W Białymstoku zabytkowa zabudowa znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szkoda tylko, że ta różdżka nie działa w szczytnych celach, ale w tych odwrotnych do szczytnych. Tym razem z przestrzeni miejskiej znika kamienica zlokalizowana przy Sienkiewicza 55. Na dodatek działką po zburzonej kamienicy jest zainteresowany od dłuższego czasu białostocki deweloper.
Jak udało nam się ustalić, kamienicą, a właściwie tym, żeby kamienicy nie było, zainteresowany był białostocki deweloper. Z naszych informacji wynika, że od dłuższego czasu obiektem interesowała się przedstawicielka białostockiego przedsiębiorcy budowlanego. Co jakiś czas zaglądała do magistratu i dopytywała o stan obiektu oraz o inne rzeczy związane z kamienicą. Zresztą cała sytuacja od dłuższego czasu wyglądała tak, jakby zmierzała do celu, który za chwilę się zrealizuje.
Mianowicie chodzi o podejście do całej sprawy właściciela kamienicy. Kiedy czynione były zabiegi o to, aby budynek chronić jako zabytkowy, właściciel nie odnosił się do tego faktu w żaden sposób, również nie współpracował z zabytkoznawcami. Inna sprawa, że tego rodzaju czynności wyłączają w dużej mierze właściciela obiektu z całej procedury. Ale to też nie powód, żeby w szybkim terminie udawać się do nadzoru budowlanego po ekspertyzy stanu technicznego budynku. Z uzyskanych przez nas informacji wynika jasno, że właściciel kamienicy robił wszystko, aby doprowadzić do rozbiórki obiektu. Jeszcze w czerwcu otrzymaliśmy informację, że właściciel kamienicy jest w porozumieniu z białostockim deweloperem. I kroki, które podejmuje, prawdopodobnie są z nim uzgadniane. Przynajmniej tak twierdził nasz rozmówca przed blisko trzema miesiącami.
Budynek próbowali ochronić pracownicy biura Miejskiego Konserwatora Zabytków. Niestety nie udało im się to. Mimo ogromu pracy włożonej w dokumentację kamienicy, wiadomo już, że ta została przeznaczona do rozbiórki. W walce o ochronę niemały udział mieli także pracownicy Muzeum Historycznego, które jest oddziałem Muzeum Podlaskiego, zwłaszcza Piotr Nizołek, który pomógł sporządzić rys historyczny oraz biogramy dawnych współwłaścicieli bardzo starego budynku, tj. rodziny Białokozów. Ochronić kamienicę próbował również zwolniony niedawno z urzędu Sebastian Wicher, kiedy jeszcze zajmował się pracą w biurze konserwatora zabytków.
- Miejski Konserwator Zabytków zebrał materiały dotyczące historii kamienicy oraz dokonał analizy jego wartości historycznych i artystycznych, a ja jako pracownik biura MKZ wykonałem na swój koszt tzw. kartę ewidencyjną zabytku. Dodatkowo na swój koszt wykonałem kilkadziesiąt odbitek zdjęciowych innych zabytków, którym zamierzałem założyć karty ewidencyjne z zamiarem przesłania ich do Podlaskiego Wojewózkiego Konserwatora Zabytków celem uzyskania zgody na ich włączenie do gminnej ewidencji zabytków miasta Białegostoku – powiedział w rozmowie z nami Sebastian Wicher.
Niestety, kamienicy nie dało się uratować. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał właścicielowi budynku decyzję nakazującą jego rozbiórkę. Był on w fatalnym stanie i spece od zabytków zdawali sobie sprawę, że ochronić obiekt będzie trudno. Tym bardziej, że właściciel nie podejmował od bardzo dawna żadnych kroków celem ochrony lub zabezpieczenia kamienicy przed dalszym niszczeniem.
W tym miejscu wypada jeszcze dodać, że w konsekwencji niewiele dla ochrony bardzo starej kamienicy, zrobił nawet miejski konserwator zabytków. Może znów ktoś próbował wpływać na jego działania? Tego nie wiemy, więc nie ma co gdybać. Ale też trudno nie pomyśleć o takim wariancie, gdyż w tle pojawia się znany dobrze magistratowi deweloper. Dziwnie można się poczuć, kiedy padają informacje przekazane nam przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten zwracał się do miejskiego konserwatora zabytków z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie rozbiórki obiektu I miejski konserwator zabytków nie zajął żadnego stanowiska. A to zgodnie z prawem, przyjmuje się jako zgodę na wyburzenie.
- Informuję, że ustalenia dokonanych oględzin przez pracowników tut. Inspektoratu oraz rozprawy, rozbiórka przedmiotowego budynku jest uzasadniona ze względu na awaryjny stan tego obiektu i brak możliwości technicznych do doprowadzenia tego obiektu do właściwego stanu technicznego. Jednocześnie nadmieniam, że z dniem 13.02.2015 r. budynek ten został włączony do gminnej ewidencji budynków. W związku z powyższym projekt decyzji nakazującej rozbiórkę przesłany został w celu uzgodnienia do Miejskiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku. Zgodnie z art. 67 ust. 4 Prawa budowlanego, Miejski Konserwator Zabytków obowiązany był do zajęcia stanowiska w terminie 30 dni. W przedmiotowej sprawie w ustawowym terminie konserwator nie zajął stanowiska. Jest to wyrażenie tzw. „milczącej zgody” – informuje nas Tadeusz Kołota – Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Po wyburzeniu kamienicy, w tym miejscu, zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, może powstać wielopiętrowy budynek. Za kilka miesięcy, być może okaże się, że deweloper wystąpi z wnioskiem o postawienie w tym miejscu kolejnego apartamentowca. Przypominamy, że właśnie poprzez takie działania swoją historyczną zabudowę utraciły niemal doszczętnie – Bojary, następnie ulica Młynowa, Legionowa, niebawem okolice osiedla Bema i Dojlidy, które jeszcze cały czas walczą o to, aby na obszarze całego osiedla utworzyć park kulturowy.
Jeśli dbałość o zabytki w Białymstoku będzie dalej wyglądało w taki sposób, jak widzimy to od dłuższego czasu, może nam zostać wyłącznie Pałac Branickich. Złośliwi mówią, że też do czasu, bo teren jest rozległy, w centrum miasta i obok parku, więc idealnie nadaje się na nowe bloki mieszkalne. Mimo, że Kamienica przy Sienkiewicza 55 nie była wpisana do rejestru zabytków, to znajdowała się w gminnej ewidencji zabytków. Nie udało się jej jednak ochronić. Poszła w ruinę jeszcze łatwiej niż kamienica z Jurowieckiej 10. Była w fatalnym stanie technicznym, zaniedbana i blisko ulicy. Kwestią czasu tylko było jej wyburzenie, zwłaszcza, że właściciel nie podjął żadnych kroków celem jej utrzymania.
Komentarze opinie