
Kar od pół roku do nawet dwóch lat więzienia zażądał prokurator, który postawił zarzuty urzędnikom zatrudnionym niegdyś w urzędzie marszałkowskim województwa podlaskiego. W niektórych przypadkach kara – zdaniem prokuratora – nie powinna obejmować środka łagodzącego, czyli warunkowego jej zawieszenia. Wyrok w tej sprawie będzie ogłoszony w drugiej połowie marca.
Nikt z oskarżonych nie przyznawał się do winy i chcą by sąd ich uniewinnił. Urząd marszałkowski natomiast tłumaczył się w ten sposób, że przedmioty zakupione w celach promocyjnych trafiły do biznesmenów. Ale nikt nie potrafił już wyjaśnić w jaki sposób znalazły się także w domach byłych urzędników marszałka oraz członków ich rodzin. Z czego jeden z urzędników, który miał przejąć cztery drogie smartfony, dwa z nich sprzedał w komisie. Oskarżonymi w tej sprawie są byli, ale także i obecni pracownicy Departamentu Rozwoju Regionalnego.
- Na podstawie oświadczeń, które złożyli mi moi pracownicy wynika, iż telefony te trafiły do grupy docelowej – tłumaczył były dyrektor tego Departamentu.
W tej sprawie nie było prowadzonych działań służb wynikających z czyjegoś zawiadomienia. Nieprawidłowości ujrzały światło dzienne po rutynowej kontroli funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i wówczas okazało się, że podczas realizacji jednego z projektów pochodzących z programu Polska Wschodnia, dotyczącego tworzenia i rozwoju sieci centrów obsługi inwestora, nie wszystkie materiały reklamowe trafiły do przedsiębiorców, którzy mieli je otrzymać. Chodzi o między innymi telefony komórkowe, nawigacje samochodowe, czytniki e-booków, czy tablety.
Zwrotu kosztów, po wykryciu nieprawidłowości, zaczęła domagać się Polska Agencja Przedsiębiorczości, która rozdzielała środki na ten projekt. I urząd marszałkowski jeszcze w 2014 roku zapłacił blisko pół miliona kary. Jak wyjaśniała swoje żądanie PAP, zakup gadżetów promocyjnych nie był niezbędny do realizacji projektu. Na dodatek, niektóre z nich znalazły się w domach członków rodzin urzędników.
Niezależnie od kary zapłaconej przez urząd marszałkowski, urzędnicy i byli urzędnicy, muszą tłumaczyć się przed sądem. Prokuratura postawiła zarzuty sześciu urzędnikom oraz jednemu przedsiębiorcy, który brał udział w zmowie cenowej i pod którego urzędnicy mieli rozpisać przetarg. Jest jeszcze i ósmy oskarżony, ale jego sprawa jest prowadzona odrębnym postępowaniem.
- Na przykład pan, który był współorganizatorem Forum w Augustowie powiedział, że otrzymał ten telefon za dobrą współpracę. Ten pan oraz inne osoby nie były potencjalnymi inwestorami w województwie podlaskim, do których miały być kierowane materiały promocyjne – mówi prokurator Joanna Dąbrowska.
Ówczesny dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego w urzędzie marszałkowskim nie czuje się winny i nie uważa, że zawinił brakiem nadzoru nad podległymi sobie pracownikami. Jak wyjaśniał, pracownicy przekazywali mu ustnie, że materiały promocyjne trafiały we właściwe ręce.
Prokurator domaga się dla oskarżonych kar więzienia od pół roku do dwóch lat, w niektórych przypadkach bez możliwości zawieszania ich wykonania. Żąda także, aby oskarżeni zapłacili kary grzywny, nawet po kilkanaście tysięcy złotych oraz solidarną zapłatę 400 tys. złotych – celem naprawienia szkód, jakie poniósł urząd marszałkowski województwa podlaskiego, który musiał zapłacić karę Polskiej Agencji Przedsiębiorczości. Wyrok w tej sprawie miał zapaść 20 marca, ale wcześniej ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Niektórzy z oskarżonych byli zatrudnieni PO znajomości .