Być może w całym sporze wokół zagospodarowania Lasu Zwierzynieckiego chodziło o to, co i my, i wielu innych, podejrzewało od samego początku. Bardzo możliwe, że w bezpośrednim sąsiedztwie lasu wkrótce wyrosną bloki. Przecież niewielu chce mieszkać w betonowych pustyniach, za to wśród zieleni mieszkać zawsze jest przyjemniej.
Prawie tydzień temu w sieci pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży działki na osiedlu Mickiewicza w Białymstoku. Lokalizacja jest tu kluczowa, bowiem chodzi o bezpośrednie sąsiedztwo Lasu Zwierzynieckiego oraz terenu kampusu Uniwersytetu w Białymstoku. Działka nie jest duża, bo raptem 5 412 m2, ale to wystarczy do wybudowania co najmniej dwóch wieżowców. Jak czytamy w ogłoszeniu – może tu być nawet 9 kondygnacji.
To samo ogłoszenie z innego portalu, niż opublikowany przez nas screen, zamieścili administratorzy fanpage „Ratujmy Zwierzyniec”. I to tam zabrał głos jeden z radnych miejskich, któremu pierwsze proponowane prace modernizacyjne w Lesie Zwierzynieckim niezbyt się podobały.
„Ja rozumiem dewelopera. Im wyższy budynek, tym więcej mieszkań. Im więcej mieszkań, tym więcej kasy. Ale czy nie stoi to w sprzeczności z pobliskim lotniskiem i planami wybudowania pasa? Z tego co pamiętam, obowiązuje jakieś prawo zabraniające budowania wysokich budynków w pobliżu lotnisk. O ile dobrze pamiętam, prawu temu podlegają budynki, aż w okolicach ulicy Waszyngtona. Tym razem to prawo nie działa? Trochę to dziwne, bo sama dokumentacja nowego asfaltowego pasa na Krywlanach kosztowała prawie milion, uporządkowanie terenu i ogrodzenie 3mln, a koszt całej inwestycji ma wynieść ok. 30 mln zł. To są publiczne pieniądze. Pieniądze pochodzące z podatków wszystkich mieszkańców Białegostoku. I co? Wyrzucimy je w błoto, bo ktoś przy lotnisku stawia wieżowiec?” – skomentował zamieszczone ogłoszenie radny SLD Wojciech Koronkiewicz.
Działkę sprzedaje osoba prywatna. Oczywiście ma do tego prawo. Skoro jej nieruchomość, może z takimi gruntami zrobić w zasadzie, co chce. Ale wiadomo, że jeśli któryś z deweloperów wybuduje tu swoje obiekty, za chwilę będą powstawały kolejne. Potrzebne są działki znajdujące się w pobliżu i najlepiej uzbrojone. A przecież doprowadzenie prądu i kanalizacji do lasu – czego chciał zarówno Urząd Miejski w Białymstoku jak i Uniwersytet w Białymstoku – to nic innego jak właśnie uzbrojenie terenów. Zresztą jesteśmy w posiadaniu informacji, że jeden z białostockich deweloperów już zaczął interesować się gruntami w okolicy i kupił pierwsze z nich.
Sprawa poprawy bezpieczeństwa w Lesie Zwierzynieckim od początku wydawała się dość mocno naciągana. Wystarczyło doprowadzić do kampusu kilka linii komunikacji miejskiej, aby ten problem sam się rozwiązał. Niedawno z taką inicjatywą wyszło Stowarzyszenie „Miasto Mieszkańców” i wydaje się, że temat powinien zostać definitywnie zakończony. Czekamy jednak na odpowiedź prezydenta w tej sprawie. Ale wciąż pozostaje kwestia zagospodarowania sąsiednich gruntów. Jak zwracaliśmy uwagę już ponad pół roku temu, w kontekście prac w Lesie Zwierzynieckim i rezerwacie, chodziło o dociągnięcie mediów, czyli de facto o uzbrojenie terenów, aby mogła się tam rozwijać deweloperka.
Teraz, jeśli grunty zostaną kupione, te które osoba prywatna wystawiła na sprzedaż, oraz inne, na przykład od Uniwersytetu w Białymstoku, być może szybko zaczną się budować kolejne bloki, zapewne w oparciu o warunki zabudowy. W tym miejscu co prawda obowiązuje plan miejscowy, ale jest już dość stary i nie obejmuje zabudowy, która się tam niedawno pojawiła. Być może radni z Komisji Zagospodarowania Przestrzennego zajmą się tym problemem w niedalekiej przyszłości. Plan dla tego obszaru wypadałoby uaktualnić.
Komentarze opinie