
Lotniska regionalnego nie mieliśmy, nie mamy i najprawdopodobniej mieć nie będziemy. Wydaliśmy jednak na nie ogromną kupę pieniędzy. Na dodatek co chwila wychodzą nowe fakty związane z wydanymi pieniędzmi, o których wcześniej nikt nie miał pojęcia. I tylko jedno się nie zmienia – tłumaczenie urzędników jak to lotnisko było priorytetem.
Koszty poszły w miliony, na dokumenty, opracowania, raport środowiskowy, ustalenie lokalizacji i… reklamę portu lotniczego. Do tego trzeba dodać wynagrodzenia urzędników zajmujących się lotniskiem, a także wszelkie inne wydatki związane z planowaną budową portu lotniczego. Tak, tego portu lotniczego, którego nie ma. Kilka lat straciliśmy na inwestycję, która przerosła możliwości ówczesnych władz województwa podlaskiego. I straciliśmy miliony złotych, których odzyskać się nie da.
Po lotnisku regionalnym dziś zostało jedynie wspomnienie oraz cała masa dokumentów sporządzonych do jego budowy. Zostało coś jeszcze. Po torach kolejowych województwa podlaskiego jeżdżą pociągi reklamujące regionalny port lotniczy. Na szczęście nie podano adresu lotniska, bo jeszcze ktoś by szukał. Choćby po to, żeby go zobaczyć. To kolejny koszt, który należy doliczyć do tych milionów wydanych na lotnisko, którego nie ma. Zwracaliśmy się do urzędu marszałkowskiego z pytaniem, kto i ile zapłacił za nieprawdziwą reklamę.
- Reklamę zleciło Województwo Podlaskie jako Instytucja Zarządzająca Regionalnym Programem Operacyjnym Województwa Podlaskiego na lata 2007-2013. Była ona elementem kampanii informacyjno-promocyjnej RPOWP 2007-2013, przeprowadzonej w 2010 roku. Cztery szynobusy zostały oklejone grafikami przedstawiającymi wizualizację projektów realizowanych w ramach programu, jak też zaplanowanych do realizacji. Koszt ich wyklejenia wyniósł ok. 15 tys. zł netto (łącznie) – wyjaśnia Urszula Arter, rzecznik marszałka województwa podlaskiego.
Zatem od siedmiu lat po regionie jeżdżą pociągi z nieprawdziwą reklamą. Nikomu nie przyszło do głowy, że taka reklama może pociągnąć za sobą kolejne koszty. Powód? Reklamowanie produktu, którego nie ma. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może bowiem nakładać ogromne kary w przypadku stwierdzenia nieprawdziwości reklamy lub niezgodności informacji zawartej w reklamie z rzeczywistym produktem. W tym przypadku produktu w ogóle nie ma, ale jego reklama od wielu lat jeździ sobie po całym regionie.
- Trudno dziś poddać w wątpliwość stwierdzenie — reklama dźwignią handlu. Przedsiębiorcy wyposażeni w różnorodne narzędzia marketingowe usiłują nas przekonać, że warto wybrać ich produkt lub skorzystać z ich usługi. Wybory konsumenckie często zależą właśnie od informacji zawartych w reklamie. Aby chronić adresatów takich działań przed nieuczciwymi praktykami, przepisy prawa wyznaczają granice i zasady formułowania przekazu reklamowego – wyjaśniała jeszcze w 2012 roku ówczesna prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel.
W tym przypadku nie chodzi o produkt sensu stricte, co do którego klienci mogą się rozczarować. Ale chodzi o produkt, którego w ogóle nie ma, choć część mieszkańców mogłaby pomyśleć, że w rzeczywistości gdzieś się znajduje lub jeszcze dopiero się znajdzie. Tym bardziej, że stadion miejski został wybudowany i oddany do użytku. Zaś o lotnisku wciąż wiele się mówi i niektórzy są przekonani, że gdzieś ono jest, albo będzie. Inna sprawa, że taka reklama mogła też wpłynąć na głosy wyborcze tych polityków, którzy swego czasu zajmowali się budową regionalnego portu lotniczego, który w efekcie przecież nie powstał.
Urząd Marszałkowski niezmiennie tłumaczy się tym, że przecież port lotniczy chciał budować. I wiele w tym kierunku zrobiono. Problem polega na tym, że dobrymi chęciami to jest piekło wybrukowane. Natomiast nikt nie odpowiedział prawnie, ani politycznie za zmarnowane pieniądze na inwestycję, której nie ma. Oprócz tego, gdybyśmy nie zwrócili uwagi, że na pociągach należących do Przewozów Regionalnych wciąż zamieszczona jest reklama lotniska, którego nie ma, prawdopodobnie reklama jeździłaby o wiele dłużej. W tym przypadku także niczego nie tłumaczą zaniedbania po stronie zlecającego wyklejenie pociągów reklamą. Przecież od 2014 roku wiadomo, że lotniska nie będzie. I chyba przez trzy lata można było się zorientować, że wypadałoby w związku z sytuacją wycofać z przestrzeni publicznej wszelkie materiały informujące o planowanej inwestycji.
- Płatnikiem było Województwo Podlaskie ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego na lata 2007-2013, przeznaczonych na działania informacyjno-promocyjne dotyczące programu RPO WP. Województwo nie płaciło za wykup powierzchni reklamowej na szynobusach, ponieważ te pojazdy są własnością Województwa. Reklamy są usuwane sukcesywnie. Ta ostatnia zostanie zdjęta jesienią tego roku. Usunięcie reklamy jest już opłacone, gdyż koszt wyklejenia zawierał też koszt demontażu – mówi naszej redakcji Urszula Arter, rzecznik prasowa marszałka województwa podlaskiego.
Upłynęły trzy lata pokazywania nieprawdziwej reklamy. A to w ujęciu władz województwa znaczy sukcesywne jej demontowanie. Do tego trzeba doliczyć cztery lata funkcjonowania reklamy z produktem, który miał być, ale jak wiemy, którego nie ma. I wówczas też nikomu nie przyszło do głowy, że kiedy pojawiły się trudności z realizacją inwestycji, wypadałoby przestać o niej informować w taki sposób, jakby miała ona rzeczywiście powstać.
Poprzednie władze województwa podlaskiego zdecydowały się – o czym mało kto pamięta – o przesunięciu środków przeznaczonych na budowę lotniska regionalnego na budowę dróg w województwie podlaskim. Pieniądze więc w całości nie przepadły. Ale za to przepadły miliony wydane do tego czasu, na lotnisko, którego nie ma. I niestety, za wydanie tych pieniędzy nie ma komu odpowiadać. To już kolejna sytuacja, w której politycy w zderzeniu z polskim systemem prawnym, stoją na pozycji uprzywilejowanej.
- W Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Podlaskiego na lata 2007-2013 budowa lotniska regionalnego była jednym z priorytetów i były na ten cel przeznaczone pieniądze – mówiła portalowi rynek-lotniczy.pl, rzeczniczka marszałka.
Priorytet okazał się zbyt mały, skoro lotnisko nie powstało. Powodów jego niepowstania jest zresztą o wiele więcej. Można było poczytać o nich na naszych łamach. Jest jeszcze jeden – bardzo ważny i pewnie niebawem napiszemy więcej w tej sprawie. Związany jest z byłym marszałkiem województwa podlaskiego i priorytetem wybudowania lotniska… ale Szymany pod Olsztynem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: MK.)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie