Reklama

Zakaz dokarmiana gołębi? To kolejny zakaz, który nie istnieje

04/10/2017 10:39

Zakaz gry w piłkę na boisku pod blokiem, zakaz wyprowadzania psów, czy kolejny zakaz, który znaleźliśmy w Białymstoku – te zakazy nie istnieją. Nie można ich egzekwować, bo nie ma komu ich egzekwować. W praktyce tabliczki widniejące w różnych częściach miasta są niczym innym, jak tylko zaszpecaniem przestrzeni publicznej.

Całkiem niedawno podejmowaliśmy temat tabliczek ustawionych lub zamontowanych na lub przy placach zabaw na różnych białostockich osiedlach. Dość dobitnie wyjaśniliśmy wówczas, że umieszczanie informacji o zakazie na przykład gry w piłkę na placu zabaw lub boisku pod blokiem, nie ma żadnego sensu. W polskim prawie nie ma możliwości wyegzekwowania takiego zakazu i nie ma żadnych służb, które byłyby w stanie podjąć skuteczną interwencję.

Dlaczego nie należy zamieszczać komunikatów i tabliczek z zakazami? Ponieważ są niezgodne z przepisami prawa. Wskazywał na to nie tylko Naczelny Sąd Administracyjny, ale różne sądy, różnych szczebli w wielu polskich miastach. Tymczasem w przestrzeni Białegostoku wytropiliśmy jeszcze jeden ciekawy znak – zakazujący dla odmiany – dokarmiania gołębi. Ta tabliczka, podobnie, jak i inne, może posłużyć pomysłodawcy jej ustawienia za ozdobę w gabinecie lub na ścianie własnego mieszkania.

Tematem zakazu dokarmiania gołębi także zajmowały się polskie sądy, a nawet prokuratura. Za każdym razem okazywało się, że nie można zakazywać czegoś, co nie jest zakazane. Ale... w tym przypadku jest jeden istotny wyjątek. Straż Miejska może wlepić mandat w sytuacji dokarmiania gołębi. Ale nie za dokarmianie, tylko za zaśmiecanie przestrzeni publicznej. I mandat można otrzymać nie tylko tam, gdzie są zamieszczone tabliczki, ale w każdym innym miejscu, w którym będziemy śmiecić chlebem, ziarnem czy czymkolwiek innym.

- Funkcjonariusze nie mogą karać za dokarmianie gołębi, gdyż zakaz taki nie istnieje. Strażnicy mogą za to wystawić mandat za zaśmiecanie przestrzeni publicznej. Wysypanie np. okruchów chleba na chodnik za takie można uznać. Ale muszą złapać dokarmiającego na gorącym uczynku – wyjaśniała na przykład mieszkańcom Elbląga Karolina Wiercińska, rzecznik prasowa tamtejszej Straży Miejskiej.

Części mieszkańców nie podoba się to, że ich sąsiedzi karmią gołębie lub inne ptaki na swoich balkonach lub parapetach. Bywa, że dokarmiają ptaki także i pod blokami. Gołębie potrafią mocno oszpecić przestrzeń publiczną, samochody i na dodatek roznoszą rozmaite choroby – w tym także żywe kleszcze. I dopóki nie robią tego w przestrzeni tak zwanej wspólnej, straż miejska jest bezradna. Na własnym parapecie, każdy może sobie wysypać ziarno i dokarmiać ptaki. Bo już ptaka, który zanieczyścił na przykład wspólny chodnik ukarać się przecież nie da.

Temat z pewnością za chwilę wróci ze zdwojoną mocą. Nieuchronnie zbliża się do nas jesień i zima, czyli okres, kiedy wiele osób lituje się nad ptakami, próbują dokarmiać je, ale tym samym powodują oszpecanie przestrzeni publicznej. Zwłaszcza gołębie pozostawiają po sobie odchody i inne nieczystości.

W obecnym stanie prawnym znaki i tabliczki zakazu należałoby usunąć. Zamiast tego, wspólnoty lub administracje osiedli powinny skupić się na edukacji mieszkańców w zakresie dokarmiania gołębi. Przyniosłoby to z pewnością większe efekty niż egzekwowanie zakazu, który w praktyce nie istnieje.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do