
Jaki był miniony rok? Jaki będzie bieżący rok? Co się udało? Co się powinno udać? I czego potrzebujemy w mieście? O tym, a także o innych rzeczach rozmawialiśmy ostatnio z Henrykiem Dębowskim, szefem klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Białegostoku.
DDB: Nowy rok już się zaczął, jakieś postanowienia noworoczne Pan ma? Powiedzmy, takie osobiste i polityczne?
- HD: Mam nadzieję, że to będzie pomyślny rok dla nas wszystkich, czego Pani i Mieszkańcom z całego serca życzę. Co do postanowień, oczywiście że mam, nawet kilka. Jednym z nich jest ograniczenie spożycia cukru, nie ze względu na podatek cukrowy, tylko dla własnego zdrowia, o które szczególnie teraz w czasie pandemii powinniśmy dbać. Na marginesie chciałbym dodać, że dbać też powinniśmy o naszych rodzimych przedsiębiorców, którzy czas pandemii odczuli szczególnie mocno. Może nie wszyscy z Państwa wiedzą, ale kupując Polskie Produkty, aż 79 groszy z każdej wydanej złotówki zostaje w Polsce i w ten sposób wspieramy budżety lokalnych samorządów, dlatego Państwa również zachęcam do wspierania rodzimych polskich firm, które w wyniku pandemii, szczególnie teraz, są w bardzo trudnej sytuacji finansowej.
Mam nadzieję, że ten rok okaże się przełomowy i wszystkie polityczne projekty, które mam zaplanowane, przy wsparciu Rady Miasta, uda mi się zrealizować. Ale jeszcze za wcześnie o tym mówić.
Co było najtrudniejszym wyzwaniem minionego roku?
- Niestety to wyzwanie trwa do chwili obecnej, wciąż zmagamy się bardzo mocno z pandemią koronawirusa. Cierpi na tym cała społeczność. Jednak jestem pewien, że ostatecznie uporamy się z pandemią i powrócimy do normalności, czego sobie i Państwu życzę.
Od marca właściwie do teraz, prezydent nieustannie krytykuje, a wręcz można powiedzieć, że hejtuje na rząd, na wojewodę, na marszałka, no i na radnych. Jak Pan to odbiera?
- Z przykrością muszę stwierdzić, że to niestety wygląda coraz gorzej. Co zatrważające, już od kilku lat prezydent – w mojej ocenie – nie ma żadnego realnego pomysłu na kierowanie miastem. Trzeba powiedzieć bez ogródek, że jego obecna kadencja bardziej przypomina trwanie i hejtowanie na Twitterze, niż czuwanie nad rzeczywistym rozwojem Białegostoku. A bez tego czuwania tracimy my wszyscy. Dlaczego tak się dzieje? Tego nie wiem? Może się wypalił na swoim stanowisku? Nawet sami mieszkańcy, którzy na niego głosowali są zdegustowani takim zachowaniem. Wydaje mi się, że może mieć duże trudności ubiegając się ponownie o urząd.
Czy w ogóle jest zatem możliwa współpraca z prezydentem Białegostoku?
- Na to liczę. Nasze relacje będą mogły układać się pozytywnie, jeśli podejmie on próbę wspierania Białegostoku na arenie krajowej jak i w ramach Unii Metropolii Polskich. Nie mówię tutaj o wspieraniu Białegostoku, tak jak to było w ramach jego ostatniej aktywność z inicjatywy Stowarzyszenia „Samorządy dla Polski”, która ograniczyła się do akcji wyłączenia świateł w miastach. Ciężko jest dopatrzyć się jakichkolwiek pozytywów czy profitów jakie Białystok mógłby uzyskać na tego typu antyrządowych hecach. Mam nadzieję, że w tym roku niekorzystne dla miasta praktyki polityczne zostaną ograniczone i prezydent pochyli się nad sprawami mieszkańców. I to razem ze wszystkimi radnymi. On cały czas podkreśla, że robi co chce, bo ma mandat od mieszkańców. My, moi koledzy i koleżanki z Rady też mamy taki mandat. O tym prezydent zapomina, bo nie sądzę, żeby nie wiedział.
To może z jego zastępcami da się współpracować?
- Bywało różnie, ale proszę zwrócić uwagę, że część zastępców jest pod silną presją prezydenta, co oczywiście przedkłada się na wzajemne stosunki. Życzyłbym sobie, aby byli bardziej niezależni w swoich decyzjach, które powinny służyć wszystkim mieszkańcom Białegostoku, bez względu na sympatie polityczne. Tak jak mówiłem jestem gotowy do współpracy zarówno z prezydentem, jak też jego zastępcami. Ale pod warunkiem, że będziemy słuchali się nawzajem i szukali płaszczyzny porozumienia zamiast sporu. To będzie służyło mieszkańcom naszego miasta.
To może lepiej wygląda współpraca z radnymi Koalicji Obywatelskiej? W końcu wszyscy, przynajmniej teoretycznie, reprezentujcie mieszkańców.
- Życzyłbym sobie, aby ta współpraca wyglądała znacznie lepiej. A tak się składa, że w ostatnich latach to polityka krajowa prowadzona przez polityków Koalicji Obywatelskiej zdominowała Radę. Mieszkańcy Białegostoku w ogóle się nie liczyli, jak w przypadku skweru Pawła Adamowicza, a wcześniej nadania mu honorowego obywatelstwa naszego miasta. Przypomnę też marsz zwiezionych do Białegostoku ludzi z LGBT, którego mieszkańcy wyraźnie nie chcieli. Gdyby była możliwa współpraca, dałoby się zaproponować inne rozwiązania do manifestacji, mniej drażniące mieszkańców. W końcu też i za służbę na rzecz Białostoczan nie należy uważać podwyższania podatków od nieruchomości, czy innych opłat lokalnych, gdyż to nie leży w interesie mieszkańców. Tym bardziej, że ludzie w czasie pandemii tracą pracę i ich oszczędności topnieją z dnia na dzień, a radni z klubu KO chyba tego do końca nie czują. Mimo wszystko w Nowym Roku liczę na dobrą współpracę Klubu KO z Klubem PiS oraz radnymi niezależnymi. My jesteśmy otwarci i życzliwie nastwieni do każdego członka rady miasta, który chce działać dla dobra mieszkańców Białegostoku.
Z kim najtrudniej się zatem rozmawia?
- Nie mam problemu z rozmawianiem z kimkolwiek w Radzie. Wszyscy sprawiają wrażenie miłych i sympatycznych ludzi, którzy chcą zrobić coś dobrego dla Białegostoku, a przynajmniej tak twierdzą. Gorzej jest, kiedy przychodzi do czynów i głosowania. Wtedy następuje blokada. Kwestie przynależności partyjnych biorą górę, a mieszkańcy spychani są na boczny tor. Z tym się nie mogę zgodzić.
Patrząc na obecną kadencję w Radzie Miasta, to faktycznie Rada jest upolityczniona jak nigdy dotąd. Mam wrażenie, że jest daleko od mieszkańców.
- Czasem odnoszę wrażenie, że jesteśmy na sali sejmowej. Nie bardzo rozumiem sensu spraw, jakimi zajmują się Radni KO w obecnej kadencji. Dużo czasu poświęca się problemom, które pozostają poza działaniami czy możliwościami samorządu gminnego, bo nie należą do naszych obowiązków. Apele, stanowiska czy petycje podejmowane z inicjatywy Radnych KO nie wnoszą kompletnie nic. Jedyne, co wnoszą, to atakowanie obecnego rządu. A dodam, że podobne stanowiska, jakie podejmowali białostoccy radni z KO, zostały niedawno uchylone przez wojewodę zachodniopomorskiego. Mam nadzieję, że wojewoda podlaski, jako organ nadzoru nad działalnością rady, również przyjrzy się tym sprawom.
Są dwie ważne sprawy, które pewnie w tym roku znajdą swój finał. Pierwsza to zakup nieruchomości po WSAP. Pana zdaniem to dobry pomysł?
- Nie wiem, czy w czasie pandemii, kiedy ludzie tracą zatrudnienie, stać nas na takie luksusy. Poza tym w budżecie miasta nie było nawet symbolicznej kwoty na postawienie stojaków rowerowych pod białostockim ZOO. Zastanawiam się jakim cudem znalazły się raptem miliony na budynek po byłej uczelni? Dodatkowo jego adaptacja na cele urzędowe może trwać wiele lat i pochłonąć kolejne miliony złotych z kasy miejskiej. A przypomnę, że mamy niedokończoną inwestycję o strategicznym znaczeniu dla Białegostoku, jaką jest pas startowy na Krywlanach. Odnośnie zaś budynków po WSAP, to nawet nie wiemy w jakim stanie są te obiekty. Kompletnie nie rozumiem komu i czemu ma to służyć. Z oczywistych względów, w obecnym czasie, nie powinniśmy dokonywać takich inwestycji. Moim zdaniem to nie ma sensu, a wręcz można się pokusić o stwierdzenie, że byłaby to zwykła niegospodarność.
Ale może potrzebna jest siedziba dla Rady Miasta? Dziś chyba nie macie za bardzo, gdzie i jak pracować, spotykać się z mieszkańcami?
- Absolutnie nie są nam potrzebne żadne pałace. Radni powinni być blisko mieszkańców, a nie zamykać się w siedzibach i unikać kontaktu. Możemy obradować na Stadionie Miejskim, tak jak to się dzieje od kilku miesięcy, choć akurat z powodu rygorów sanitarnych. Tam jest naprawdę dużo miejsca, no i jest przynajmniej ze stadionu jakiś pożytek, bo niestety na co dzień świeci pustkami. Żałuję, że nie obradowaliśmy przy Słonecznej już znacznie wcześniej, nawet i w latach poprzednich. Mam nadzieję, że to się zmieni.
Druga sprawa, o którą chciałam zapytać, to wspomniane już przez Pana radnego lotnisko. Krywlany. Jest cały czas uziemione. Nie żałuje Pan, że podniósł rękę za czymś, co nie działa?
- Oczywiście, że tak. Ale chcieliśmy dać szansę prezydentowi, aby zrobił coś dobrego dla Białegostoku. Nie ukrywam, że lotnisko regionalne, czy chociaż pas startowy, są nam bardzo potrzebne. Niestety to pierwsze nigdy nie powstało na Podlasiu, na co były zresztą zabezpieczone środki w ramach pieniędzy unijnych (352,43 mln zł, co pokrywało 90 proc. kosztów kwalifikowanych). Za czasów urzędowania Marszałka Jarosława Dworzańskiego z PO, ta inwestycja została storpedowana, pomimo protestu mieszkańców. Obawiam się, że kwestia uruchomienia pasa startowego, czy jego rozbudowy, może jeszcze trochę potrwać. Nie ukrywam, że mieszkańcy również są zaniepokojeni tą całą sytuacją. Przeszło 46 mln zł z pieniędzy publicznych zostało wydane i nie wiadomo co dalej. Ta sprawa powinna leżeć na sercu wszystkim radnym, nie tylko nam z PiS. Oczywiście z uwagą przyglądam się inwestycji, czego dowodem są liczne interpelacje złożone w tej sprawie. Nie zamierzam się poddawać i dalej będę zabiegał o dokończenie tej inwestycji.
Myśli Pan już o nowej kadencji i nowych wyborach? Bo czas szybko leci? Aby je wygrać, trzeba się przygotowywać dużo wcześniej
- Cały czas myślę o sprawach miasta, utrzymując stały kontakt z mieszkańcami, którzy od początku mojej drugiej kadencji zgłaszają się licznie ze swoimi problemami. W mojej ocenie to potrzeby Białostoczan są i zawsze powinny być na pierwszym planie każdego radnego. U mnie są. Za priorytet mam też zatrzymanie przedsiębiorców, którzy tworzą miejsca pracy i wspierają rozwój naszego miasta. Obecnie niektórzy z nich, co jest niepokojące, przenoszą swoje firmy do gmin ościennych. Prezydent zdaje się to lekceważyć, na czym traci cały Białystok. Z pewnością dobrym pomysłem jest obniżenie podatków, zagwarantowanie firmom możliwości rozwoju i wprowadzenie wysokich standardów wzajemnej współpracy oraz bezpieczeństwa obrotu bez względu na sympatie polityczne. Powinniśmy zrobić wszystko, aby zatrzymać młode i wykształcone osoby w Białymstoku i postawić na rozwój nowoczesnych technologii. Białystok z całą pewnością mógłby konkurować z takimi aglomeracjami jak Gdańsk czy Kraków. Nie bez znaczenia są również pozytywne relacje z rządem, pielęgnowanie ich, pozytywna współpraca oparta na wzajemnym zaufaniu usprawniłaby ubieganie się o wsparcie na projekty, które zagwarantują nam lepszy rozwój.
Co jest Pana zdaniem najpilniejszą potrzebą mieszkańców w tej chwili, biorąc pod uwagę, że mamy jako miasto ogromne zadłużenie?
- Przede wszystkim powinniśmy dokończyć bieżące inwestycje, takie jak pas startowy na Krywlanach, węzeł intermodalny, czy zastanowić się skąd wziąć środki na te planowane, takie jak basen olimpijski, czy halę widowiskowo-sportową. Musimy jednak pamiętać, że wraz z kolejnymi inwestycjami, nasze zadłużenie stale rośnie i na koniec br. prognozowane jest na kwotę 1.1 mld zł. W poprzednich latach prezydent Truskolaski sprzedał MPEC, żeby uzyskać środki na realizację miejskich inwestycji. Mam nadzieję, że nie będzie chciał sprzedać kolejnej spółki miejskiej, żeby dokończyć bieżące zadania. W mojej ocenie należałoby się zainteresować środkami z UE, które są przeznaczone na odbudowę gospodarki po pandemii koronawirusa i będą wypłacane w oparciu o projekty zgłoszone do Krajowego Planu Odbudowy. Skoro Polska ma otrzymać kwotę 57 mld euro, to mam nadzieję, że Prezydent Truskolaski, który pełni ważne stanowisko w Brukseli i jest koordynatorem Komisji Polityki Gospodarczej w Komitecie Regionów UE, zadba o to, żeby do naszego miasta popłynęły kolejne miliardy złotych z tego tytułu.
Wypada życzyć w takim razie, aby plany się powiodły i faktycznie było więcej współpracy, a mniej sporów.
- Bardzo dziękuje Pani Redaktor za rozmowę, chciałbym życzyć Pani oraz Mieszkańcom Białegostoku przede wszystkim dużo zdrowia, które w dzisiejszych czasach jest nam szczególnie potrzebne, ale też pokoju i bezpieczeństwa oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.
(Rozmawiała Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BL)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie