Szacuje się, że obecnie na emigracji zarobkowej może przebywać nawet ponad 3 miliony Polaków. Z naszego miasta także spora część pracuje aktualnie za granicą. Najwięcej osób wraca tu z powrotem z Niemiec i Wielkiej Brytanii. Długo jednak nie zostają.
Brak pracy w Białymstoku lub przynajmniej niskie zarobki skłaniają rzesze osób do wyjazdu poza granice kraju. Najpopularniejszym kierunkiem emigracji jest Belgia, Wielka Brytania, Norwegia oraz Niemcy. Ludzie wyjeżdżają praktycznie całymi rodzinami. Próbują swoich sił w innym kraju, ale tęsknią za językiem, obyczajami, bliskimi i oczywiście za starymi kątami. Część z nich po kilku latach decyduje się na powrót. Mają trochę odłożonych pieniędzy i próbują swoich sił na lokalnym rynku pracy.
Panią Ewę spotkaliśmy pod urzędem pracy. Jest w Polsce od prawie dwóch miesięcy. Wróciła tu na wakacje i postanowiła zostać na dłużej licząc, że znajdzie jakieś zajęcie. Zarejestrowała się jako osoba bezrobotna, ale nie liczy tylko na urzędników. Sama także codziennie przegląda ogłoszenia. – Tęskniłam za mamą. Zresztą córeczka też bardzo tęskniła do babci. Wróciłyśmy. Sama ją wychowuję i łatwo nam nie jest. Szukałam czegoś dla siebie. Nauczyłam się angielskiego, myślałam że się przyda. W Edynburgu pracowałam w hotelu jako recepcjonistka. Myślałam, że może i tu się przydam. Ale nie ma żadnych ofert. Pomału zastanawiam się znów nad wyjazdem. Owszem, dostałam propozycję umowy zlecenia na opracowywanie materiałów reklamowych, ale płacą niecałe 1500 zł. Nie utrzymam za to siebie i dziecka. Ale jeszcze się nie poddaję.
Pan Marek także wrócił do Polski. Pracował w Niemczech jako pomoc elektryka. Zostawił tu żonę z dwójką synów. Teraz wrócił do niczego. Przez rozłąkę rozpadło się jego małżeństwo. Przyjechał tylko pozałatwiać formalności. – Teraz jadę do Anglii. Tam już kolega załatwił mi pracę. Tutaj nie mam co robić. Wszystko się pozmieniało i chyba bym już nie umiał tu mieszkać. Wszystko mi przypomina to, co straciłem. Najbardziej żałuję, że nie będę widział dzieci. Sąd przyznał opiekę matce, a ja znów będę musiał być sam. Ale może przyjadą do mnie na całe wakacje.
Wyrwać się z białostockich slumsów nie było łatwo. Na Barszczańskiej przykładów pracowitości raczej nie było. Artur jako młody chłopak pojechał do Belgii i pomagał rodzinie. Potem ściągnął do siebie brata, ale ten wybrał lekkie życie, pił, bawił się i wrócił do kraju. – Nikt nawet nie wie, gdzie on teraz jest. Czasami coś słyszę od znajomych, że widzieli go to tu, to tam. Ja jadę z powrotem do Belgii. Tam mam mieszkanie, pracę i dziewczynę. Ściągnąłem mamę, a tu została najmłodsza siostra. Pomagamy jej. Nie widzę sensu wracać. Tam zarabiam z 3 może nawet 4 razy tyle co bym tutaj zarobił. A robota, jak robota, nigdzie nie jest lekko. – Podobnie twierdzi jego kolega, z którym przyjechał na tydzień do Białegostoku.
Tylko nieliczni decydują się zostać w Białymstoku po powrocie z emigracji. Próbują swoich sił przy własnych biznesach, w firmach lub szukają szczęścia w Warszawie. Być może za jakiś czas koniunktura się zmieni i więcej osób wróci tu z zamiarem pozostania na dłużej.
Komentarze opinie