Reklama

Budowa krematorium była kontrowersyjna. Teraz nie wiadomo czy działa ono legalnie

22/01/2019 15:42

Jeszcze za wcześnie mówić o tym, że krematorium przy Ciołkowskiego będzie rozbierane. Jednak jeszcze przed nowym rokiem Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że nadzór budowlany naruszył przepisy i uchylił decyzję wydaną przez inspektorów, która to decyzja pozwalała na działalność tego krematorium.

Przeciwko budowie zakładowi spopielania zwłok były liczne protesty mieszkańców. Nie chcieli oni w swoim sąsiedztwie takiej działalności. Podnosili różne argumenty przeciw tej budowie, zaś najwięcej dotyczyło szkodliwości krematorium dla zdrowia i życia. W taki głos nie chciały specjalnie wsłuchiwać się władze Białegostoku, ale przede wszystkim odpierał je inwestor oraz nadzór budowlany. W polskim prawie bowiem nie ma konieczności przeprowadzania postępowania oddziaływania na środowisko w przypadku realizacji krematorium.

Ale to jeszcze nie znaczy, że wszystko było przeprowadzone jak należy. Zanim inwestycja stała się faktem, najwięcej błędów pojawiło się po stronie urzędników białostockiego magistratu. Między innymi dlatego, że urzędnicy wiedzieli o przeznaczeniu budynku niemal od początku. Sam inwestor utrzymywał przez długi czas, że realizuje budynek handlowo – usługowy, później – że wypożyczalnię elektronarzędzi. Sprawa wyszła na jaw w zasadzie wtedy, kiedy trzeba było uzyskać zgodę na przyłącze gazowe o dużej mocy. Postępowanie urzędników z białostockiego magistratu, w którym wystąpiła spora ilość błędów, dotyczyło wyłącznie odmowy na zgodę do przyłącza gazowego o dużej mocy. Decyzja pozwalająca na usługi krematoryjne ciągle pozostawała w tym czasie w obrocie prawnym.

- Uzasadnieniem decyzji były wady proceduralne, które wystąpiły na etapie postępowania przed organem pierwszej instancji, w związku z tym sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia. Prezydent Białegostoku będzie ponownie musiał rozpatrzyć złożony wniosek – wyjaśniał już ponad trzy lata temu Marcin Krynicki z Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku.

Postępowanie zostało przeprowadzone, podobnie jak późniejsze postępowanie przed nadzorem budowlanym. To właśnie nadzór budowlany miał decydujące zdanie w sprawie dopuszczenia obiektu do użytku. Chodziło bowiem przede wszystkim o zmianę przeznaczenia użytkowania budynku. Pierwotnie powstawał przecież jako obiekt handlowo usługowy, a został dopuszczony do użytku jako krematorium.

I tuż przed nowym rokiem okazało się, że decyzja inspektorów budowlanych zawierała wiele błędów, a nawet jak uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny – naruszenia przepisów prawa. Stąd zapadło orzeczenie o uchyleniu decyzji nadzoru budowlanego. Orzeczenie jeszcze nie jest prawomocne, ponieważ obydwie strony mają możliwość odwołania się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nadzór budowlany naruszył przepisy procesowe, bo inspektorzy nie sprawdzili czy obiekt spełnia wszystkie warunki wynikające z przepisów prawa budowlanego np. sanitarne, przeciwpożarowe czy ochrony środowiska. Tym samym zdaniem sądu przedwcześnie inspektorzy zarówno powiatowego jak i wojewódzkiego nadzoru budowlanego przyjęli, że do zmiany sposobu użytkowania obiektu nie doszło” – ustaliło Polskie Radio Białystok.

Zanim taka decyzja zapadła mieszkańcy jeszcze walczyli u wojewody podlaskiego o uznanie ich za stronę postępowania administracyjnego, z czego wykluczyli ich urzędnicy z białostockiego magistratu. I w tym przypadku także, choć po interwencji u wojewody, zostali uznani za stronę postępowania. Dawało im to możliwości odwoływania się lub skarżenia poszczególnych decyzji i postanowień urzędniczych. A nie będąc stroną postępowania byliby takich możliwości pozbawieni.

Tymczasem sam inwestor i właściciel krematorium, jak wyjaśniał – utrzymywał długo w tajemnicy prawdziwy cel przeznaczenia swojej inwestycji, ale nie z obawy przed mieszkańcami, którzy byli najbardziej przeciwni powstaniu tego zakładu. Jeszcze zanim budowa zaczęła piąć się w górę zapowiadali, że nie pozwolą na jej powstanie.

- Nie ma mowy, że pozwolimy na to, żeby było tu krematorium. Takie obiekty powinny powstawać za miastem. Mamy małe dzieci i sami chcemy pożyć dłużej. Rozumiem, że właściciel tego krematorium włożył dużo pieniędzy we wszystko, ale jak chciał postępować uczciwie, to trzeba było z nami uczciwie rozmawiać i dziś byłoby o wiele problemów mniej i dla nas i dla niego. My nie pozwolimy na to, żeby pod naszymi oknami palono zwłoki. Nie i koniec – zapowiadał kategorycznie jeden z mieszkańców osiedla Przylesie.

Właściciel krematorium twierdził i nadal twierdzi, że działa legalnie, a ukrywał swoją inwestycję w obawie przed potencjalną konkurencją. Teraz nie wiadomo co będzie dalej, skoro decyzja o dopuszczeniu do użytkowania obiektu została wycofana z obrotu prawnego. Jeśli strony postępowania nie odwołają się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, całe postępowanie w tej sprawie inspektorzy budowlani będą musieli przeprowadzić od początku. Zatem na chwilę obecną, to wcale nie przesądza, że trzeba będzie rozbierać obiekt.

W tym miejscu dodamy jeszcze tylko jedno, że ponad dwa lata temu mieszkańcy złożyli zawiadomienie do organów ścigania. Zarówno Centralne Biuro Antykorupcyjne i Prokuratura, miały zbadać potencjalne związki inwestora od krematorium z Powiatowym Nadzorem Budowlanym w Białymstoku. Nasza redakcja dopyta o wyniki tego śledztwa.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do