Reklama

A więc wojna…

16/12/2023 10:39

Kiedy wczesnym rankiem 1 września 1939 roku ludzie w polskim radiu usłyszeli: „A więc wojna…”, niektórzy wciąż temu nie dowierzali. Mimo, że w tym samym czasie na Polskę leciały już bomby, a Westerplatte broniło się bohatersko od kilku godzin. Czy znów grozi nam to samo? Tak.

I to szybciej niż komukolwiek się obecnie wydaje. Nie, nie straszę i nie mam takiego zamiaru. Piszę i mówię jak jest. A jest bardzo groźnie i z każdym kolejnym miesiącem będzie jeszcze gorzej. Wojna zbliża się do Polski szybkimi krokami. I nie będzie to za 15 czy 10 lat, tylko znacznie szybciej, za 2 lub 3 lata. Przyjdzie ze wschodu z tą samą ruską kacapią, która mordowała już Polaków w poprzednich wiekach.

W zasadzie mogłabym na tym skończyć felieton, bo przekazałam to co najważniejsze. Ale wiem, że wiele osób nie wierzy. Wciąż wydaje im się, że jesteśmy bezpieczni, bo jesteśmy w NATO i w Unii Europejskiej, w dużej rodzinie poważnych państw, więc wszyscy pospieszą nam z pomocą, a ruscy wiedząc o tym, nie zdecydują się nas zaatakować. Tyle, że ruscy mają to głęboko w końcówce okrężnicy, bo wiedzą doskonale, że kiedy nas zaatakują, nie ruszy nam z pomocą ani NATO, ani Unia Europejska. A na pewno nie od razu.

NATO jest owszem silnym sojuszem, ale należy pamiętać, że nie jest to jednolita struktura myśląca kategoriami polskimi, Każde państwo ma własne interesy, co widać bardzo wyraźnie tu i teraz, kiedy od prawie 2 lat na Ukrainie trwa wojna na pełną skalę i od ponad dwóch miesięcy trwa równie brutalna wojna na Bliskim Wschodzie. Ani Ukraina, ani Izrael nie należą co prawda ani do NATO, ani do Unii Europejskiej, ale są to państwa, których położenie i sytuacja, w jakiej się znalazły, jest niezmiernie ważna i dla NATO i dla Unii Europejskiej.

Ile czasu zajęło państwom NATO zebranie się do kupy jako tako, aby zacząć wspierać Ukrainę? Dzień? Dwa? Tydzień? Nie! Znacznie dłużej. Pierwsza z pomocą pospieszyła Polska. I nie ma co się dziwić, bo jesteśmy państwem bezpośrednio graniczącym z napadniętą Ukrainą. Musieliśmy pomóc, bo Ukraina nie byłaby w stanie walczyć bez naszej pomocy. A na pewno nie do czasu, aż nie zaczęła płynąc pomoc z państw NATO. O Unii Europejskiej nawet nie chce mi się wspominać, bo wiele dni zajmowało jej zablokowanie systemu SWIFT służącego do przelewów międzynarodowych. A kiedy nastąpiła blokada, to bez tych banków, przez które można było płacić Rosji za ropę i gaz. Czyli za to, na czym Rosja najwięcej zarabiała.

Ile trwało nakładanie poszczególnych sankcji? Pamiętacie? Ja pamiętam. Tak samo, jak pamiętam, ile czasu zajmowało Niemcom wysłanie 5 tys. hełmów żołnierzom ukraińskim. Mogę tak wymieniać dalej działania Unii Europejskiej na rzecz pomocy Ukrainie. I tak, pamiętam, że pomoc płynąca z Zachodu została rozkradziona przez skorumpowanych wojskowych i ukraińskich urzędników, ale nie nastąpiło to od razu. Kradzież zaczęła się dopiero późnej, kiedy ta pomoc zaczęła docierać w dużych ilościach. Przez wiele miesięcy Ukraina była zdana prawie całkowicie sama na siebie, pomoc z Polski i innych krajów ościennych – choć w mniejszej ilości.

Jeśli Polska zostanie napadnięta, będzie dokładnie tak samo. Słynny artykuł 5 NATO, który teoretycznie ma sprawić, że w razie ataku na Polskę wszystkie państwa ruszą nam z pomocą, będzie rozważany na kolejnych szczytach i spotkaniach. No, ale nawet, jeśli szybko decyzja zostanie podjęta, to z czym ma ruszyć niemiecka Bundeswera, skoro latami nie była modernizowana, ani finansowana zgodnie z tym, do czego się Niemcy zobowiązały będąc członkiem NATO. W identycznej sytuacji jest także armia francuska, w nieco lepszej kondycji armia brytyjska. Ogólnie, Polska w razie napaści mogłaby liczyć prawie wyłącznie na Stany Zjednoczone. Ale…

No właśnie jest to poważne ale, bo do władzy właśnie dochodzi ekipa reseciarzy, którzy na ruskiej propagandzie serwowanej w Unii Europejskiej, przede wszystkim w Niemczech dążącym do wyrzucenia USA z Europy i jednocześnie jak najszybszego rozpoczęcia na nowo współpracy z Rosją, zdobyli sobie poklask. Przez ostatnie lata z Brukseli i z Berlina płynęły praktycznie te same teksty, które ochoczo drukowały i mówiły ustami funkcjonariuszy medialnych polskojęzyczne media, jakie ładowała tam tonami ruska propaganda. Padła na podatny grunt, bo płynęła przecież z Zachodu. Ale to była dokładnie, albo prawie dokładnie ta sama ruska propaganda, tyle że przetworzona przez Parlament Europejski i unijnych polityków chodzących latami na ruskich szelkach. Oni szybciej, niż komukolwiek się wydaje, dogadają się z ruskimi, aby mieć spokój i móc robić interesy. Czyli dokładnie tak, jak robią w tej chwili. Robią to bokami, a nie wprost. Niemieckie, francuskie i holenderskie spółki powstają jak grzyby po deszczu w Kazachstanie, w Indiach oraz w kilku innych państwach i handlują ropą, węglem i surowcami aż furczy – omijając tym samym sankcje, które w pocie czoła nakładali przez ostatnie blisko dwa lata.

Tymczasem Putin już zdecydował o zmobilizowaniu setek tysięcy ludzi. I za około dwa lata z groszami będzie miał przeszkolonych około dwóch milionów ludzi. Po co? Na Ukrainę ich wyśle? Nie sądzę. Gdyby chciał to zrobić, to zmobilizowałby ich wcześniej. Nie musiał, bo wysłał tam Buriatów i innych Azjatów z wiosek i miasteczek, do tego jeszcze kryminalistów, a ostatnio nawet nielegalnych migrantów, których pościągał do Rosji za ich własne pieniądze i nie musi się martwić o żadne bunty Rosjan w dużych miastach. W tym samym czasie ruska propaganda urabia wszystkich o potrzebie walki z NATO, bo NATO ich przecież atakuje na Ukrainie. I ruszą te tysiące, setki tysięcy, właśnie na państwa NATO, na Polskę, na Litwę, na Estonię, bo ludzi u nich mnogo. I życie ludzkie to ostatnia rzecz, jaka ruskim kiedykolwiek spędzała sen z powiek.

W latach 30-tych ubiegłego wieku pewien niespełniony malarz z Austrii też krok po kroku robił co chciał. Świat się przyglądał. Były czasami słowa oburzenia i na tym się kończyło. Kiedy było już bliżej września 1939 roku, tylko nieliczni, jak Józef Beck, ostrzegali przed wojną. Większość ludzi kompletnie nie chciała w to wierzyć. Mieliśmy przecież podpisane pakty, umowy… Niestety, niewiele później wszyscy usłyszeli: „A więc wojna…”. Obawiam się, że historia znów się powtórzy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Ukrinform)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do