Reklama

Witacze nie witają? Ale będą witać!

18/04/2019 10:40

Dość nietypowy problem poruszyli na sesji Sejmiku radni wojewódzcy. Chodzi o tak zwane witacze, które sądząc po komentarzach w internecie, przypadły do gustu mieszkańcom województwa podlaskiego. Okazało się jednak, że witacze nie zawsze witają, bo są takie, których nie widać, choć za ich montaż zapłacono pieniądze i powinny witać.

- Miałem okazję kilka tygodni temu wracać wieczorem i przejeżdżać obok tego witacza w okolicach Zambrowa. I powiem, że to jest jakaś kompletna porażka, bo ten witacz stoi w zagłębieniu zamiast stać na górce. I tak naprawdę zza barierek, które oddzielają tę naszą drogę krajową od pobocza, to widać w zasadzie garb tego żubra, a nie widać reszty treści – powiedział radny Cezary Cieślukowski z PSL.

- To znaczy, co? Nie wita nas? – dociekał Marek Komorowski, radny PiS prowadzący w tym czasie obrady Sejmiku.

- Nie chciałby pan przewodniczący być tak przywitany, że ktoś tam zgarbiony i z ukosa – ciągnął dalej radny Cieślukowski.

I od tej wypowiedzi się zaczęło… dociekanie odnośnie ustawiania witaczy, po ich faktyczny sens montażu. Radny Cieślukowski od razu zaapelował, aby przemyśleć sens ustawiania witaczy, których nie widać. Zwracał uwagę, że mija się to z sensem, tym bardziej, że wydajemy przecież na te konstrukcje wcale nie mało. Jak się okazało jeden taki witacz kosztuje podatników nawet około 25 tys. złotych. I być może faktycznie jeśli konstrukcja tyle kosztuje, to wypadałoby, aby była widoczna. Ostatecznie przecież po to ją właśnie ustawiono, aby była widoczna.

- Myślę, że można to było ładniej zrobić, ale to artyści wymyślili. Ale jeśli będzie jakaś potrzeba bieżąca poprawy, to jak najbardziej – odpowiedział na zgłoszony problem radnemu Cieślukowskiemu wicemarszałek Marek Olbryś.

Tyle, że nie chodzi o sam wygląd witacza, który radni ocenili jako piękny, ale fakt, że tego piękna nie widać zza krzaków lub z jamy. Sprawa wydawałaby się prosta, bo przecież witacz można by było przestawić. Ale…podstawowy problem jest taki, że witacze są ustawiane na prywatnych gruntach, na które trzeba mieć zgodę właścicieli. I do tego opłacać wydzierżawione miejsce. Koszt roczny dzierżawy na przykład tego jednego witacza, o którym wspominał radny Cieślukowski to 2 tys. 400 zł.

W każdym razie podczas debaty na Sejmiku padła obietnica, że urzędnicy będą baczniej przyglądać się miejscom, w których ustawiane są witacze. Skoro mają pełnić funkcje promocyjne, dobrze by było, aby faktycznie te funkcje pełniły, więc muszą być widoczne. Dodamy jeszcze w tym miejscu, że te witacze, które już są ustawione, albo jeszcze trwa ich montaż, były zaakceptowane przez poprzedni zarząd województwa podlaskiego.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: wrotapodlasia.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do