Jak wygląda obecnie centrum podlaskiej stolicy każdy widzi. Rozkopane skrzyżowania, wszechobecne walce i koparki spotykamy praktycznie każdego dnia. Roboty drogowe niejednokrotnie dały się nam we znaki. Uciążliwe podróże mogą nas jednak wiele dobrego nauczyć.
Północno-wschodnia Polska od lat jest przedstawiana jako swego rodzaju pomost łączący dwie części współczesnej Europy. Trzeba przyznać, że jest w tym całkiem sporo prawdy. Wystarczy bliżej przyjrzeć się szlakom komunikacyjnym naszej aglomeracji, słusznie uważanej za serce regionu Każdy, kto w szkole średniej chociaż odrobinę uwagi poświęcił lekcjom języka polskiego pamięta wiersz Mirona Białoszewskiego – JA, STRÓŻ LATARNIK NADAJĘ Z MRÓWKOWCA.
Białystok, jako drugie co do wielkości miasto pod względem gęstości zaludnienia poniekąd przypomina wspomniany przez artystę mrówkowiec. Mimo dość wysokich cen paliwa i nie najwyższych zarobków, aut na naszych ulicach też nie brakuje. Problem pojawia się wraz z rozpoczęciem prac remontowych. Rewolucja wymaga pewnych poświęceń. Szczególnie trudno przychodzą one kierowcom wszelkiej maści pojazdów, od poczciwych Fiatów 126 p po sporej wielkości wywrotki. Wszyscy chcą nowoczesnych ulic i futurystycznych wiat autobusowych.
Kiedy jednak główne skrzyżowania powoli wychodzą z fundamentów, a z nieba leje się żar letniego słońca, rodzą się pewne komplikacje...
Nie zabłądźcie.
Dzień w naszej redakcji nierzadko obfituje w wymianę zdań rodem z klasyków Quentina Tarantino. Pomysłów na niewinne psikusy, których nie powstydził by się sam Johnny"ego Knoxville"a czy Bama Margery też nam nie brakuje. Nadchodzi jednak chwila powrotu na łono swoich czterech ścian. Pełni energii, opuszczamy nasz przytulny gmach. Niestety często pokonanie drogi powrotnej stanowi najtrudniejszą część doby. Każdy, kto miał okazję oglądać legendarnego Króla Lwa, dobrze pamięta moment, kiedy to mały Simba staje naprzeciw pędzącemu kanionem stadu bizonów.
Zapewne wielu z nas czuje się podobnie próbując wyjechać z podporządkowanej uliczki.
Czasem udaje się to zrobić bardzo płynnie. Z reguły jednak bez pisku po prostu się nie da.
Jeśli już zajmiemy miejsce pośród pozostałych uczestników ruchu ulicznego, możemy na własne oczy doświadczyć innego wymiaru naszej wielokulturowości.
Trudno nie zatrzymać się na skrzyżowaniu tak, by gdzieś obok nie dostrzec auta o numerach rejestracyjnych zaczynających się na BSK, BWM, BSU, BHA czy BMN i oczywiście BIA.
W dobie remontów i wszechobecnych korków znikają jednak wszelkie uprzedzenia. Jak mówi stare porzekadło - zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Chcąc bezpiecznie dotrzeć do celu naszej podróży musimy nauczyć się kompromisu i cierpliwości. Tutaj nie ma równych i równiejszych. Nie ważne czy jedziesz nowym modelem Mercedesa, czy wiekową Ładą, skoro i tak wszyscy przemieszczają się niczym pracujące mrówki.
Mijamy się, ale nie omijajmy
Egoizm i arogancja nigdy nie były dobrymi towarzyszami podróży. Niekiedy naprawdę warto na chwilkę się przytrzymać by przepuścić autobus. Może dzięki temu, któryś z pasażerów zyska cenny czas? Coraz częściej przekonuję się, że okrytą złą sławą kulturę podlaskich kierowców możemy wrzucić do worka nieprawdziwych stereotypów. W końcu coraz częściej widzę, jak pośród rozkopanych uliczek okazujemy sobie sympatię i życzliwość.
Oczywiście w każdej grupie znajdą się czarne owce, jednak pamiętajmy, że dobre uczynki wracają. Może zamiast trąbić i krzyczeć czasem powinniśmy po prostu się uśmiechnąć? Przecież niebawem wszyscy będziemy mogli cieszyć się równą nawierzchnią i sprawnie działającą sygnalizacją świetlną. Póki co starajmy się dawać dobry przykład innym.
Miasto jest jednym żywym organizmem. To jak będzie funkcjonowało chociażbym pod względem komunikacji zależy przede wszystkim od nas. Nie zapominajmy o tym.
Komentarze opinie