Reklama

Chcieć znaczy móc

25/06/2013 18:00
Z tancerzem, aktorem, przedsiębiorcą Gabrielem Piotrowskim rozmawiał Grzegorz Grzybek.

Kilka lat temu Gabryś zaprosił mnie wraz ze swoim kolegą na kawę do Kopiluwaka. Obaj zaproponowali mi współpracę. Zapytani przeze mnie o to, czy mają doświadczenie w omawianej dziedzinie odpowiedzieli, że nie. Tak samo brzmiała odpowiedź na pytanie o finansowanie projektu, wykształcenie i oczekujące zlecenia. Mimo to, nigdy w życiu nie widziałem w ludzkich oczach tak wielkiego pragnienia realizacji i wiary, że chcieć znaczy móc. Gdybym wtedy się zgodził, nie musiałbym dziś płacić 2000 zł za korzystanie z ich prywatnego helikoptera.

Fakt, Tele Magazyn,Plotek,Filmweb,Facebook,Kozaczek, Youtube,You Can Dance – te adresy pojawiły się, gdy wpisałem w wyszukiwarkę internetową Google: „Gabriel Piotrowski”. Dwudziestotrzylatka z Białegostoku można było podziwiać do tej pory w serialach „Niania”, „Na dobre i na złe”, „Tancerze”, „Wszystko przed nami”, „Ja to mam szczęście”, czy wreszcie „Hotel 52”. Wcześniej zasłynął jako finalista TVN-owskiego show – „You Can Dance”.

Sam zaprzecza, że jest celebrytą. Z dumą mówi: „Na Pudelku byłem tylko dwa razy”. Gdy dokładniej przyjrzymy się jego pracy faktycznie ciężko przykleić mu taką łatkę.
Od którego roku życia zarabiasz pieniądze?
Od 16.
Od którego zarabiasz na samodzielność finansową?
Od czasów You Can Dance w TVN. To jest od 18 roku życia.
Sporo się w Twoim życiu od tamtego momentu zmieniło. TVN pomógł?
Telewizja TVN nie wspierała mojej kariery po programie. Na zaproszenie stacji brałem udział tylko w jednym projekcie z Allegro. W wielu pokazach i warsztatach uczestniczyłem za to dzięki Agustinowi i jego Egurrola Dance Studio. W kilka lat zwiedziłem całą Polskę, byłem niemal w każdym mieście.
W każdym?
Ile jest województw?
16.
No, to nie byłem tylko...w Rzeszowie!
Zacząłeś tańczyć w Fair Play Studio w Białymstoku?
Zacząłem tańczyć gdy miałem siedem lat. Najpierw był to taniec towarzyski. Robiłem wiele rzeczy. Po tańcu towarzyskim była wspinaczka w szkole wspinaczkowej mojego taty „Ósemka”, później uprawiałem la parkour [pokonywanie ulicznych przeszkód w jak najszybszy, najprostszy, choć dość ekstremalny sposób – red.], koncertowałem z piosenkarką Etną, a następnie dołączyłem do grupy Fair Play Kwadrat i zacząłem tańczyć new age.
Od razu przyjęto Cię do grupy dobrych tancerzy?
Od początku dobrze mi szło.
Ale od razu?! Mam wrażenie, że do wielu rzeczy masz talent i łatwo Ci przychodzą?
Faktycznie. Nie każdy tak szybko odnajduje się przed kamerą. Mi nie zajęło to wiele czasu. Poza tym ludzie dziwią się, że nie zaciągam po podlasku... (śmiech). Jako tancerz dostałem wiele zaproszeń na castingi do seriali. Kilka wygrałem. Dziś wystarczy jedna kwestia mówiona w serialu aby móc nazywać się aktorem. Chociaż sam się za aktora oczywiście nie uważam. Nie lubię nudy. To kolejne dobre doświadczenie. Często gram też w reklamach jako postać drugoplanowa. Można na tym szybko, łatwo i dobrze zarobić.
Zobaczymy Cię wkrótce w nowym serialu?
Teraz nie. W maju zobaczycie mnie w Operze i Filharmonii Podlaskiej w musicalu „Upiór w Operze”. Jest kryzys i stacje telewizyjne tną budżety. Wiele seriali spadło z ramówki. Jednak to dzięki serialom zainteresowałem się produkcją filmową. Dziś w swojej firmie pracuję m.in. jako operator i montażysta.
Właśnie, Twoja firma. To prawda, że jesteś właścicielem helikoptera?
Tak, ale stricte operatorskiego. Z pomocą konstruktora z Politechniki Białostockiej stworzyliśmy niewielką, innowacyjną maszynę, w której umieszczamy wysokiej jakości aparat. Dzięki temu możemy nie tylko robić zdjęcia, ale też nagrywać filmy. Helikopter ma zasięg do 1000 m. Jest ekologiczny, bo ma napęd elektryczny.
Zwykłego śmiertelnika stać na to by go wynająć?
Wynajęcie od Tuba- Art [firma Gabriela i jego kolegi Michała – red.] helikoptera na cały dzień to koszt około 2000 zł.
Skąd kasa na takie cudo?
Na swoją firmę - wiele elektroniki, sprzętu – dostaliśmy 130 000 zł dofinansowania z urzędu marszałkowskiego. Część pieniędzy pożyczyła nam Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego. Przez pięć lat będziemy spłacać kredyt.
Ogromne wydatki!
Dajemy radę.
Dlaczego nie poszedłeś na studia? Jesteś leniwy?
Studiowanie uważam za marnowanie potencjału, jeśli ktoś wie, co chce robić. Poza tym dzisiaj jestem w „Żaku” na kierunku: florysta (śmiech). Tak serio, to uważam się za pracowitą osobę. Jak się do czegoś biorę to robię to na 100%. Lubię podejść do tematu porządnie, zrobić coś szybko i mieć spokój. Tego właśnie pragnę – żyć spokojnie, bez materialnych zmartwień.
W Białymstoku?
Mógłbym już od pięciu lat mieszkać w Warszawie. Jednak tu jest moje miejsce. Tu mam wszystko… siostrę, mamę, znajomych. Lubię Białystok.
Czy gwiazda ma czas wynosić śmieci i gotować obiady mamie?
(śmiech) Śmieci akurat wynoszę, a gotować bardzo lubię. Choć nie każdy uważa taniec za sport, to bez wątpienia nim jest. Jako sportowiec jem bardzo zdrowo i tak też gotuję bliskim.
Masz w sobie dużo pozytywnej energii. Ludzie Cię lubią, dobrze o Tobie mówią. To dla Ciebie ważne?
Kto tak mówi? (śmiech)
Nie żartuj…
Najpierw powiedz kto tak mówi. Wtedy odniosę się do pytania.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do