Reklama

Eiffage kontra miasto w Sądzie Najwyższym. 100 milionów kary zagrożone?

07/12/2016 18:10

Na poniedziałkowej sesji (28 listopada) prezydent Tadeusz Truskolaski nie krył wzburzenia, które rozładowywał na radnych i Mariuszu Gromce, przewodniczącym Rady Miasta. Niewykluczone, że wściekłość Truskolaskiego wywołał nie tylko celny atak radnych pytających o sens i niejasne okoliczności sprzedaży kamienicy przy Dąbrowskiego 14, ale także wiadomość, że Sąd Najwyższy przyjął kasację od od firmy Eiffage. Oznacza to, że 100 milionów kary od pierwszego wykonawcy Stadionu Miejskiego może wcale nie wpłynąć do miejskiej kasy.

Samo złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego przez dwie spółki Eiffage nie mogło zdenerwować włodarza miasta. Ale wiadomość o tym, że w tak zwanym "przedsądzie" Sąd Najwyższy po zbadaniu skargi pod względem merytorycznym postanowił ją przyjąć do rozpoznania nie jest dobrą wiadomością. To zła informacja dla samorządu Białegostoku, a dla prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i Adama Popławskiego, prezesa Spółki Stadion Miejski wręcz fatalna. Dlaczego? Bo Sąd Najwyższy przyjmuje skargę do rozpoznania jedynie wtedy, gdy: w sprawie występuje istotne zagadnienie prawne, istnieje potrzeba wykładni przepisów prawnych budzących poważne wątpliwości lub wywołujących rozbieżności w orzecznictwie sądów, zachodzi nieważność postępowania, skarga kasacyjna jest oczywiście uzasadniona. Poza pierwszym przypadkiem, gdy Sąd Najwyższe traktuje sprawę jako pretekst to interpretacji prawa to pozostałe trzy możliwości nie są dobrym prognostykiem. Nie przesądzając rozstrzygnięcia SN (zajmie się nią 11 stycznia 2017 roku) sprawa może wrócić do ponownie do sądu i proces zostanie powtórzony lub Sąd Najwyższy może uchylić zaskarżone wyroki w części lub calości.

Konsorcjum Eiffage odwołąło się od wyroku przyznającego miastu ponad 100 mln zł odszkodowania wraz z odsetkami. Sprawa wpłynęła do Sądu Najwyższego 18 kwietnia, który od czerwca się nią zajmował. I ostatecznie przyjął ją do rozpatrzenia co jest sygnałem, że zauważył w niej jakiś problem. Proces w sprawie budowy Stadionu zakończony trwał kilka lat, a Urząd Miejski w Białymstoku domagał się od firm Eiffage Budownictwo Mitex i Eiffage Construction ponad 130 mln zł za przerwaną budowę. Miasto zerwało umowę z firmą z powodu dużych opóźnień i zażądało kar umownych i odszkodowań, Eiffage z kolei zażądał pieniędzy za zerwanie kontraktu. W I instancji sąd przyznał dla magistratu prawie 38 milionów, ale od wyroku odwołały się obie strony. Dotąd firma zapłaciła Urzędowi Miejskiemu około 20 milionów.

Przyjęcie skargi przez Sąd Najwyższy nie przesądza całej sprawy i niekoniecznie oznacza, że miasto nie otrzyma odszkodowania. Zawiesza jednak dochodzenie należności w tej sprawie. Decyzja "przedsądu" (sędzia SN badający sprawę dostrzegł powody i przyjął ją do rozpatrzenia przez SN w składzie 3 sędziów) może wskazywać, że argumenty podnoszone przez Eiffage miały sens i kwota 100 milionów może zostać mocno zmniejszona. A to byłoby kolejną porażką wizerunkową magistratu i spółki stadionowej, która zalicza wpadkę za wpadką. No i uszczupliłoby miejską kasę po tym jak magistrat odtrąbił już sukces w tej sprawie.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do