Reklama

I weź człowieku wybuduj sobie domek [KOMENTARZ VIDEO]

08/09/2017 10:34

Od dłuższego czasu w Białymstoku występuje poważny problem. Ten problem dotyczy wznoszenia zabudowy jednorodzinnej. Jeśli dziś ktoś nie ma już kupionych gruntów, wybudowanie domu jednorodzinnego graniczy z cudem. Tak się składa, że w niektórych miejscach, cena ziemi może przekroczyć wartość domu.

Tak się w Białymstoku porobiło od dłuższego czasu, że jest problem z budową domu. I nie chodzi o to, że ludziom brakuje pomysłów, bo zdolnych architektów u nas nie brakuje. Zwyczajnie ciężko jest znaleźć miejsce na swój wymarzony, nawet niewielki domek. W zasadzie trzeba szukać miejsc albo na granicy miasta, albo w ogóle poza nim. Pisaliśmy i mówiliśmy o tym, że cały rynek nieruchomości dyktują tu praktycznie wyłącznie deweloperzy. O tym jest dzisiaj nasz komentarz video.

To, że się tak dzieje jest w dużej mierze spowodowane pracą urzędników i prezydenta. Bo albo jej nie widać, albo wychodzą decyzje kompletnie pozbawione logiki. Niektórzy deweloperzy mają w mieście prawie jak u Pana Boga za piecem. Innym podkłada się kłody pod nogi. Ale niezależnie od tego, nikt nie pilnuje porządku urbanistycznego, nie ma żadnego ładu architektonicznego, bo przecież nawet do dzielnic domków jednorodzinnych wpuszcza się bloki mieszkaniowe. To niestety powoduje wiele niedogodności, ale też i utrudnia inwestycję tym wszystkim, którzy marzą o własnym domku z ogródkiem. Ceny gruntów są wręcz absurdalne.

Na Jaroszówce, Wygodzie, a nawet na Bażantarni praktycznie cena jest trzy lub więcej razy wyższa od tej na Dojlidach Górnych. Jeśli ktoś chciałby pobudować około 150 metrowy dom musiałby mieć przygotowane co najmniej z 800 tys. złotych. Możliwe, że więcej. Ceny samego gruntu kształtują się na poziomie 300 zł i powyżej 300 zł za metr kwadratowy. Ale zdarzają się lokalizacje, w których cena gruntu przekracza 500 zł, a nawet 700 zł za metr kwadratowy. A jeszcze kilka lat temu takie działki można było kupić za niecałe 200 zł i tak samo uzbrojone.

Do tego fatalnie prowadzona jest polityka planistyczna. Choć w przypadku Białegostoku można śmiało mówić o braku jakiejkolwiek polityki planistyczno-przestrzennej. Nawet w czasach głębokiego PRL-u istniał większy porządek, niż w tej chwili. Co chwila słychać protesty mieszkańców, którzy buntują się przeciwko nowym blokom. Zaś osoba, której uda się wybudować własny dom, nawet z dala od jakichkolwiek bloków, nie ma absolutnie pewności, że za kilka miesięcy lub rok, taki blok się raptem pod oknami nie wybuduje. W innych miejscach wręcz wyrzuca się ludzi z domów pod pretekstem budowy uliczki osiedlowej, żeby obok powstały bloki.

Do czego to wszystko zmierza? I czy tak powinno wyglądać nowoczesne miasto, żeby mieszkaniec nie był niczego pewien? Zachęcamy do dyskusji.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI- Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do