
W niedzielę przeczytałam sobie wywiad na portalu Onet z niejakim Piotrem Hofmańskim, który został sędzią Trybunału w Hadze. Jest w tym gronie jedynym Polakiem. Jak na Onet przystało, dowiedziałam się ponownie, że Polska zmierza w stronę rządów autorytarnych, jest w niej zabijana demokracja, a sądownictwo upolitycznione, oczywiście przez partię rządzącą. I tak już od ponad 6 lat w koło panie pierdoło to samo. Ale było tam coś jeszcze.
I to jeszcze, z czego Onet zrobił temat przewodni w zasadzie, skłoniło mnie do napisania kilku słów. Bo padło tam przede wszystkim jedno dość znamienne zdanie: „Po tym, co się w Polsce stało w ciągu ostatnich pięciu lat nikt by takiego państwa, jakim dziś jest nasz kraj do Unii Europejskiej nie przyjął. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości” – to słowa sędziego Piotra Hofmańskiego. Tak odpowiedział na pytania dziennikarki, która w swoim pytaniu stwierdziła, że nową Krajową Radę Sądownictwa powołano w sposób polityczny i dodała również w podobnym tonie kilka słów odnośnie zmian w Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym.
Ani słowem nie wyjaśniła, skąd wzięła sobie taką tezę i dlaczego zmiany wprowadzone przez obecny rząd są gorsze, czy też bardziej upolitycznione niż miało to miejsce za poprzednich rządów. Mimo, że jak powszechnie wiadomo, to właśnie za czasów rządu PO – PSL doszło do zmian w składzie Trybunału Konstytucyjnego niezgodnie z prawem. Ale wówczas wszystko wszystkim pasowało i nie trzeba było się kompletnie martwić o demokrację w Polsce, stan sądownictwa, ani nic innego. Nie było też takich pytań z Onetu, ani innych mediów do kogokolwiek, a bytność w Unii Europejskiej to był cud, miód i orzeszki. Bo przecież nawet ówczesny minister spraw zagranicznych mówił do przedstawicieli Niemiec, że „Niemcy są za małe, by dominować. Powinny przewodzić". I jeszcze martwił się o upadek strefy euro, a nie o polską gospodarkę, czy znaczenie Polski w tej tak zwanej wspólnocie europejskiej.
Bo teraz słów kilka odnośnie tej tak zwanej wspólnoty europejskiej, z której opadają już powoli wszystkie maski. Jeśli ktoś dziś mówi o rzekomych wartościach, które miałyby być interesujące dla Polski, to obawiam się, że są one coraz mniej interesujące. Zaś w kontekście słów sędziego Hofmańskiego, który martwi się, że dziś Polska raczej nie byłaby przyjęta do Unii Europejskiej, to mam dziwne przeczucia, że po tym, co oglądamy, słyszymy i do czego trzeba się odnosić co chwila, to nie jestem przekonana, że do takiego tworu w ogóle dziś Polacy chcieliby wchodzić świadomie.
A raczej będąc już świadomymi czym faktycznie jest Unia Europejska, Polacy mogliby dziś po prostu nie być już ani takimi entuzjastami tego tworu, ani tym bardziej chcieć wchodzić w coś, co nie zajmuje się tym, do czego zostało stworzone. Być może pan sędzia, jak i Onet oraz wciąż jeszcze wielu polityków przede wszystkim związanych z opozycją wobec rządu, mają nadzieję, że siłami z zewnątrz uda się im obalić wybrany demokratycznie rząd i większość parlamentarną. Tylko co to miałoby mieć wspólnego z wartościami, którymi się szermuje na prawo i lewo.
Patrząc dziś na Unię Europejską, nie jawi mi się ona jako ostoja ani demokracji, ani praworządności, ani tym bardziej nic ciekawego, do czego ja bym chciała należeć. Unia Europejska to dziś bardziej jakiś potworny rak, który rozlewa się coraz mocniej po organizmie poszczególnych państw. A tam, gdzie podejmowane są próby leczenia tego raka, Unia zwalczać usiłuje to leczenie kolejnymi komórkami rakowymi. I w tej chwili wyglądać to już zaczyna jak piłowanie gałęzi, na której siedzi ta skostniała struktura. De facto komunistyczna i faszystowska, bo z prawdziwą demokracją mająca już praktycznie nic wspólnego.
Pamiętam doskonale, jak kilka lat temu Polska, ale też i Węgry były tak bardzo krytykowane przez tę „cudowną” Unię za brak zgody na przyjmowanie uchodźców. Ile się nasłuchaliśmy i jakimi karami nam grożono. Jak bardzo krytykowana i wręcz szykanowana była polska straż graniczna za to, że pilnowała granic nomen omen Unii Europejskiej. A po kilku latach pojawiły się prośby i jęczenie, że trzeba pomóc zabezpieczyć południowe granice Unii Europejskiej, bo tam już nikt kuwety nie ogarnia. Zresztą za chwilę będziemy mieli powtórkę z rozrywki, jak tylko zrobi się cieplej. Kolejne łodzie z uchodźcami będą przybijać do wybrzeży Grecji, Hiszpanii czy Włoch, na których wysyłaniu zarabiają miliony dolarów przemytnicy. Problemu tego do dziś ta wielka i ponoć sprawna struktura pełna wartości, nie potrafiła rozwiązać.
Tak samo, jak problemu prawdziwych faszystów, rasistów i komunistów, których chroni w swoich granicach jak cenny skarb. W Polsce organizowany był cyrk z okazji wstawienia szyby wybitej przez człowieka chorego psychicznie w synagodze żydowskiej. Pominięty kompletnie został fakt, że ten sam mężczyzna rok wcześniej wyrządził szkody w parafii rzymskokatolickiej. Cyrk urządzali też unijni politycy nazywając faszystami tysiące Polaków, którzy świętowali setną rocznicę odzyskania niepodległości. Co pominęli? Ano to, że w Niemczech na przykład legalnie działają partie nazistowskie, stowarzyszenia, a z tego kraju, podobnie jak z Francji, przed prześladowaniami uciekają Żydzi. Ale tam oczywiście problemu nie ma.
Problemu nie ma też w kwestii podatków od dużych koncernów medialnych w krajach innych niż Polska, a w Polsce problemem już jest samo rozpoczęcie dyskusji na ten temat. Identycznie jak problemem stał się OBYWATELSKI projekt ustawy zaostrzający prawo aborcyjne. Może mało już kto pamięta, ale w Parlamencie Europejskim odbyła się potężna debata w tej sprawie, z której cięgi zebrał polski rząd. No bo jakim prawem obywatele mogą wnosić jakieś tam obywatelskie projekty ustaw nieprawomyślne z komunistyczną ideologią komunistycznej i faszystowskiej Unii?
Największą chyba jednak hipokryzją było przyjęcie rezolucji przeciwko Polsce za nieistniejące strefy wolne od LGBT – jak się okazało na podstawie performance artystycznego lewackiego aktywisty środowisk LGBT. Sam jeździł z tabliczkami, które umieszczał na znakach drogowych, sam stworzył strefy oznaczone tymi znakami, ale oberwał oczywiście polski rząd i gminy, które przyjęły stanowiska w obronie polskich rodzin. RODZIN! I ten syf ciągnie się do dziś za naszym krajem, jako takim, choć powstał wyłącznie z inicjatywy lewackiego aktywisty i jego kłamstw.
Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać absurdy, które ujrzały światło dzienne w ostatnich latach. Ale myślę, że nie ma potrzeby. Potrzeba jest jednak powiedzieć, że gdyby to dziś Polacy mieli decydować czy chcą wejść do Unii Europejskiej, to pan sędzia z całym Onetem mogliby zostać niemile zaskoczeni wynikiem referendum. Bo obawiam się, że gdyby to dziś Polacy podejmowali taką decyzję w referendum, raczej woleliby się trzymać z daleka od komunistów i faszystów z UE, bo przecież jeszcze całkiem niedawno musieli ich pozbywać się z własnego kraju. Ale skoro w tym tworze jesteśmy, to obawiam się, że szybciej niż nam się wydaje, będzie można usłyszeć: Albercik, wychodzimy! Tego świata nie da się uratować.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie