Reklama

Gdy trwa paraliż miasta mieszkańcy słyszą, że ulżyć im nie da się i nie można

23/11/2017 15:39

Wiadomo, że remonty nie trwają wiecznie, ale w czasie ich trwania można by było nieco ulżyć mieszkańcom, którzy mają kłopot z dojazdem do domów lub miejsc pracy. W Białymstoku pomoc mieszkańcom jest niemożliwa i niewykonalna, nawet przejściowo. Dlatego wszyscy zainteresowani dotarciem i parkowaniem w pobliżu Legionowej muszą radzić sobie we własnym zakresie. Prezydent bezradnie rozkłada ręce.

Remont ulicy Legionowej miał już się skończyć, ale wciąż trwają prace drogowców. Od wakacji problem mają mieszkańcy i przedsiębiorcy prowadzący działalność w tej okolicy. Problem dotyczy oczywiście dojazdu i parkowania. Cała ulica, praktycznie aż do skrzyżowania z Waszyngtona została zamknięta i nieprzejezdna. Nie dało się także wjechać na niektóre parkingi. To był największy kłopot, bo samochodu się nie da zabrać na balkon, albo do piwnicy, zaś przedsiębiorcy także nie są w stanie zaparkować na biurku czy w sklepie na drugim piętrze.

W związku z przebudową ul. Legionowej a co za tym idzie zamknięciem możliwości dojazdu na przyległe parkingi, zwracam się z prośbą o interpelację w sprawie czasowego odstąpienia od pobierania opłat za parkowanie w najbliższej okolicy przebudowy. Proszę o pilne potraktowanie sprawy, gdyż obecna sytuacja uniemożliwia parkowanie, szukanie bezpłatnych miejsc parkingowych w godzinach szczytu potęguje i tak olbrzymie obecnie korki, a płatne okoliczne parkingi świecą pustkami” – prośbę o takiej treści otrzymał od przedsiębiorców między innymi radny Jacek Chańko.

Nie był to jedyny sygnał od mieszkańców o utrudnieniach. Od początku, od kiedy rozpoczął się remont, problemów było sporo. Nie tylko z parkowaniem, ale nawet z widocznością podczas przejeżdżania w okolicy robót drogowych. Największym jednak kłopotem było ograniczenie miejsc postojowych w centralnej części Białegostoku, jak też i dojazdy do domów czy miejsc pracy.

Radny Chańko zainterweniował u prezydenta w związku ze zgłoszonym problemem. Choć trzeba dodać, że i do naszej redakcji docierały maile i telefony od osób mieszkających lub pracujących w pobliżu remontowanej Legionowej. Prośby dotyczyły przede wszystkim czasowego zniesienia opłat za parkowanie w pobliżu remontowanego odcinka. Choć trzeba przyznać, że pojawiały się również prośby o zorganizowanie przejazdu choćby jednym kawałkiem jezdni, po prośby o udostępnienie na czas remontu Rynku Siennego – jak dawniej – do parkowania, który stoi teraz kompletnie pusty.

- Miejsce pamięci, miejscem pamięci, ale na czas remontu chyba nikomu by korona z głowy nie spadła, jakby ludziom pozwolili tam parkować (na Rynku Siennym – dop. red.). Przecież tu nie ma jak przejechać i nie ma gdzie zaparkować. Jak się planuje remont, to trzeba też myśleć, co z ludźmi za ten czas. Ale kogo w urzędzie miejskim człowiek obchodzi – napisał do naszej redakcji Zbigniew Piotrowski.

I wiele wskazuje na to, że człowiek faktycznie mało kogo obchodzi i na czas remontu musi radzić sam, bo urzędnicy nie są od pomagania, ani od rozwiązywania problemów. Radny Jacek Chańko bardzo szybko dostał odpowiedź na swoją interpelację, z której wynika, że nic nie da się i nie można. Tradycyjnie już zresztą się nic nie da, kiedy trzeba jakiś temat szybko załatwić, aby ulżyć nieco w czasie trudności serwowanych przez tych samych urzędników, którzy przecież nic nie mogą.

Ustalenie strefy płatnego parkowania służyć na przede wszystkim większej rotacji pojazdów samochodowych parkujących w miejscach, w których możliwości parkowania są bardzo ograniczone, zwłaszcza w rejonie tak dużego na nie zapotrzebowania. Niewątpliwie, w chwili obecnej, utrudnienia związane z parkowaniem pojazdów są uciążliwe, jednakże to właśnie fakt funkcjonowania strefy płatnego parkowania w tym rejonie zwiększa dostępność przestrzeni parkingowej, umożliwiając parkowanie pojazdów poza terenem objętym remontem” – odpisał radnemu zastępca prezydenta Adam Poliński.

Szkoda, że urzędniczka, która przygotowywała tę odpowiedź na interpelację, jak też i zastępca prezydenta, który ją podpisał, nie wskazali co z tymi miejscami, które zniknęły na czas remontu całkowicie. Przecież ludzie, którzy tam parkowali zwyczajowo z uwagi na remont musieli zacząć parkować z dala od prac drogowych, zajmując miejsca tym, którzy tylko przyjeżdżają rotacyjnie. Papier generalnie przecież wytrzyma wszystko, nawet najbardziej idiotyczne słowa skierowane do mieszkańców, czy radnych. Dlatego jeszcze pojawił się w odpowiedzi argument koronny.

Ponadto należy wskazać, iż w czasie wcześniejszych wielu przebudów ulic w centrum miasta, opłaty za postój pojazdów w okolicy również obowiązywały” – czytamy.

I tu znów kłania się albo zwykłe olewanie spraw mieszkańców, albo kompletna nieznajomość topografii miasta, ewentualnie całkowity brak rozeznania w sprawach bieżących. Przebudowy w centrum Białegostoku, które odbywały się ostatnio, nie obejmowały tak znacznego obszaru z zabudową mieszkaniową wielorodzinną i skomasowaną liczbą podmiotów gospodarczych. Wcześniej przeprowadzane remonty także nie obejmowały aż takiego zagęszczenia mieszkańców. Ponadto jeszcze kilka lat temu pojazdów samochodowych w Białymstoku było znacznie mniej niż w chwili obecnej. Dziwne, że urząd miejski, który posiada pełny dostęp do liczby rejestrowanych pojazdów w Białymstoku, nie jest w stanie zweryfikować tak prostych informacji, które nie sprawiają żadnego problemu nikomu innemu.

Skoro kolejny raz nie da się i nie można, mieszkańcom i kierowcom pozostaje tylko odliczać czas do końca remontu Legionowej, który już się przedłużył. Szkoda, że załatwianie prostych wydawałoby się problemów, które akurat można rozwiązać takim samym świstkiem papieru co odpowiedź na interpelację, urasta do rzeczy nierealnych, jak lot motolotnią na Plutona.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do