Reklama

Fejsbukistan z Tłiterlandią i Guglainą założyły państwo federacyjne, które już upada

24/01/2021 10:34

Wiecie co to jest zbiór skończony? Krótko mówiąc jest to zbiór o skończonej liczbie elementów. A najmniejszym zbiorem skończonym jest zbiór pusty, czyli zero. I właśnie w tym kierunku od kilku lat zmierzają duże platformy społecznościowe, którym się wydaje, że opanowały teorię nieskończoności, ale w praktyce. Podejrzewam, że szybciej niż im się wydaje życie zweryfikuje tę pewność siebie, a proces dopiero się rozpoczął.

Ja znam z kolei inną teorię, bardziej zrozumiałą dla przeciętnego zjadacza chleba. Ta teoria mówi, że wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. I ta moja teoria zdecydowanie bardziej pasuje do tego co się obecnie dzieje w mediach społecznościowych i z mediami społecznościowymi. Tymi dużymi, które czują się monopolistami. Może założyciele tych platform mają świetną, a możliwe, że i doskonałą wiedzę z dziedziny IT, ale ich zachowanie wskazuje, że nie mają żadnej wiedzy historycznej. A to błąd. Bo o ile wiedza z zakresu technologii zmienia się cały czas i zawsze znajdzie się ktoś, kto ma lepsze pomysły, o tyle historia uczy warunków, okoliczności i procesów zachodzących przez wieki, które się nieustannie powtarzają, choć mijają setki i tysiące lat, nawet wtedy, gdy pojawiają się nowe zdobycze technologii.

Nikomu w historii świata nie udało się jeszcze zapanować nad całym światem. Zapędy globalistyczne i monopolistyczne miało już kilku ludzi w historii świata. Za każdym razem kończyli oni albo marnie, albo po prostu kończyli, bo taka jest kolej rzeczy. Ale to co najważniejsze, żadnemu z nich nie udało się nigdy zawładnąć światem, aby mieć w garści wszystkich. Nawet, gdy łączyli siły z innymi o podobnym przekonaniu. Nawet jeśli imperia rozrastały się do niebotycznych rozmiarów, na końcu pojawiał się zbiór skończony lub skończony ostatecznie.

Twórcy i administratorzy mediów społecznościowych takiej wiedzy nie mają i wydaje im się, że wszystko im wolno, bo wyłączą guziczek i człowiek zniknie. Nie będzie miał prawa głosu. I tak dokładnie zrobiły to z prezydentem USA, jego współpracownikami czy osobami popierającymi, a także tysiącami ludzi na całym świecie, którzy ośmielili się mieć własne zdanie w jakiejś sprawie. Ale oni jeszcze nie wiedzą, albo nie zdają sobie sprawy, że wyłączenie kogoś z mediów społecznościowych nie powoduje, że taka osoba znika w ogóle. Ona jest, żyje i jest poza jakąkolwiek kontrolą tych, którym się wydaje, że kontrolują świat. Co ważniejsze, takich osób będzie coraz więcej.

Połączenie sił dużych platform internetowych przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego zwolennikom – choć nie tylko, bo od dawna blokuje się możliwość wypowiedzi tysiącom różnych ludzi o całkowicie innych orientacjach politycznych i światopoglądowych – nie przyniesie oczekiwanego efektu. Widać to na przykładzie takiego państwa jakim był Związek Radziecki, który siłą, przemocą lub oszustwami usiłował zbudować imperium i wprowadzić wszędzie gdzie się da swój komunistyczny lad. Ale komunizm nie zadziałał. Zresztą nigdzie nie zadziałał i nie zadziała. Jest to filozofia utopijna, a żeby było jeszcze śmieszniej, obalili go ci, dla których miał być rajem. Tak też się stało z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą, którą rozwalili robotnicy. A kwestią czasu jest już tylko rozwalenie Unii Europejskiej przez tych, którzy dziś są liderami tej Unii. Ona też jest już przesiąknięta komunizmem i nie zajmuje się od dawna tym, do czego została stworzona i do czego zapraszała różne kraje.

Paradoksem jest to, że te wszystkie globalne koncerny podkreślają na każdym kroku, że szacunek i zrozumienie należy się każdemu, bez względu na wiek, kolor skóry, płeć, orientację seksualną, światopogląd i wszystko inne, a jednocześnie siłą zmuszają do przyjęcia jako jedynie słusznego takiego modelu i wizerunku człowieka, który sobie wymyśliły. To tak nie działa, właśnie dlatego, że ludzie są różni, mają prawo być kim chcą, mówić o czym chcą i wyznawać światopogląd czy religię, jaką tylko chcą. Inni w tym czasie mogą się z tym nie zgadzać i prezentować lub krytykować odmienny sposób postrzegania rzeczywistości. Bo tylko różnice i różnorodność pchały ludzkość do przodu, zawsze i w każdych warunkach. Kiedy pod wpływem – lub częściej pod butem – takiego czy innego władcy, albo kogoś kto się nim czuł, społeczność przez jakiś czas była kształtowana na jedną modłę, system padał. Zawsze. To tylko kwestia czasu.

Tak samo będzie z mediami społecznościowymi i wszystkimi, którzy się do nich przyłączyli z różnych powodów. Zawsze bowiem było tak, że człowiek, który czuł się zniewolony, szukał drogi do wolności. Historia zna niesamowite przypadki walki o wolność, okupionej niejednokrotnie latami zniewolenia. Ale wola życia w każdym organizmie żywym jest tak wielka, że żadna technologia nie jest w stanie tego zmienić, ani odwrócić. Niemal tak samo silna wola jest w ludziach ku temu, aby żyć po swojemu, myśleć po swojemu i nie mieć narzucanych określonych poglądów, ani zachowań. Stąd walka z cenzurą już trwa i powstają miejsca, do których przenosi się coraz więcej ludzi. Dziś jeszcze nie na tyle, że portki się zatrzęsły u tych największych, ale jeśli dalej wszystko będzie szło jak dotąd, portki się zatrzęsą. Zwłaszcza, kiedy duże platformy społecznościowe będą zbliżać się do ostatecznej wersji zbioru zamkniętego.

Dziś Facebook, Twitter i Google połączyły siły. Ale jak zawsze to było, to tymczasowe. Wcześniej czy później i tak się pokłócą. Taka jest kolej rzeczy. Tak zawsze było, jest i będzie. Sztuczne tworzenie przestrzeni, w której tworzy się sztuczne warunki do życia – w tym przypadku wirtualnego – może się udać częściowo w ZOO, albo w rezerwacie. Ale już system niewolniczy wypraktykowany na ludziach w obu Amerykach pokazał, że taki system nie przetrwał próby czasu. A de facto system niewolniczy platformy społecznościowe właśnie próbują nam zorganizować w przestrzeni internetowej.

Z tej całej sytuacji wyłania się w ostateczności bardzo dobry obraz. Stworzenie totalitarnego państwa internetowego, na dodatek bolszewickiego, właśnie wchodzi w etap końcowy. Skąd taka teza? Stąd, że banowanie i cenzurowanie treści weszło już na taki poziom, w jakim hulała znana Polakom cenzura przed jej upadkiem. A to oznaka bezsilności i właściwie przegranej. Skoro przez kilka lat nie dało się urobić ludzkich umysłów, zostało wyłącznie blokowanie im możliwości wypowiedzi i kontaktów. Ale nie zablokowano możliwości kontaktów na żywo. Mało tego. Osoby zbanowane i wyrzucone z platform społecznościowych są i będą kompletnie poza, nie tylko zasięgiem cenzury, ale przede wszystkim kontroli i śledzenia. Tym samym sznurki, za które do tej pory pociągały miliony ludzi zarządcy Fejsbukistanu, Tłiterlandii i Guglainy, wypadły im z rąk. Szybciej niż później zostaną z tymi platformami jak ten Himilsbach z angielskim. Możecie zacząć już odliczać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Trzecie OKO)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do