Reklama

Większość Polaków popiera stan wyjątkowy. W sieci pojawiła się też zła ocena pracy mediów

14/10/2021 15:41

Jeszcze przed decyzją o przedłużeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią Polacy wyraźnie wypowiedzieli się, że popierają obostrzenia w związku z tym co się dzieje pod granicą i na granicy. Wynik innego badania w internecie, ten dotyczący pracy mediów, na lewicowym portalu OKO.press, musiał być zaskakujący dla dziennikarzy tej redakcji, bo Polacy nie widzą potrzeby obecności dziennikarzy w pasie objętym stanem wyjątkowym.

Jeszcze w miniony wtorek informowaliśmy na naszych łamach, co między innymi wyprawia białostocka Gazeta Wyborcza. Treści tam publikowane wzburzyły nawet innych pracowników Agory z serwisu gazeta.pl. Ale nie tylko białostocka Gazeta Wyborcza, bo także inne media lewicowe i liberalne, dopuszczają się manipulacji, a niekiedy zwykłych przekłamań.

Usiłują grać na emocjach, kiedy zwyczajnie trzeba włączyć myślenie, najlepiej zdroworozsądkowe, a do tego przekazywać informacje podawane w komunikatach przez polskie służby graniczne oraz te od polskiego rządu, który od początku kryzysu migracyjnego ściśle współpracuje z unijną Agencją Frontex. Opieranie się na białoruskiej propagandzie nie ma nic wspólnego ani z dziennikarstwem, ani z rzetelną informacją. Tym bardziej jest to ważne, że Białoruś we współpracy z Rosją prowadząc wojnę hybrydową między innymi z Polską, od dawna sieją dezinformację, albo wprost kłamią i manipulują opinią publiczną.

Jak wygląda gra na emocjach podsycana przez lewicowe media, było widać na przykładzie zdjęć dzieci z placówki Straży Granicznej w Michałowie. A niedawno taka gra na emocjach miała też miejsce, bo zaledwie w miniony wtorek, na antenie TVN 24, w programie „Kropka nad i” prowadzonym przez Monikę Olejnik. Dziennikarka wówczas rozmawiała z prof. Krzysztofem Simonem, ordynatorem oddziału we wrocławskim szpitalu zakaźnym, do którego w pewnym momencie zaczęła mówić o tym, jak wygląda sytuacja nielegalnych imigrantów, którzy usiłują przedostać się przez zieloną granicę z Białorusi do Polski.

- Są ludzie, którzy topią się w bagnach, są ludzie, którzy mają hipotermię, widzieliśmy dzieci w Michałowie oderwane od matek… – mówiła Monika Olejnik.

- Niech przejdą przejściem granicznym. Dlaczego idą przez bagna? No przecież jest przejście graniczne. Ja przekraczałem w Terespolu i Włodawie wielokrotnie i nie widzę w tym nic złego – odpowiedział dziennikarce prof. Simon.

Tego typu programy i rozmowy uskuteczniają też inne redakcje oraz inni dziennikarze – często z ustaloną tezą, albo usiłujący wydobyć wypowiedzi, o jakie im chodzi. Niekoniecznie mają one w tej sytuacji coś wspólnego z pojmowaniem rzeczywistości oraz zdrowym rozsądkiem. Bo faktem jest, że dzieci w Michałowie były przecież z opiekunami, w tym z matkami, których nikt od nich nie odrywał. I to te matki oraz opiekunowie zdecydowali, że nie chcą w Polsce ubiegać się o status uchodźcy. Inna sprawa, że to matki i opiekunowie narazili te dzieci na niebezpieczeństwo przechodząc przez nieznane im tereny. Zamiast tego mogli zgłosić się do ambasady, konsulatu lub na przejście graniczne. Mogli choćby nawet i w Mińsku zgłosić się od razu do ambasady Niemiec, bo taki był ich cel podróży i tam prosić o ochronę międzynarodową. Zamiast tego dorośli zdecydowali się na narażanie bezpieczeństwa zdrowia i życia swojego oraz towarzyszących im dzieci.

I być może stąd później bierze się nienajlepsza opinia o pracy mediów, które zamiast podawać informacje lub racjonalnie tłumaczyć pewne zdarzenia, grają obrazami na ludzkich emocjach. Bo kilka dni temu lewicowy portal OKO.press zapytał w ankiecie na Twitterze o zakaz pracy dla dziennikarzy przy granicy. Redakcja musiała być nieźle zaskoczona wynikami swojej ankiety.

Większości badanych przez Ipsos nie podoba się zakazanie dziennikarzom pracy na granicy. 78% wyborców PiS go popiera. Jakie jest Twoje zdanie?
Więcej ???? https://t.co/qtam5B8wTe#Dziennikarzenagranicy #stanwyjatkowy #uchodzcy #granica

— OKO.press (@oko_press) September 27, 2021

Trzeba tu dodać, że jeszcze zanim pojawiły się zdjęcia dzieci z placówki Straży Granicznej w Michałowie, pracownia Ipsos przeprowadziła sondaż, z którego wynikało, że 59 proc. badanych nie podobało się, że władze zakazały dziennikarzom pracy przy granicy z Białorusią, a zakaz ten aprobowało tylko 35 proc. badanych. Jednak w ankiecie OKO.press, już po tym, co widzieliśmy w Michałowie, głosy rozłożyły się zgoła inaczej. Bo 57,3 proc. głosujących było zdania, że zakaz pracy dziennikarzy przy granicy jest potrzebny, a 41,5 proc. uważało, że zakazu być nie powinno. Tylko 1,2 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

Zgoda na eliminację dziennikarzy – zwłaszcza w obliczu doniesień o kolejnych śmiertelnych ofiarach polskiej i białoruskiej polityki granicznej – może też służyć osobom popierającym PiS jako mechanizm obronny. Bez doniesień dziennikarzy łatwiej „ich” zdehumanizować, zapomnieć, że są ludźmi, zgodzić się na tragiczną w skutkach, zbrodniczą politykę wypychania i przepędzania” – to tylko jeden z fragmentów artykułu z portalu OKO.press, który nie tylko zawiera zmanipulowane informacje, a dodatkowo właśnie stygmatyzuje grupę społeczną w Polsce, jako tę gorszą, czyli w tym przypadku ludzi o poglądach prawicowych.

Bo to nie polska polityka graniczna doprowadziła do śmierci ludzi pod granicą, gdyż winę ponosi wyłącznie strona białoruska, która sprowadziła migrantów do siebie, a następnie wypychała nielegalnie ich do Polski. Polska Straż Graniczna nikogo do Białorusi nie przerzuca za pieniądze. Zbrodniczą politykę od początku do końca prowadzi wyłącznie reżim Łukaszenki, który dodatkowo dopuszcza się pobić i kradzieży na imigrantach, stosuje przemoc oraz celowo wypycha ludzi do nielegalnego przekraczania granicy na trudno dostępne tereny. Zamiast umożliwić im zgłoszenie się na przejście graniczne i załatwienie formalności bezpiecznie i zgodnie z prawem.

Część mediów, przede wszystkim lewicowych używa też sformułowania „uchodźcy” w stosunku do nielegalnych imigrantów. Warto więc w tym miejscu przypomnieć, że cudzoziemcowi nadaje się status uchodźcy jeżeli na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem w kraju pochodzenia z powodu rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej nie może lub nie chce korzystać z ochrony tego kraju. Wniosek o nadanie statusu uchodźcy musi trafić do Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców i to on może nadać lub nie status uchodźcy. Zanim taka decyzja nie zostanie wydana, mamy do czynienia z nielegalnymi imigrantami. Mówi o tym ustawa z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z YouTube.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do