygnalizują, przekazywane do gmin i powiatów pieniądze są niewystarczające.
- Nie otrzymaliśmy z budżetu państwa środków, które gwarantowałyby nam wypłatę podwyżek dla nauczycieli w takiej wysokości, jaka wynikała z uzgodnień ze związkami zawodowymi. Rzecz jasna wypłaciliśmy je, ale kosztem naszych innych dochodów – wskazał Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Przekazany nam na ten cel miliard złotych to kwota niewystarczająca, o czym zresztą pisał sam resort edukacji w ocenie skutków regulacji ustawy – zaznaczył.
W OSR nowelizacji Karty nauczyciela mowa była o 1,4 mld zł, co zdaniem samorządowców i tak jest kwotą niedoszacowaną.
Podwyżka płacy minimalnej...
Jeszcze nie wszystkie pieniądze na nauczycielskie podwyżki trafiły na konta JST, a już samorządowcy podnoszą kolejny problem. We wrześniu premier zapowiedział, że płaca minimalna wzrośnie od stycznia przyszłego roku z obecnych 2250 zł do 2600 zł, a to będzie oznaczało podwyżki dla pracowników administracji i obsługi szkół i przedszkoli.
- W lubelskich szkołach i przedszkolach pracuje sześć tysięcy nauczycieli i trzy tysiące pracowników niepedagogicznych. Na samorządy spadnie duży ciężar związany z podniesieniem płacy minimalnej - na jeden etat to jest około 350 zł – wyliczała Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta Lublin.
Jak dodała, żeby uniknąć tzw. „spłaszczania wynagrodzeń”, czyli zmniejszania się różnicy między pensjami pracowników o różnych kwalifikacjach, konieczne będzie nie tyko wyrównanie do minimalnego wynagrodzenia tym pracownikom, którzy zarabiają najmniej.
- Trzeba będzie znaleźć też pieniądze dla pracowników administracji, którzy mają minimalne wynagrodzenie, tak żeby po podwyżce była jednak różnica między pensjami obsługi i administracji – wskazała.
Zauważyła przy tym, że zgodnie z przepisami część oświatowa subwencji ogólnej powinna być dzielona z uwzględnieniem wydatków bieżących na wynagrodzenia nauczycieli i innych pracowników.
- Proszę wziąć pod uwagę ten nasz istotny problem z zagwarantowaniem podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników szkół – zaapelowała do MEN dyrektor Dumkiewicz-Sprawka.
Anna Grygierek, burmistrz Strumienia i wiceprzewodnicząca Związku Gmin Wiejskich RP zwróciła uwagę, że w mniejszych gminach proporcje i problemy są podobne.
- U nas zatrudnionych jest 170 nauczycieli i około siedemdziesięciu pracowników obsługi. To są znaczące koszty – powiedziała. – Z którą gminą się nie rozmawia, to po prostu jest kosmos.… a do tego kolejna podwyżka dla nauczycieli – dodała.
Samorządowych nastrojów nie poprawia zapowiedź kolejnej podwyżki dla nauczycieli w 2020 r.
- W budżecie państwa nie znajduję śladu obietnicy, że nauczyciele będą mieli kolejną podwyżkę w przyszłym roku. Jaka jest prawda dotycząca tych podwyżek? Jaka ma być ich skala, jakie źródło finansowania? – dopytywał Marek Wójcik.
(Źródło: http://kurier.pap.pl/ oprac. Cezarion/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie