Był teatr i nie ma teatru. TrzyRzecze opuściło Białystok na dobre. Od teraz teatr będzie działał pod tą samą nazwą na warszawskim Żoliborzu. W Białymstoku, jak twierdzą twórcy teatru – pracę utrudniał im magistrat.
Jeszcze kilka tygodni temu na starym domu na Młynowej pojawiła się informacja, która mogła świadczyć o tym, że Teatr TrzyRzecze opuści Białystok. Jednak osoby, które dopytywały o ten stan rzeczy nie chciały wierzyć w to, że w tym miejscu nie będzie wystawiona już ani jedna sztuka więcej. Niektórzy uważali wręcz za żart wywieszoną tabliczkę z napisem o sprzedaży drewnianego budynku. I niekoniecznie w wykonaniu pracowników lub szefostwa teatru.
- Myślałem, że ktoś robi głupi kawał pracownikom teatru. Wielokrotnie grożono im spaleniem tej „budy” – jak określano budynek teatru. Pytałem znajomych, ale nikt nic nie mówił i nie wiedział, aż do tej pory – powiedział nam Maciej, który bywał tam na przedstawieniach.
Dopiero wczoraj zarówno na fanpage Teatru TrzyRzecze jak i na facebookowym koncie Rafała Gawła – dyrektora Teatru – pojawiło się krótkie oświadczenie, z którego jasno wynika, że TrzyRzecze przeniósł się do Warszawy. To oznacza, że w Białymstoku działalność teatru została zakończona na dobre. Powodem miały być między innymi kłopoty z białostockim magistratem.
„Przez pięć lat działaliśmy w starym domu przy ul. Młynowej 19 w Białymstoku. Przez jego wnętrze przewinęło się kilka tysięcy widzów. Zorganizowaliśmy kilkaset przedstawień, koncertów, spotkań, warsztatów, akcji społecznych. Byliśmy określani jako kontrowersyjni, bo poruszaliśmy kwestie tożsamości płciowej, przemocy, czy religii. Próbowano nas spalić, zastraszyć, wycofywano nam dotacje, bo nie podobały się poruszane przez nas tematy. Jednocześnie otrzymywaliśmy z Waszej – widzów – strony dowody poparcia. To Wy utrzymywaliście nas w przekonaniu, że to, co robimy, jest słuszne. Wbrew środowiskom, które wolą, by przedstawiać rzeczywistość rysowaną kolorowymi kredkami na obrazku pokazującym wyłącznie szerokie drogi i nowe domki stawiane przez developerów.
Od kwietnia mieścimy się w kultowym miejscu, jakim jest budynek Kina Tęcza w Warszawie. To tutaj rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, Teatr Żeromskiego prowadziła Irena Solska, a w latach 90. wnętrze było jednym z najważniejszych ośrodków kultury alternatywnej.
Historia się powtarza – budynek Tęczy kilka lat temu chciano wyburzyć, by w jego miejscu postawić apartamentowiec. Uratowali go mieszkańcy Żoliborza protestując przeciwko takiemu barbarzyńskiemu traktowaniu ważnego historycznie miejsca. Podobnie w Białymstoku społeczny opór nie pozwolił doszczętnie zrujnować zabytków przedwojennej Młynowej.
Dziękujemy Wam za pięć wspólnych lat. Do zobaczenia w naszej nowej siedzibie” – czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku. .
Skąd teza o tym, że w działalności przeszkadzał białostocki magistraty? Rafał Gaweł ostatnio często podkreślał, że teatr był wielokrotnie kontrolowany odnośnie wydatkowania przyznanych dotacji. Nawet po tym, jako kontrola się zakończyła i niczego się nie dopatrzyła, pojawiali się kolejni urzędnicy i wertowali dokumenty od nowa. Kilka miesięcy temu Urząd Miejski wezwał kierownictwo Teatru do zwrotu dotacji w wysokości 40 tys. złotych. Powodem miało być niezgodnie z ustawą przekazanie całości dotacji podmiotowi trzeciemu, spółce Graviti, która miała zająć się organizacją kilku koncertów w budynku Teatru. Ta sprawa ciągle jest przedmiotem postępowania w Samorządowym Kolegium Odwoławczym.
Z pewnością wielu mieszkańców Białegostoku nie będzie tęskniło za teatrem, ani za akcjami, które teatr podejmował. Dla wielu osób były one zbyt kontrowersyjne i nielicujące z tym, co teatr powinien robić. Ale jest także wiele osób, które bardzo żałują tego, że TrzyRzecze przeniosło się do Warszawy. Na pewno, jak na warunki Białegostoku, była to placówka nietuzinkowa, prowadzona w nietuzinkowym miejscu z ludźmi o nietuzinkowym spojrzeniu na świat. Dla tych, którzy będą bardzo za nią tęsknić, pozostanie odwiedzać warszawski Żoliborz. W końcu to tylko niecałe 200 km od naszego miasta.
Komentarze opinie