Reklama

Cyrk z boiskami. Przetarg na Krywlanach, ale boisk tam nie będzie. Szansa na Elewatorskiej?

04/02/2017 15:46

Pisaliśmy już wielokrotnie o boiskach piłkarskich w Białymstoku, a ściślej mówiąc o ich braku. Pełnowymiarowych płyt do gry i treningu w stolicy Podlasia jest jak na lekarstwo. Wiele wskazuje, że to się prędko nie zmieni. Pomimo pozorowanych działań magistratu i zamiarów Jagiellonii, aby wydzierżawić teren na boiska, zapowiada się, że rok 2017 niewiele zmieni.

Przypomnijmy magistrat w grudniu ogłosił przetarg na dzierżawę 4,5-hektarowej działki na Krywlanach. Działka sąsiadowała z lotniskiem, które niebawem ma zostać jeszcze dodatkowo rozbudowane. Teren miał być wydzierżawiony na 30 lat za symboliczne pieniądze, a dzierżawca miał zbudować na tym terenie boiska treningowe. Najpoważniej zainteresowana terenami była Jagiellonia, która musi posiadać do własnego użytku kompleks boisk. Ich brak może za 2 lata pozbawić Jagiellonię prawa gry w ekstraklasie. Nic dziwnego, że klub jest głównym zainteresowanym w udziale w przetargu.

Wygranie przetargu to jedno, a zbudowanie tam boisk, to całkiem co innego. Dlaczego? Bo teren wokół boiska podlega restrykcyjnym wymogom Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który nie zezwala na budowę w okolicy lotniska żadnych obiektów o wysokości większej niż 2 metry. To oznacza, że nawet jeśli na dzierżawionym terenie powstaną płyty treningowe, to nie ma szans na budowę sztucznego oświetlenia, piłkołapów, dobrego ogrodzenia boisk i szatni. No chyba, że Jagiellonia za grube pieniądze wykopie dziurę w ziemi na kilka metrów i obniży dzierżawione 4,5 hektara. Czy są inne szanse na budowę boiska na Krywlanach i zgodę ULC na budowę boisk? Według naszych informacji urząd lotniczy nie wyrazi zgody na żadne odstępstwa i możliwe, że na Krywlanach nie powstaną nawet bramki (mierzą 2,44 m nad poziom gruntu). Obniżenie terenu, jego odwodnienie i drenaż, to ogromne koszty, które znacznie podwoją środki potrzebne na tę inwestycję. A i tak nie będzie szans na powstanie słupów oświetleniowych i kilkumetrowych piłkołapów. Jagiellonia musi zatem ryzykować: przystąpić do przetargu, wygrać go, przygotować plany i potem wystąpić do ULC o zgodę, której pewnie nie dostanie. Lub kopać dziury na budowę płyt treningowych bez zaplecza i oświetlenia. Tak czy inaczej: to ogromna strata pieniędzy i czasu. A Jagiellonia nie ma ani jednego, ani drugiego.

Budowa boisk przez Jagiellonię i za jej własne pieniądze na miejskich terenach, nie rozwiąże problemów z obiektami piłkarskimi. Jeżeli jakimś cudem Jagiellonia po wygraniu przetargu na Krywlanach jednak zbuduje tam jakieś boiska, to i tak będą one przede wszystkim dostępne dla jagiellońskiego narybku. Młodzi piłkarze Piasta, Hetmana, Włókniarza, AP Talentu i kilku mniejszych stowarzyszeń po staremu będą musiały korzystać z wynajmowanych boisk szkolnych oraz orlików i sokolików. A dobrego miejsca poza Krywlanami na kompleks boisk urbaniści dotąd nie znaleźli. Cztery lokalizacje wskazane przez nich zawierały liczne felery. Jeden jest zasadniczy i dla nich wszystkich wspólny: nie ma możliwośći zbudowania tam boisk conajmniej przez najbliższe kilka lat.

Możliwości budowy - a w zasadzie rozbudowy - są na Elewatorskiej. Dawny stadion Ogniska w Starosielcach jest własnością spółki Stadion Miejski. Działaczom piłkarskim, Jagiellonii czy też kibicom spółka nie kojarzy się ani z jakością działania, ani dobrym zarządzaniem. Perypetie z opóźnioną budową stadionu, potem jego zarządzaniem, szukaniem sponsora tytularnego, wynajmem powierzchni reklamowych i nieustanne spory z głównym najemcą czyli Jagiellonią - to argumenty za tym, aby budową boisk na Elewatorskiej nie zajmowała się właśnie ta spółka. Jej styl działania cechuje bezmyślne trzymanie się przepisów i paragrafów, nacisk na reklamę i public relations i niemal zerowa empatia dla sportowców. Tą wiedzą pewnie kierowali się radni PiS z komisji sportu obcinając jej dotacje na rozbudowę Elewatorskiej i rekomendując prezydentowi przekazanie terenów BOSiR.

Co teraz nastąpi? Jeżeli radni PiS-u o coś do prezydenta Tadeusza Truskolaskiego apelują, to można mieć pewność, że ten postąpi dokładnie odwrotnie. Oznacza to, że Truskolaski pozostawi Elewatorską w rękach prezesa Adama Popławskiego, a ten bez pieniędzy przyznanych przez radnych nie zbuduje boisk. Pozostawienie stadionu na Elewatorskiej w obecnym stanie też nie jest możliwe - obiekt powoli popada w ruinę. Najbardziej prawdopodobny wariant w tej sytuacji, to wystawienie Elewatorskiej na przetarg. Jeżeli do tego dojdzie (a okres wynajmu będzie dostatecznie długi), to nietrudno wskazać kto wygra: będzie to Jagiellonia. Wygra przetarg i zbuduje boiska na Elewatorskiej. Ale nie będzie to rozwiązanie problemu boisk: Jagiellonia dalej będzie na łasce Stadionu Miejskiego i tylko częściowo rozwiąże swoje problemy. Na Elewatorskiej nie zbuduje się kompleksu boisk (jest na to za mało miejsca), który rozwiąże wszystkie kłopoty Jagiellonii. Zmodernizuje się jedynie podupadający stadion, który obecnie służy piłkarzom  białostockiego Piasta. Nie powstanie na Elewatorskiej dostatecznie dużo boisk, aby pomieścić wszystkie jagiellońskie drużyny młodzieżowe i seniorskie, nie będzie miejsca na siedzibę klubu, a i piłkarze Piasta będą bezdomni. Problem braku boisk w Białymstoku jak był, tak i pozostanie nierozwiązany.

Prezydent Tadeusz Truskolaski ma zasługi dla budowy dróg i obwodnic i na koncie hektolitry wylanego betonu i asfaltu. Jest też jednak grabarzem - jeśli chodzi o boiska piłkarskie w mieście, które być może za kilka miesięcy będzie cieszyło się z tytułu mistrza Polski. Za jego kadencji przestały istnieć trzy kompleksy boisk, z których korzystały kluby sportowe. Zbudował za to liczne boiska szkolne, przy których budowie nie pomyślał, by mogły służyć do profesjonalnego treningu piłki nożnej. I te szkolne murawy obecnie nadają się tylko na lekcje wychowania fizycznego, czyli z punktu widzenia futbolistów, są do niczego. Młodzi piłkarze trenują na nich, bo muszą (lepsze niewymiarowe boiska szkolne i byle jakie szatnie, niż asfaltowe podwórka i klatki schodowe). Dlatego profesor Truskolaski tak jak zasłużenie nosi miano Budowniczego Dróg, tak równie zasłużenie powinno mu się nadać imię Grabarza Futbolu.

Jedyna nadzieja na poprawę sytuacji to odejście Tadeusza Truskolaskiego z fotela prezydenta. I to powinni się gorąco modlić piłkarze, trenerzy i kibice piłkarscy. Może jego następca zrobi coś więcej poza pozowaniem do zdjęć i szczerzeniem zębów do aparatu przy sukcesach białostockich piłkarzy. Bo na tego prezydenta nie ma już co liczyć!

(Przemysław Sarosiek/ Foto: ASM)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do