
Białoruś nie będzie przyjmowała żadnych cudzoziemców przez lotnisko w Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu i miała też wstrzymać przyjmowanie wniosków wizowych już na lotnisku w Mińsku od obywateli Egiptu, Iranu, Nigerii i Pakistanu oraz Syrii. Takie informacje powzięły polskie służby. Czy to może oznaczać, że napływ imigrantów do Polski też się będzie zmniejszał?
Najpierw jednak poinformujemy, że kolejny raz Białoruś odmówiła wpuszczenia do siebie konwoju z pomocą humanitarną, jaki wyruszył ze składnicy Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych na przejście graniczne w Bobrownikach jeszcze w miniony wtorek, 5 października. Rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Hłaz określił bowiem takie propozycje mianem „politykierstwa” i „populizmu”. Dodał też nawet w rozmowie z portalem „Nawiny:, że jest to pewne lekceważenie białoruskiej państwowości i suwerenności.
Z drugiej jednak strony, jak ustaliły już polskie służby Białoruś nie będzie przyjmowała żadnych cudzoziemców przez lotnisko w Irbilu, stolicy irackiego Kurdystanu. Ale też wstrzymała przyjmowanie wniosków wizowych już na lotnisku w Mińsku od obywateli Egiptu, Iranu, Nigerii i Pakistanu oraz Syrii. Taką informację z kolei przekazał Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Dodał jednak od razu, że z tego faktu nie można jeszcze wyciągać żadnych wniosków.
Bo faktycznie może być tak, że Białoruś nie jest w stanie sobie już poradzić z cudzoziemcami, których tysiącami ściągnęła samolotami z krajów Afryki i Azji. Z drugiej strony, to może być tylko kolejna zagrywka reżimu Aleksandra Łukaszenki, który chce zmylić lub uśpić czujność polskich służb, kiedy będzie w rzeczywistości podejmował kolejne działania – być może w stosunku do innych państw, z których obywatele będą traktowani priorytetowo, jeśli chodzi o możliwość wjazdu na Białoruś, żeby następnie przerzucić ich do Polski.
- Mamy do czynienia z cyniczną grą Aleksandra Łukaszenki, który może chcieć nas zmylić, różne rzeczy udawać, organizować pewne decyzje czy procedury o charakterze administracyjnym po to tylko, by wprowadzać nas w błąd – powiedział Stanisław Żaryn.
Już od co najmniej tygodnia jednak jest też wiadomo, że imigranci, którzy przylecieli do Mińska, a później znaleźli się w różnych białoruskich miastach i w lasach pod polską granicą, powoli stają się problemem dla obywateli Białorusi. Na lotnisku w Mińsku, na dworcach i w wielu różnych miejscach koczują imigranci posiadający wizy turystyczne. A dzieje się tak, ponieważ hotele, hostele oraz miejsca noclegowe są zapełnione „pod korek”. I to co jeszcze istotne, zaczepiają mieszkańców, pukają do domów w Grodnie i Mińsku prosząc o różne rzeczy. Białorusinom, nawet tym, którzy do tej pory wspierali Aleksandra Łukaszenkę, zaczyna się to mocno nie podobać.
Tymczasem w sieci jest coraz więcej filmów i nagrań wrzucanych tam przez gości Aleksandra Łukaszenki. Widać na nich przede wszystkim młodych mężczyzn, którzy świetnie bawią się najpierw w Mińsku, żeby później koczować w lesie usiłując przedrzeć się do Polski przez zieloną granicę. W internecie jest też sporo nagrań propagandowych, które mają zachęcić innych migrantów do wykupienia „wycieczki”, jaka ma zakończyć się spokojnym marszem do Niemiec. Oczywiście na tych nagraniach nie ma żadnych informacji o płocie na granicy z Polską, i nawet o tym, że pomiędzy Białorusią a Niemcami w ogóle jest Polska.
(FB/ Foto: Wikimedia Commons/ Alexander_Lukashenko,_opening_of_Slavianski_Bazar_2014)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie