Od wielu lat walczyli z urzędem miejskim w Białymstoku. Zostali przeczołgani na wszelkie możliwe sposoby. W tym czasie stracili sporo pieniędzy na prawników, ograniczono im możliwość zarobkowania, stracili czas na procesy sądowe i na przerzucanie się pismami. Jednak ostatecznie Państwo Bzura mogą odczuć ulgę. Ich skargi rozpoznał Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Komisja Rewizyjna Rady Miasta.
Państwo Maria i Józef Bzura od około 20 lat prowadzą działalność gospodarczą w Białymstoku. Za ciężko zarobione pieniądze wybudowali obiekt, w którym świadczą usługi gastronomiczne, organizują wesela, spotkania oraz inne wydarzenia o mniej lub bardziej kameralnym charakterze. Wszystko było dobrze do czasu aż nie pojawili się urzędnicy z białostockiego magistratu, którzy na swój sposób zaczęli interpretować zapisy zawarte w decyzji wojewody podlaskiego o budowie ulicy – przedłużenia Piastowskiej.
Zgodnie z tą decyzją małżonkowie mieli utrzymać zarówno wjazd do swojej posesji, na której prowadzona jest także działalność jeszcze kilku innych podmiotów gospodarczych. Państwo Bzura mogli również zachować wybudowany za własne środki parking ogólnodostępny. Decyzja wojewody nakazywała jedynie oddanie pod potrzeby inwestycji drogowej niewielkiego fragmentu parkingu znajdującego się tuż przy budowanej ulicy. Małżonkowie rozebrali część opisaną przez wojewodę i przekazali urzędowi miejskiemu w Białymstoku. To jednak okazało się za mało. Urzędnicy domagali się rozbiórki całości parkingu podnosząc w pismach, że do realizacji inwestycji drogowej niezbędny jest cały parking, a nie jego fragment. Państwo Bzura rozpoczęli od tego momentu bardzo obszerną korespondencję w urzędnikami, która w efekcie zakończyła się przymusową i siłową rozbiórką parkingu. W asyście policji i straży miejskiej, bez żadnego dokumentu, zniszczono własność prywatną. Od kilku lat parking, a raczej miejsce po parkingu, wygląda tragicznie. Potencjalni klienci podjeżdżają i widząc nieuporządkowaną posesję odjeżdżają. Nie chcą wynajmować pomieszczeń.
- Przez to, jak ten parking wygląda straciliśmy klientów. Około 100 tys. złotych rocznie obrotów jest mniej. Bo u nas głównie zarabialiśmy na weselach. Przyjeżdża para młodych, widzi jak to wygląda i rezygnuje, bo to nieestetycznie wygląda. Poza tym w sklepie najemcy musieli zwolnić kilka osób, bo też mają mniej klientów. Wjeżdżają tu ludzie i myślą, że nieczynne, więc jadą dalej – mówi nam Józef Bzura.
- Nigdy żadnej decyzji o rozbiórce nie było. Mam pismo podpisane przez pana Polińskiego, że rozbiórka parkingu nie była na mocy decyzji, tylko na podstawie pisma – mówi nam Maria Bzura.
Jest to prawda. Parking rozebrano bez żadnego dokumentu. Urząd Miejski wysyłał tylko kolejne pisma, w których wzywał małżonków do rozbiórki parkingu bez powoływania się na jakiekolwiek decyzje lub zarządzenia. Jedyne, co można było z pism wyczytać to tyle, że parking będzie kolidował z budową drogi. Ale jak? Tego nie wiadomo. I nadal nie wiadomo, ponieważ na rozebranym fragmencie nie stała nawet jedna betoniarka, ani jakiekolwiek urządzenie czy pojazd budowlany. Państwo Bzura mówią wprost o złośliwości urzędniczej. Nie znajdują innego wytłumaczenia.
Podobnie wytłumaczenia na ten stan rzeczy nie znalazła również Komisja Rewizyjna Rady Miasta. Na jednym z ostatnich posiedzeń radni pozytywnie rozpatrzyli skargę złożoną przez przedsiębiorców. Uznali, że małżonkowie Bzura zasadnie poskarżyli się na działalność Prezydenta Białegostoku.
„Prezydent Miasta Białegostoku nie wykazał, że musiał wykorzystać cały teren parkingu pod potrzeby budowlane, nie przedstawił także żadnych dokumentów, na podstawie których, mógłby domagać się rozbiórki całości parkingu. Z odpowiedzi Prezydenta Miasta Białegostoku wynika jedynie tyle, że całość parkingu miała charakter tymczasowy. O nim wspominał także wojewoda podlaski w swojej decyzji zezwalającej na realizację inwestycji drogowej, jednak utrzymał taki stan prawny, aby parking ogólnodostępny mógł nadal funkcjonować na dotychczasowych zasadach” – odczytał Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta – Piotr Jankowski.
Podobnie sprawę widzi Rzecznik Praw Obywatelskich, który również zajmował się tą sprawą. W piśmie skierowanym do Prezydenta Białegostoku wskazywał, że obecny stan i wygląd rozebranego siłą parkingu na posesji pod budynkiem Państwa Bzurów, utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej.
„Aktualny stan terenu znacznie utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej przez skarżących, gdyż czyni kłopotliwym dostęp do świadczonych przez nich usług dla potencjalnych klientów (brak odpowiedniego dostępu do drogi publicznej)” – czytamy w piśmie Rzecznika Praw Obywatelskich.
RPO dodał także, że małżonkowie ponoszą straty z uwagi na stan techniczny i wygląd posesji, która niegdyś była parkingiem. Także sąd, który rozpoznawał tę sprawę uznał, że w urzędzie miejskim zabrakło logiki w wypełnianiu zobowiązań inwestycyjnych. Temat rozbiórki parkingu bada aktualnie jeszcze prokuratura pod kątem możliwości dopuszczenia się samowoli budowlanej przez urząd miejski w Białymstoku – polegający właśnie na rozbiórce parkingu bez wymaganych prawem dokumentów.
„(…) materiał dowodowy wskazuje, że po wybudowaniu obwodnicy poza ekranami na działce 1155 pozostawiono faktyczny ugór utrudniając życie mieszkańcom korzystającym z lokali użytkowych wybudowanych obok, co stanowiło też działanie na szkodę przedsiębiorców prowadzących tam działalność. Nie ma on też znaczenia z puntu widzenia owej inwestycji, ani z nią nie koliduje. Trudno też dopatrzyć się racjonalności takiego działania, gdy otoczony ekranami fragment działki jest nieutwardzony, podczas gdy Skarżąca chce przywrócenia jego dawnego stanu, tj. przywrócenia nawierzchni z kostki betonowej typu polbruk i jedynie w zakresie nie zajętym pod inwestycję” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu.
Ale jak dotąd małżonkowie nie doczekali się naprawienia szkody wyrządzonej przez urzędników. Dopiero w kwietniu Komisja Rewizyjna przyjęła stanowisko, w którym zobowiązała Prezydenta Białegostoku do naprawienia szkody w postaci odbudowy rozebranego parkingu. Po wielu skargach składanych do różnych instytucji państwowych, być może Państwo Bzura odzyskają parkingi i będą mogli prowadzić działalność tak, jak przed kilkoma laty. W każdym razie cieszą się, że ich głos w końcu został zauważony i wysłuchany, a materiał dowodowy zbadany bardzo rzetelnie.
- Cieszymy się, że po blisko pięciu latach szarpania się z urzędnikami i z prezydentem włącznie pojawiła się możliwość odbudowy parkingu. Bardzo liczymy na to, że tak się też stanie. Płaciliśmy i płacimy uczciwie podatki, z których pensje mają i pan prezydent Truskolaski, jego zastępcy, ale i urzędnicy. Dobrze by było, gdyby ci, którzy żyją z naszych podatków wiedzieli, że są od tego, żeby pomagać mieszkańcom, a nie im szkodzić. To duża ulga dla nas po tym, co zdecydowali radni, bo w końcu wiemy, że w tym mieście są też ludzie kompetentni – powiedziała Maria Bzura po odczytaniu przez szefa Komisji Rewizyjnej uzasadnienia do rozpatrzenia skargi.
„(…) korzystają oni jedynie ze swych obywatelskich uprawnień i wynikających zeń możliwości, zaś organ administracji nawet wobec najbardziej problematycznego petenta musi zachować pełnię obiektywizmu. Tymczasem naoczne zapoznanie się z sytuacją na gruncie powoduje prima vista wniosek o doprowadzeniu do sytuacji sprzecznej z logiką i zdrowym rozsądkiem, a przede wszystkim słusznym interesem przedsiębiorców i mieszkańców, co eksponuje trafnie Skarżąca” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu.
I niech to końcowe zdanie sądu czytają sobie urzędnicy w magistracie wraz z prezydentem i wszystkimi zastępcami tak długo, aż przyswoją sobie wiedzę, po co tam są i być może dotrze do nich, że swoim nieludzkim traktowaniem – jak w przypadku państwa Bzurów – krzywdzą ludzi, którym mają służyć.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: materiały Państwa Bzura)
Komentarze opinie