
Jeśli sąd podzieli zdanie organu prokuratorskiego dyrektorowi Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich nie będzie łatwo kierować urzędem. Prokurator bowiem domaga się kary więzienia w zawieszeniu. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze dwóch pracowników tego urzędu. Oni także mogą usłyszeć wyroki od pół do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Na dzień 4 czerwca sąd odroczył ogłoszenie wyroku w sprawie nieprawidłowości w Podlaskim Zarządzie Dróg Wojewódzkich. W roli oskarżonych występuje tam trzech wysokich urzędników. Chodzi o nieprawidłowości, jakich mieli się dopuścić w związku z ubieganiem się o fundusze na budowę dróg z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Jak się okazało, złożone dokumenty zawierały błędy, które na etapie ubiegania się o środki od Agencji uniemożliwiałyby pozyskanie ich.
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Podkreślają, że nie odnieśli korzyści majątkowych w związku z tym, że dokumentacja nie była pełna, natomiast drogi zostały przecież wybudowane, a jedna jest w trakcie budowy. Suma sporu jest niebagatelna, ponieważ wynosi aż 500 milionów złotych. I jak twierdzi prokurator, gdyby przedłożono tylko przygotowane do celów inwestycyjnych dokumenty, jakie były wówczas w posiadaniu urzędników, nie byłoby mowy o otrzymaniu dotacji na ten cel. Brakowało bowiem ważnego dokumentu – studium wykonalności.
- To on wydał polecenie złożenia pięciu wniosków, a wszelkie przejawy polemiki podwładnego zbywał. Twierdził, że wydał takie polecenie by złożyć wnioski, a studium mówiąc kolokwialnie – dorobi się później – tak w sądzie argumentowała postępowanie dyrektora Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich pani prokurator.
Działanie takie miało być spowodowane presją przełożonych na dyrektora PZDW – czyli członków ówczesnego zarządu województwa podlaskiego. Bo gdyby pieniędzy nie pozyskano, członkowie zarządu musieliby tłumaczyć mieszkańcom regionu, dlaczego podlegli im urzędnicy nie są w stanie pozyskać pieniędzy na budowę dróg. Chodzi tu między innymi o przebudowaną drogę z Białegostoku do Supraśla czy też drogę z Księżyna do Markowszczyzny. To właśnie te drogi zostały wybudowane ze środków Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, na które w momencie starania się o fundusze nie było przygotowanych właściwych dokumentów. Dokładniej, załączono uszkodzone pliki elektroniczne, aby zyskać na czasie.
Proces toczył się przede wszystkim dlatego, że zostały nagrane rozmowy metodą podsłuchową. Z rozmów tych wynika, że dyrektor PZDW za wszelką cenę chciał pozyskać pieniądze na inwestycje drogowe. Choć nie był w tym sam. Wraz z nim odpowiada na ławie oskarżonych jeszcze dwóch innych urzędników Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, a także dwóch przedsiębiorców. Obrońca jednego z oskarżonych twierdzi, że nagranie uzyskane z podsłuchu, nie jest pełne, bo brakuje nagranych rozmów z dni poprzedzających nagranie – będące przedmiotem oceny sądu, więc nie może ono być wiarygodnym w pełni dowodem w sprawie.
Ogłoszenie wyroku w sprawie wszystkich oskarżonych sąd zapowiedział na dzień 4 czerwca tego roku, ale wiadomo już, że wyrok poznamy później. Prokurator chce kary więzienia w zawieszeniu, zaś obrońcy domagają się uniewinnienia.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ case-law)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie