
Biskup zwrócił się już jakiś czas temu do gminy Choroszcz z prośbą o wskazanie terenu, na którym można byłoby zrealizować nowy cmentarz. Gmina taki obszar wskazała. To Las Turczyński, przeciwko wycince którego protestują mieszkańcy. Ale to nie znaczy, że to jedyne miejsce na cmentarz. Być może znajdzie się inne, bo jakieś znaleźć się musi.
Nie jest powiedziane, że nowa nekropolia powstanie w Lesie Turczyńskim. To tylko jedno z miejsc, które jest brane pod uwagę. Wynika to z faktu, że w ubiegłym roku Kuria zwróciła się do gminy Choroszcz z prośbą o wskazanie terenów, na jakich można by było zrealizować nowy cmentarz. Wszystko dlatego, że wcześniej do proboszczów tych parafii, które posiadają własne cmentarze, skierowane zostało pismo z prośbą o przekazanie informacji, jak wygląda kwestia wolnych miejsc na pochówki. I z zebranych informacji wynikło, że na cmentarzach kończą się miejsca do pochówków.
To, że gmina Choroszcz wskazała na Las Turczyński, to jeszcze wcale nie znaczy, że tam zostanie zrealizowany cmentarz. Niemniej, jest już pozytywna opinia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych o pozwoleniu na odlesienie terenu, jak również marszałka województwa, który w obliczu pisma leśników nie mógł wydać innej opinii przekazanej do ministra środowiska, który podejmie w tej sprawie decyzję zgodnie z właściwością. Jednak kilka dni temu w rozmowie Radia Białystok z Arcybiskupem Tadeuszem Wojdą, padły ważne słowa.
- Przede wszystkim jeszcze żadna decyzja nie została podjęta. Owszem, zapytałem gminę Choroszcz czy jest możliwość znalezienia terenu na cmentarz, bo jest nam to koniecznie potrzebne. Nie ma w polskiej tradycji wielkiego przekonania o kremacji, o innych formach pochówków. Bo każdy chce mieć grób swojej osoby najbliższej i dlatego musimy zadbać o to, by ten cmentarz gdzieś powstał. Ostatnio pojawiły się inne propozycje. Musimy zweryfikować czy jest to możliwe. Tak, że na razie tyle mogę powiedzieć. Ja wiem, że to jest trudne, ale gdzieś to miejsce pochówku musi być – powiedział w wywiadzie radiowym metropolita białostocki Tadeusz Wojda.
Jakie to lokalizacje, arcybiskup na razie nie zdradził. Ale faktem jest, że na cmentarzach jest już tak mało miejsc, że w ciągu kilku najbliższych lat, zmarłych zwyczajnie nie będzie gdzie chować. Szczególnie w trudnej sytuacji jest Białystok, którego mieszkańcy swoich bliskich chowają w Karakulach. Z tym, że za około 3-4 lata zapewne trzeba będzie myśleć o dokupieniu sąsiednich działek, aby cmentarz dało się powiększyć. Albo liczyć na to, że znajdzie się inne miejsce na pochówki, o którym mówił Arcybiskup Wojda.
„Powierzchnia ogólna cmentarza 7,86 ha pozwala na urządzenie (zgodnie z projektem) około 9.500 różnego rodzaju grobów. Trudno określić szczegółowo ilu zmarłych może być tu pochowanych. Zależy to w głównej mierze od dysponentów grobów i od tego, czy pochówki będą zgłaszane jako głębinowe czy też tradycyjne na jednym podziemnym poziomie” – wyjaśnił jeszcze w lipcu ubiegłego roku sytuację na cmentarzu w Karakulach zastępca prezydenta Białegostoku, Rafał Rudnicki.
Obrońcy Lasu Turczyńskiego nie chcą w tym miejscu nowego cmentarza. Ale przede wszystkim nie chcą, aby były wycinane drzewa. Dlatego stanęli w obronie kompleksu leśnego, który może być odlesiony na obszarze blisko 30 hektarów. Petycję w obronie lasu podpisało kilkanaście tysięcy ludzi. Choć jest szansa – jak czym mówił metropolita białostocki, że znajdzie się inne miejsce i Las Turczyński pozostanie takim samym lasem jak dotychczas.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie